Pamiętajmy o zbrodniach ukraińskich nazistów na Lubelszczyźnie
Ukraińscy naziści dokonywali zbrodni na Polakach nie tylko na Kresach leżących poza naszymi obecnymi granicami (na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej) ale również na ziemiach polskich w obecnych granicach naszego Kraju w tym i na Lubelszczyźnie. Temat ten przybliża, wydana staraniem wydawnictwa Replika, 320 stronicowa praca Marka Korporowskiego „Łuny na Wschodzie. Krwawa wojna z OUN-UPA o Lubelszczyznę".
Jak informuje wydawca pracy, książka Marka Koprowskiego zawiera, „mało znane wątki walki z nacjonalizmem ukraińskim na dawnej Chełmszczyźnie i Podlasiu w szerokiej perspektywie i bardzo przystępnym ujęciu. Łuny na Wschodzie to pozycja wyjątkowa. Ukazuje skomplikowaną historię Lubelszczyzny w kontekście różnic religijnych, etnicznych i społecznych, przenikając do ich korzeni".
Jak przypomina wydawca pracy „wkroczenie Sowietów po II wojnie światowej nie zakończyło trwającej tam [na Lubelszczyźnie] cały czas wojny z OUN-UPA. Organizacje te ostro sprzeciwiły się przesiedleniu Ukraińców na Ukrainę, natomiast przesiedlanie Polaków do Polski traktowały jako przejaw sprawiedliwości dziejowej. Także Chruszczow chciał przyłączenia Chełmszczyzny do sowieckiej Ukrainy. OUN-UPA prowadząc na Lubelszczyźnie bezwzględną walkę z państwem polskim, usiłowało nawiązać współpracę z polskim podziemiem niepodległościowym. Z jego pomocą chciało zalegalizować swoje istnienie i uzyskać akceptację rządu londyńskiego. Miał się on stać ich adwokatem na arenie międzynarodowej, który zdjąłby z niej odium ludobójczej formacji, która dopuściła się zbrodni wołyńskiej i współpracowała z Niemcami".
Zdaniem wydawcy pracy „działalność UPA doprowadziła do tego, że na wschodniej Lubelszczyźnie udało się pozostać sporej ilości ukraińskiej ludności, stanowiącej wciąż zaplecze dla jej funkcjonowania. Oficjalnie przesiedlenie ludności ukraińskiej na Ukrainę już się zakończyło i Chruszczow nie był skory do przyjmowania kolejnego kontyngentu. Najprawdopodobniej, co potwierdzają jego dalsze kroki, myślał o innym wariancie przyłączenia Chełmszczyzny, opartej na tzw. wymianie terytoriów. W takiej sytuacji, by zakończyć krwawe zmagania z OUN-UPA, władze polskie podjęły decyzję o przesiedleniu ludności ukraińskiej na Ziemie Odzyskane. Pozbawiły podziemie ukraińskie zaplecza i bardzo szybko jego resztki zostały wytropione i rozbite. Do historii działania te weszły pod nazwą Operacji „Wisła". Autor opisuje szczegółowo jej przebieg na Lubelszczyźnie. OUN-UPA w czasie jej trwania stawiała tutaj szczególnie zażarty opór w walkach, w których zginęło wielu żołnierzy. Jej ostateczne rozgromienie nastąpiło już po formalnym zakończeniu Operacji „Wisła", jesienią 1947 r".
W recenzji pracy „Łuny na Wschodzie Krwawa wojna z OUN-UPA o Lubelszczyznę" opublikowanej na Stefczyk Info można przeczytać, że „książka Marka A. Koprowskiego „Łuny na Wschodzie Krwawa wojna z OUN-UPA o Lubelszczyznę" dedykowana jest pamięci Stanisława Basaja „Rysia", dowódcy I Batalionu Oddziałów Hrubieszowskich BCh, który pierwszy stanął do obrony mieszkańców polskich wsi, mordowanych przez nacjonalistów ukraińskich. Po wojnie oficera MO, walczącego z oddziałami UPA o polskość Ziemi Hrubieszowskiej, bestialsko zamordowanego przez oprawców ''Jahody''".
W cytowanym przez recenzentów pracy fragmencie książki Marka Koprowskiego można przeczytać, że „część ukraińskich historyków wciąż idzie w zaparte i twierdzi, że masowe mordy rozpoczęły się nie na Wołyniu, a na Lubelszczyźnie i rzeź wołyńska była tylko odwetem za mordy na ludności ukraińskiej, popełnione przez Polaków m.in. na Chełmszczyźnie. Jeden z nich – Orest Subtelny – w 1994 r. zasugerował, że już w 1942 r. Polacy zabili tysiące ukraińskich chłopów, głównie na obszarze Chełmszczyzny. Owe tysiące ukraińskich ofiar nie znajduje jednak potwierdzenia w źródłach. Dane na ten temat są różne, ale żadne nie potwierdzają owych tysięcy ofiar! W latach 1941-1942 zginęło 4 Ukraińców, w 1942 – 1943 – 34. Według innych danych na Zamojszczyźnie w 1942 r. zginęło 123 Ukraińców. Były to ofiary niemieckich akcji pacyfikacyjnych, mających być inspirowanymi przez polską policję granatową. Miała ona brać w nich aktywny udział. Była to jednak zemsta czy raczej odwet za udział ukraińskich policyjno-wojskowych formacji w służbie niemieckiej w pacyfikacji polskich wsi. Miało w nich zginąć w 1942 r. 119 Polaków, a w 1943 r. 325 osób. Kto więc jest tu pokrzywdzony i gdzie są te tysiące zamordowanych Ukraińców? Krwawa wojna na Lubelszczyźnie zaczęła się w 1944 r. już po wyrżnięciu przez Ukraińców Wołynia i przeniesieniu rzezi na obszar Małopolski Wschodniej, a raczej całego obszaru UPA-Zachód, w skład którego wchodził m.in. Wojskowy Okręg „Bug", obejmujący Lubelszczyznę. Wtedy to oddziały ukraińskie nasiliły na tym terenie działalność terrorystyczną przeciwko ludności polskiej. W kwietniu 1944 r. Sztab Główny UPA skierował na Chełmszczyznę dwa kurenie z zagonu im. „Bohuna", dowodzonego przez pułkownika Ostrożśkoho, który wchodził w skład OW „Turiw". Jak wynika z zeznań Aleksandra Andrejewicza Łuckiego, członka Głównego Wojskowego Sztabu UPA Krajowego Prowodu OUN „Galiczyna", a wcześniej komendanta „UPA-Zachód", ówczesny główny komendant UPA Roman Szuchewycz przywiązywał do panowania przez OUN-UPA na tym terenie ogromną wagę. Na jego polecenie miał zostawić niedokończone prace i udać się na Chełmszczyznę".
Jan Bodakowski
Źródło: JB