Spór Leszka Szymowskiego i fundacji Lex Nostra – w tle 100 tys. złotych

0
0
0
/

Leszek Szymowski wygrał sprawę przed sądem z fundacją Lex Nostra za naruszenie przez nią swojego dobrego imienia. Maciej Lisowski z fundacji napisał w 2013 r. artykuł, w którym miał fałszywie wiązać Szymowskiego ze śmiercią Dariusz Olewnika. Lisowski twierdzi jednak, że ta sprawa to przykład działania kasty sędziowskiej, bo Szymowski za pośrednictwem sądu zmusza fundację do wykupienia absurdalnie drogich przeprosin. Przedstawiamy opinie dwóch stron sporu.

Leszek Szymowski tłumaczy tę sprawę tak na swoim profilu w mediach społecznościowych:

„Telewizja braci Karnowskich zdemaskowała mnie właśnie jako groźnego aferzystę. I to w kontekście zatrzymanego ostatnio burmistrza Włoch.

Z materiału, którego link wysyłam Wam niżej, dowiedziałem się, że jestem bohaterem nie jednej a dwóch afer na raz. Pierwsza polega na tym, że wygrałem proces sądowy o ochronę dóbr osobistych wytoczony fundacji Lex Nostra, której dyrektor w mediach obwieszczał światu, że wyłudziłem od Włodzimierza Olewnika 80 tysięcy złotych i wymienił mnie wśród zabójców jego syna - Krzysztofa. Zarzucił mi ponadto ujawnianie tajemnic postępowań karnych. Nie mając innej możliwości obrony swojego dobrego imienia (jestem w tym wąskim gronie dziennikarzy, którzy dla wyjaśnienia sprawy Olewnika zrobili naprawę dużo) skierowałem do sądu pozew i po pięciu latach prawomocnie wygrałem. Sąd nakazał fundacji Lex Nostra przeprosić mnie. To jest pierwsza afera, bowiem jest to bezsprzeczny dowód (tak wynika z tego materiału) działania układu i sędziowskiej kasty. "Kasta" zlekceważyła bowiem zeznania świadków przywołanych przez fundację Lex Nostra na okoliczność moich związków z zabójstwem Olewnika. Pierwszym był sam Olewnik, który jako świadek wystawił mi na sali sądowej laurkę za moje dziennikarskie zaangażowanie w sprawę, drugim zaś skonfliktowany z nim człowiek, który stwierdził, że dowodem mojej korupcji jest to, że jestem człowiekiem grubym, bo "spasłem się" (tak zeznał) na kiełbasie od Olewnika. Pozostali świadkowie (w tym Piotr Ryba - bohater afery gruntowej) nic do sprawy nie wnieśli. Sąd nakazał więc fundacji przeprosiny. Jest to więc dowód na moją zmowę z sądową "kastą".

Dziennikarz dodał:

„Druga afera jest znacznie poważniejsza. Polega na tym, że kiedy wyrok się uprawomocnił a fundacja Lex Nostra nie wykonała go, wystąpiłem do sądu o umocowanie mnie do wykonania zastępczego (jak przewiduje artykuł 1049 k.p.c) Sąd otworzył takie postępowanie i przyznał mi na ten cel 90 tys zł netto, bo taka kwota wynikała z wyliczeń przedstawionych przez właściciela portalu 3obieg.pl. Za chwilę decyzję tą zweryfikuje sąd II instancji i fundacją Lex Nostra zajmie się komornik. Fundacja zaś w swoim statucie ma szereg działań ale nie jest nim płacenie kar za pomawianie innych ludzi. Kwota na przeprosiny zostanie więc wydana niezgodnie z celem statutowym tej fundacji zarejestrowanej jako Organizacja Pożytku Publicznego. To zaś oznacza, że po komorniku fundacją zajmie się prokurator. I tu ciekawostka: organem nadzorującym fundację jest Minister Sprawiedliwości czyli Zbigniew Ziobro - mój najlepszy nieprzyjaciel - od lat przeciwnik procesowy (wszystkie sprawy ze mną Ziobro prawomocnie przegrał). Ziobro jest też politycznym mentorem braci Karnowskich - właścicieli telewizji wpolsce.pl. To jest oczywiście przypadkowa zbieżność.

Najzabawniejsze jest co innego - otóż dyrektor Fundacji Lex Nostra Maciej Lisowski - występujący w tym programie jako główny bohater, pokrzywdzony przez kastę, to w rzeczywistości recydywista skazywany 13 wyrokami za oszustwa i kradzieże.

O tym, że Aleksander Majewski prowadzący ten program, w którym mnie opluto, nie dał mi prawa głosu, to już nie wspominam.

Takie to mamy w Polsce dziennikarstwo po stronie obozu "jedynie słusznego".

Tymczasem Maciej Lisowski z Fundacji Lex Nostra widzi rzecz zupełnie inaczej, co opisał na swojej stronie:

„Siedem lat temu miałem stać się ofiarą wielowarstwowej intrygi, która zniszczyłaby Fundację LEX NOSTRA, a mnie wsadziłaby do aresztu. 

Na powagę zagrożenia wskazywał m. in. wpis autorki artykułu pt. „Służby zabiły Olewnika” p. Grażyny Niegowskiej, cyt.:

„Wczoraj, tj. 19 października br., zgłosiłam swoje obawy do Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Obawy dotyczyły nieudanej – na szczęście – próby wystawienia mnie przestępcom w trakcie umówionego spotkania z Maciejem Lisowskim. Do spotkania nie doszło tylko dlatego, że otrzymałam ostrzeżenie z nader poważnego źródła przed Maciejem Lisowskim. Otóż Dyrektor Fundacji LEX NOSTRA prosił mnie pilnie o spotkanie tuż po ukazaniu się publikacji „Służby zabiły Olewnika”. Zdziwiło mnie to bardzo, gdyż spotkanie miało się odbyć w niedzielę – 14.10.2012 r. Bieg wydarzeń, o którym nie będę szczegółowo pisała, potwierdził, że ostrzeżenie uratowało mi życie.”

 Oczywiście, było to na tyle absurdalne co poważne, ponieważ osoba podająca, że  posiada naukowy stopień doktora zarzuciła mi publicznie, że uczestniczyłem w próbie jej porwania i zabójstwa. Jednocześnie przez przypadek dowiedziałem się, że wg. Grażyny Niegowskiej tzw. „nader poważne źródło” to „dziennikarz śledczy” Leszek S”.

 Dodał też:

„Zmuszony do natychmiastowej reakcji opublikowałem na portalu Neon24.pl artykuł pt. „Prawdziwi zabójcy Krzysztofa Olewnika, Leszek Szymowski i Grażyna Niegowska”. Proszę zwrócić uwagę, że w tytule odniosłem się do treści artykułu Niegowskiej, a po słowie Olewnik zamieszczony jest przecinek, a nie dwukropek. Z treścią artykułu możecie się Państwo zapoznać wpisując w Google tytuł artykułu i dodatkowo Neon24.pl

W 2013 roku Lech Leszek Szymowski złożył pozew cywilny przeciwko Fundacji LEX NOSTRA zarzucając mi, że naruszyłem jego dobra osobiste poprzez stwierdzenie jego związków z zabójstwem Krzysztofa Olewnika, pracy dla Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego oraz ujawnianie informacji na temat postępowania karnego.

Dla mnie był to absurd, bo jak mogą Państwo wyczytać z opisanego powyżej artykułu, żadne z powyższych stwierdzeń nie zostało przeze mnie napisane, o czym świadczą m.in. zeznania świadków (załącznik nr 1). Tyle tylko, że przy pomocy warszawskich sędziów może to teraz kosztować (wraz z dodatkowymi kosztami) Fundację LEX NOSTRA (w której od początku działalności nikt z Zarządu i Rady nie pobiera wynagrodzeń) ponad 125.000,00 zł. (sto dwadzieścia pięć tysięcy złotych)”.

Lisowski dodał też w rozmowie z portalem WPolityce.pl:

Pan Szymowski zażyczył sobie przeprosin na portalu, który się nazywa 3obieg.pl. Kiedy dochodzi do momentu podpisania umowy i tamta strona orientuje się, że chodzi o Fundację LEX NOSTRA, otrzymaliśmy taki email, że sprawy związane z LEX NOSTRA należy kierować do pana Parola. Kontaktujemy się z panem Parolem i pan Parol pisze, że takie przeprosiny na ich portalu będą kosztować na ich portalu 90 tysięcy złotych plus podatek VAT, czyli 110 700 złotych. Mamy zapłacić 50 razy więcej niż miałby zapłacić inny podmiot. Portal Onet na głównej stronie wycenił publikację takich przeprosin na 20 tysięcy złotych. Pan Parol napisał do mnie, że teraz życzy sobie za przeprosiny 150 tysięcy złotych plus VAT.


 

Źródło: Facebook

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną