Aborcja po raz kolejny

0
0
0
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne / pixabay.com

Było do przewidzenia, że wchodzący na ekrany kin film „Nieplanowane” napotka na gwałtowny sprzeciw feministek, które z uporem maniaka twierdzą, że aborcja jest ok. Jakiś czas temu taki slogan głosiły „Wysokie obcasy”, zamieszczając na okładce trzy roześmiane kobiety, a obok nich hasło – aborcja jest ok.

„Aborcyjny Dream Team” jak same siebie nazywają,  nie zaprzestał od tego czasu wypowiadać podobnych bzdur i zachęcać kobiety do pozbycia się kłopotu, jakim jest dla nich niechciana ciąża. Jak  dogmaty przytaczają wypowiedzi kolejnych autorytetów od aborcji. W jednym z ostatnich wydań „Wysokich obcasów” możemy przeczytać: „ Aborcja może być bardzo różnym doświadczeniem. Wszystkie badania naukowe potwierdzają, że aborcja jest bezpieczna, że jest nawet bezpieczniejsza od porodu (…)  Ginekolożka  Jen Villavicencio dramatyzację aborcjo skomentowała następująco: - większość osób bardzo dobrze przechodzi aborcję w pierwszym i drugim trymestrze ciąży, a kliniki stosują leki od znieczulenia miejscowego do narkozy w celu opanowania bólu”.  I znów wyważa się otwarte drzwi.  Nikt bowiem nie twierdzi, że aborcja fizycznie jest niebezpieczna dla kobiety. I co z tego? Zabieg przerwania ciąży to nie wyrwanie zęba, czy zabieg kosmetyczny. Nie liczy się w nim tylko kobieta. A gdzie jest w tym wszystkim miejsce na dziecko, które w chwili poczęcia stało się człowiekiem? Jak matka bogata w obecną wiedzę medyczną może się w pełnej świadomości zdecydować na zabicie swego dziecka? Tak zabicie! I trzeba to mówić dosadnie. Zabicie swojego dziecka, a nie wydalenie zlepka tkanek.

Dziennikarki z „Aborcyjnego Dream Team” cały czas głoszą teorię, ze w 13 tygodniu ciąży płód nie potrafi „uciec” przed narzędziami i nie ma zdolności fizjologicznej do odczuwania bólu co najmniej do 24 tygodnia. Głoszą jakąś absurdalną tezę, że aborcja prawie zawsze przynosi ulgę oraz bywa doświadczeniem bardzo wzmacniającym Trzeba być głęboko zdeprawowaną, wynaturzoną istotą, aby dojść do takich konkluzji. Ale jeśli dziennikarki „Wysokich obcasów” tak sądzą, to dlaczego głoszą tak absurdalne teorie dotyczące wszystkich kobiet. Która normalna kobieta po zabiciu swojego dziecka może odczuwać ulgę, a przeżycie to będzie dla niej doświadczeniem bardzo wzmacniającym. Dramat kobiety, która poddaje się zabiegowi aborcji nie kończy się z chwilą jej wyjścia z gabinetu ginekologicznego. On dopiero się zaczyna. Do końca swoich dni będzie się w niej rozrastał i tworzył jątrzącą się ranę. Tak się dzieje w wypadku zwykłych normalnych kobiet, które z różnych powodów poddają się aborcji. One do końca swoich dni będą myślały o swoich nienarodzonych dzieciach, myślały, jakie byłyby, gdyby mogły się urodzić, jakie relacje miałyby ze swoją matką. To wielki dramat dla kobiet, które nie wyzbyły się ze swojego życia refleksji i nie żyją jak zwierzęta tylko chwilą obecną.

A w Stanach Zjednoczonych przeprowadzono ankietę. Zapytano się biologów, różnych i wierzących i ateistów o to – kiedy zaczyna się ludzkie życie. Aż 96 proc. odpowiedziało, że od momentu zapłodnienia. Ale ta niewygodna prawda nie trafia do  działaczek proaborcyjnych. One nadal w pozbyciu się ciąży widzą tylko kawałek tkanki, która jest podobna do wątróbki.

Dla takich ludzi premiera filmu „Nieplanowane” opartego na książce Abby Johnson byłej dyrektor w amerykańskiej organizacji zarządzającej klinikami aborcyjnymi Planned Parenthood jest bardzo niewygodna. Przemysł aborcyjny starał się zablokować emisję filmu zarówno w Kanadzie jak i w Stanach Zjednoczonych. Ale pomimo restrykcji film bije rekordy popularności. „Gdy zobaczyłam na ekranie ultrasonografu, co się dzieje z dzieckiem, gdy lekarz wprowadza do macicy kaniule, wiedziałam już, że nie mogę dłużej pracować w Planned Parenthood” – mówi Abby Johnson. Film zaczyna się przerażającą sceną z ultrasonografu. Ujęcie dziecka, które ucieka w łonie matki przed „odkurzaczem”, poraża. Ale przypomina to  inny film znany od wielu lat „Niemy krzyk”.  To wszystko są prawdy, które powinny trafić od dawna do świadomości kobiet. Abby Johnson przyznała się do dokonania dwóch swoich aborcji i do odpowiedzialności z śmierć 22 tys. dzieci nienarodzonych. Teraz jest działaczką pro-lifową. „Mówię ludziom, że aborcja zabiera ludzkie życie. Niewinne, niepowtarzalne ludzkie życie. I że aborcja rani kobiety. Że nie jest tym, co o niej mówią. Możesz wymazać tę ciążę fizycznie, ale nigdy nie wymażesz jej ze swojej pamięci. Bo nie jesteśmy do tego zdolne jako kobiety ani matki” – twierdzi Abby. I żadne krzykaczki feministyczne tego nie zmienią, w sposób świadomy przekonując do aborcji zdesperowane kobiety, które w najtrudniejszych dla nich chwilach zostały same, bez żadnego wsparcia od bliskich, od ojca dziecka. Zabicie nienarodzonego dziecka to najgorsze, co może spotkać każdą kobietę. I tej prawdy nie zakrzyczą żadne aktywistki w rodzaju Wandy Nowickiej i pań spod znaku „Aborcyjnego Dream Teamu”.

Źródło: Iwona Galińska

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną