Sąd nad Schetyną

0
0
0
Grzegorz Schetyna
Grzegorz Schetyna / Youtube/Telewizja Republika

Dziwna logika panuje w Platformie Obywatelskiej. Po wyborach wszem i wobec krzyczy, że jej wynik jest doskonały, że „wzięła” Senat, choć oficjalnie jako KO ma mniej senatorów niż PiS, (ale dobry wynik dają niezrzeszone przybudówki w postaci Gawłowskich), z drugiej strony chce natychmiastowych rozliczeń z Grzegorzem Schetyną, obarczając go winą za wynik wyborów. To jak to jest – sukces czy porażka?

Są to już trzecie z rzędu przegrane przez Platformę wybory, a ona ciągle powtarza swój powyborczy scenariusz, obwieszczając swoje domniemane zwycięstwo. Teraz ostrzy sobie zęby na wyborach prezydenckich, ale i tym razem zabiera się do tego niemrawo. Gdy PiS mówi już o ogłoszeniu sztabu wyborczego, który ma być sztabem Andrzeja Dudy, to Platforma nie ma jeszcze swojego kandydata i nie wiadomo czy opozycja wystawi jednego, co jest mało prawdopodobne, czy znów pojawią się kandydaci reprezentujący poszczególne ugrupowania polityczne.

Na razie na tapecie jest rozliczenie Schetyny z wyników wyborów. Jeszcze podczas kampanii wyborczej Grzegorz Schetyna zdawał sobie sprawę, że wynik wyborów parlamentarnych będzie dla niego tak istotny, że może stać się jego końcem. A mimo to kampania Koalicji Obywatelskiej była wyjątkowo niemrawa. Teraz do ataku ruszyli wszyscy na czele z „Wyborczą”, która z pierwszej strony krzyczy literami o rzeczywistym sztabie wyborczym skoncentrowanym przy Schetynie i składającym się z jego trzech najbardziej zaufanych towarzyszy, którzy na piątym piętrze, nad biurem sztabu Platformy zbierali się, aby palić cygara, pic wino i oglądać mecze. Skąd my to znamy? Przykład przyszedł od ich wodza, który teraz robi karierę brukselską. To właśnie za czasów Donalda Tuska były ciągle obecne cygara, wino i mecze.

Gdy towarzystwo Schetyny pławiło się w nieróbstwie w oparach cygar, do pracy rwał się ponoć Krzysztof Brejza, którego nie wiedzieć czemu Schetyna odsunął na boczny tor. Podobnie rzecz się miała z Bartoszem Arłukowiczem. Teraz „młode wilki” o trochę wyleniałych już twarzach chcą rozszarpać swego wodza na kawałki. Bezpardonowo atakuje go Joanna Mucha, Borys Budka, Krzysztof Brejza i Rafał Trzaskowski. Domagają się przyspieszonych wyborów nowego przewodniczącego PO. Nie chcą czekać do stycznia. Ale Schetynę krytykują wszyscy, nie tylko młodzi platformersi. Jego dymisji domaga się Ewa Kopacz, krytykuje go Bogdan Borusewicz, mówiąc, że kampanię uratowała jedynie Małgorzata Kidawa-Błońska.

Znając pancerność wodza PO, poradzi sobie ze swoimi oponentami, a wówczas marny ich los. Teraz wszystkie wróble na drzewie ćwierkają, że los Schetyny został przesądzony, że to jest jego koniec kariery politycznej. Czas pokaże, czy tak jest w rzeczywistości. A swoją drogą Schetyna zaskakująco podejmował decyzje. To on reaktywował starą gwardię SLD, wprowadzając ich do Parlamentu Europejskiego. To prawdziwy chichot historii. Swojego czasu Leszek Miller czołowy działacz postkomunistyczny, wywodzący się z betonu PZPR, położył swoją formację, a mający świetlaną kartę opozycyjną Grzegorz Schetyna, reaktywował SLD wprowadzając ich na listy wyborcze do PE. To dzięki niemu formacja ta nabrała wiatru w żagle i tworząc koalicję z Robertem Biedroniem i Adrianem Zandbergiem, jako trzecia siła weszła do Sejmu.

Zastanawiające, co może stać się z ludźmi o jasnej karcie opozycyjnej. Grzegorz Schetyna może się nią pochwalić. Pochodzi z zacnej rodziny. Jego rodzice byli żołnierzami AK. Starszy brat i on należeli do „Solidarności Walczącej” Kornela Morawieckiego. Wydawało się, że walkę ze znienawidzonym reżimem ma we krwi. Za swą działalność inwigilowany, wielokrotnie aresztowany, teraz w walce o władzę, gdzieś zagubił dawne ideały.

O jego naprawdę kiepskiej kondycji może świadczyć jego ostatni absurdalny wpis na twitterze, w którym bł. Jerzego Popiełuszkę porównuje do Piotra Szczęsnego, człowieka chorego psychicznie, który w geście negacji wobec rządów PiS dokonał aktu samospalenia. Trzeba długo myśleć, aby coś tak absurdalnego wymyśleć. Ks. Popiełuszko ciągle nękany przez służby bezpieczeństwa, schwytany przez trójkę oprawców, torturowany i wrzucony do Wisły został zrównany z człowiekiem cierpiącym na depresję, który chcąc nadać swemu samobójstwu szerszy wymiar, podpalił się. Gnębiła go choroba, nikt inny. I wyjątkowo obrzydliwe jest wykorzystywanie takiego człowieka do własnych celów i uprawianie hienich tańców na jego grobie. Jak można porównywać zbrodnicze rządy komunistyczne do obecnych rządów,. Aby dojść do takich konkluzji, trzeba naprawdę mieć pomieszanie w głowie. Widać do czego może doprowadzić nienawiść.

Źródło: Iwona Galińska

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną