„Kratka papieru”
Był to rok 1543.U samego Floriana Unglera – założyciela pierwszej w Polsce drukarni, drukującej książki w języku polskim ukazało się kuriozalne dzieło, zatytułowane „Ludycje wieśne na rok 1544” (sic!). Cierpliwości mi nie starczyło, by z tą wieścią – rocznicowo – poczekać do sylwestrowego wieczoru, i tak już ciemno za prawie jesiennym oknem, więc o „skocznej” książce przypominam.
„Ludycje wieśne” ( uwielbiam ten zestaw – przyp. M.C.) to po łacinie „Rurale iudicium”, ale my trwamy przy pierwszych zachwytach fonetycznych. Wszak dzieło tak oto zatytułowane było niegdyś w pewnych kręgach bardzo popularne, choć śmiechem gorzkim i głośnym lektura była zazwyczaj okraszona.„Ludycje wieśne” były bowiem zbiorem inteligentnych, ba!, wręcz intelektualnych wykpiwań albo metaforycznych sarkazmów na temat pokutujących nawet przez stulecia przesądów.
Czy „Ludycje wieśne” były praprapradziadkami współczesnych felietonów?
Dzieło, o którym z łezką piszę, raczej P.T. Czytelnikom wydaje się nieznane. Zawierało przykłady terminologii przez mocno niepiśmiennych mocno powykręcanej, jak „astronom” – usłyszane: „ostromądr” lub „almanachy” – jako łachmany”. Sztuką bowiem jeszcze w tamtych czasach śmiać się wyśmiewać bez szkody dla osoby, ale z pożytkiem dla potyczek słownych.
Inteligentna autoironia na wagę złota w naszych czasach lęku. Jej brak wykazali w tym roku niektórzy wakacjusze, którzy – czy na egzotycznej plaży, czy na przyzbie agroturystyki na Mazurach nie ruszyli się de facto ani na chwilę z Internetu, racząc na Instagramie i Facebooku swą nachalną wręcz obecnością. Redaktorzy Oxford Dictionary uznali bodajże dwa lata temu „selfie” tzw. „słowem roku”, czyli uczynili je gwiazdą i celebrytą w jedynym.
Jak bowiem autoironizować w naszych czasach lęku? Sejm zamienia się w szafot dla dzieci nienarodzonych. Walka z gender znudziła się nawet jego przeciwnikom. Uzależnienia spowszedniały. Rozjuszona horda forsuje polskie bramy.
Czyż Bareja nie wyczerpał całego polskiego humoru „na kartki” ? Reglamentowane kwadraciki odcinamy jeszcze dziś, słuchając słynnego dialogu z „Rysia”:
„- Panie Premierze!
-Wicepremierze!
-Panie Wicepremierze, powiedział Pan, że gospodarka będzie rozwijać się dwustronnie!
-Proszę Panią (gul… gul… gul…), jeżeli ma Pani zwiniętą kratkę papieru…
-Dlaczego kratkę… kartkę?
-Tak, kratkę papieru w kartkę. Zwiniętą.”
Déjà vu może zabrzmieć jak początek zupełnie nowej historii. Wybory tuż, tuż, nowe krzesła&sukienki&garnitury, tylko ta nieszczęsna zdolność dokonywania wyborów (życiowych też) ciągle niedojrzała… a czasy – prawie ostateczne?
Marta Cywińska
Źródło: prawy.pl