Bezsilna troska

0
0
0
/

Jestem przeciwniczką sfeminizowania zawodu nauczycielskiego. Paradoksalnie – w trosce o nauczycielki. Powtarzam to od wielu lat skonfundowana coraz większą nieporadnością i lękiem wielu z nich przed konfrontacją z silną fizycznie oraz mocną w gębie młodzieżą gimnazjalną, przekonaną o swej głębokiej dorosłości.


Delikatne z natury adeptki zawodu muszą nauczyć, wychować, a jeszcze czasem teoretycznie ukarać. I tutaj zaczynają się schody.

 

Dawniej przypisywano karom szkolnym wielkie znaczenie. Przez lat wiele i wiele, zakorzenione w rodzicach oraz nauczycielach było przekonanie, że bez rózgi dziecko „się nie wychowa”, a wieki średnie ją uważały za podstawowy środek wychowawczy. Humaniści nawoływali do złagodzenia kary chłosty. Cóż, gdy w XIX wieku była regularnie stosowana w wielu szkołach, zaś jeszcze w latach 20. minionego wieku w Anglii dyrekcje szkół, a za ich przykładem nauczyciele nie widzieli nic uwłaczającego w intensywnym stosowaniu kar cielesnych. Na przełomie lat 20. i 30. wielu nauczycieli opowiedziało się za bezwarunkowym wykluczeniem kary cielesnej. Larum podniosły przede wszystkim kobiety argumentując, iż kara jest rodzajem zemsty ze strony wymierzającego i nie ma ona charakteru wychowawczego, a ponadto bicie dziecka linijką oraz nakazywanie mu klęczenia na grochu w kącie sali lekcyjnej stępia „wrażliwość moralną”.

 

Schody prowadzą coraz niżej i niżej. Kobiety nie potrafią solidnie ukarać. Mają w szkole obiekcje, wyrzuty sumienia i tysiące wątpliwości. Boją się – sprowokowane przez uczniów – własnych reakcji i zachowań. Boją się również, że ich reakcje będą nieadekwatne i że dadzą się łatwo ośmieszyć w oczach uczniów. Co mają więc nieszczęsne robić? 

 

Wysłać ucznia do dyrektora czy też samodzielnie poradzić sobie z sytuacją? Muszą trzymać na wodzy swe emocje (co przecież w przypadku silnie emocjonalnych nauczycielek nie jest możliwe) albo zareagować w sposób gwałtowny. Prowokacyjne zachowania uczniów - w tym  najwredniejszym wymiarze – to produkt naszych czasów, skrupulatnie promowane narzędzie, również marketingowe – prawda? A co dopiero w ekstremalnych sytuacjach szkolnych! Ilu nauczycielkom na lekcji prowokator zrobił zdjęcie bez jej wiedzy i umieścił je w sieci?

 

Starciom między uczniem-prowokatorem a nauczycielką przygląda się zazwyczaj cała szkoła, on sam świetnie zdaje sobie sprawę z wątłego spektrum kar, które EWENTUALNIE go czekają. Musi przekalkulować, czy to wszystko mu się opłaca.
Najczęściej jednak nauczycielka udaje, że nie widzi i nie słyszy, bo przecież doskonale wie, że ewentualna wroga relacja tylko zaostrzy „pomysłowość” prowokatora.

 

Uczniom naszych czasów potrzebne są realne męskie wzorce – nie tylko z odniesieniem do wątków mitycznych lub historycznych. Przeciętny wiek nauczycielki w Polsce to czterdzieści dwa lata. Coraz więcej z nich jest atakowanych w Internecie. Coraz częściej czują się bezradne nie tylko wobec uczniów, lecz wobec rodziców. Są jak emocjonalne zapaśniczki, które w starciu z niektórymi rodzicami oraz uczniami-prowokatorami są po stronie przegranej.

 

Marta Cywińska

 

© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.

Źródło: prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną