Platformę stać już tylko na PR-owe zagrywki, rządzenie zostawia opozycji

0
0
0
/

Premier Kopacz na ostatnim konwentyklu partyjnym Platformy, który zatwierdzał listy do wyborów parlamentarnych powtórzyła manewr swojego poprzednika Donalda Tuska z 2011 roku.


Tusk wziął na listy wyborcze Platformy Bartosza Arłukowicza z SLD i Joannę Kluzik–Rostkowską z PJN, Ewa Kopacz Grzegorza Napieralskiego z nowej formacji lewicowej Białoczerwoni (na drugiego jej lidera Andrzeja Rozenka nie zgodził się zarząd Platformy) i Ludwika Dorna wicepremiera rządu Prawa i Sprawiedliwości, a później także marszałka Sejmu w latach (2005-2007).

 

Na portalach społecznościowych pełno jest zdjęć z tego posiedzenia, na których widać nietęgie miny czołowych działaczy Platformy po ogłoszeniu przez szefową rządu tych transferów do Platformy.

 

Zapewne bardzo zdziwiona i zniesmaczona tymi transferami będzie spora część wyborców Platformy, którzy już wcześniej alergicznie reagowali na pojawienie się w szeregach Platformy Michała Kamińskiego (startując z pierwszego miejsca listy Platformy do Parlamentu Europejskiego w okręgu lubelskim nie zdobył mandatu), czy też na wspieranie Romana Giertycha, który wprawdzie startuje w wyborach do Senatu z okręgu podwarszawskiego z własnego komitetu ale Platforma „przypadkowo” nie wystawia tam własnego kandydata.

 

PR-owe zagrywki ustawiane przez czołowego doradcę premier Kopacz, Michała Kamińskiego trwają więc w najlepsze, w związku z tym realne rządzenie musi zejść na dalszy plan.

 

Widać to choćby bo braku realizacji porozumienia podpisanego z górnikami przez premier Kopacz w połowie stycznia tego roku.
Górnicy ze Związku Zawodowego Górników (ZZG) zwrócili się niedawno do premier Kopacz z listem, w którym domagają się pełnej i terminowej realizacji styczniowego porozumienia.

 

Związkowcy przypominają, że Nowa Kompania Węglowa (NKW) miała powstać najpierw do lipca, później do końca sierpnia, a teraz ich zdaniem nie powstanie nawet do końca września i wszystko wskazuje na to, że obecnie rządzący chcą zostawić to swoiste „kukułcze jajo” swoim następcom czyli obecnej opozycji.

 

Zwracają uwagę, że rozmowy ministra skarbu z koncernami energetycznymi o ich zaangażowaniu w budowaniu NKW, trwają już 7 miesięcy i ich końca nie widać, ba nie udało się do tej pory znaleźć inwestorów nawet dla dwóch kopalń KWK Brzeszcze i KWK Makoszowy co miało stać się już wiosną tego roku.

 

Teraz okazuje się, że niewiele w tej sprawie zrobiono, toczą się nerwowe negocjacje w ministerstwie Skarbu Państwa z zarządami największych koncernów energetycznych, aby zdecydowały się przejmować kopalnie.

 

Polska Grupa Energetyczna (PGE) nie chce wyłożyć 400 mln zł na udziały w Nowej Kompanii Węglowej, która miałaby przejąć kopalnie z poprzedniej Kampanii, a z kolei zarząd koncernu Tauron, nie chce przejąć kopalni Brzeszcze.

 

W tej sytuacji zapowiadane są w najbliższym czasie nawet zmiany w radach nadzorczych albo zarządach tych spółek jeżeli dalej będą się opierały przed podjęciem decyzji w sprawie kopalń węgla kamiennego, których życzy sobie ministerstwo skarbu państwa.

 

Ponadto premier Kopacz w styczniowym porozumieniu z górnikami zobowiązała się do realizacji jeszcze dwóch niezwykle ważnych górniczych postulatów.

 

Pierwszy to ten związany z pomocą publiczną. Rzeczywiście pomoc publiczna w Unii Europejskiej jest ściśle regulowana, ponieważ jej udzielanie dla podmiotów gospodarczych zaburza konkurencję na rynku.

 

Dlatego też każda jej forma musi być notyfikowana w Komisji Europejskiej i powinna spełniać warunki precyzyjnie określone przez unijne prawo.

 

Udzielenie pomocy publicznej dla kopalń jest dopuszczalne ale pod warunkiem, że prowadzi do ich zamknięcia, a nie do naprawy funkcjonowania, jeżeli jest inaczej, pomoc podlega zwrotowi.

 

W porozumieniu znalazły się zapisy, że 4 kopalnie mają zostać przeniesione do Spółki Restrukturyzacji Kopalń, która po przeprowadzeniu ich naprawy, zaoferuje je inwestorom publicznym lub prywatnym.

 

Do tej pory tej pomocy publicznej rząd Ewy Kopacz nie notyfikował ponieważ UE naciska na likwidację kopalń i tylko pod tym warunkiem zgodzi się na zaakceptowanie publicznego ich dofinansowania.

 

Drugi postulat, który był wręcz pierwszym punktem zawartego w styczniu w Katowicach porozumienia, to stwierdzenie, że rząd do końca lutego prześle do KE dobrze umotywowany wniosek o środki inwestycyjne dla kopalń w ramach tzw. planu inwestycyjnego Junckera.

 

Niestety o realizacji tych dwóch dodatkowych postulatów ze styczniowego porozumienia z górnikami, także nic nie wiadomo.

 

Wygląda więc na to, że przez dwa najbliższe miesiące premier Kopacz będzie się skupiała głównie na PR-owych zagrywkach, a realne rządzenie zostawia już obecnej opozycji, której odda władzę po nadchodzących wyborach.

 

Dr Zbigniew Kuźmiuk

 

© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.

Źródło: prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną