Drewniane cuda świątyń - niesamowity kościół o niebywałej historii

0
0
0
/ By Fallaner - Praca własna, CC BY-SA 4.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=84588718

Z lotu ptaka przypomina kwiat róży. Nim zobaczyłam go po raz pierwszy, znałam już cerkiewki Podkarpacia, świątynię Wang w Karpaczu, kościół Michała Archanioła w podhalańskim Dębnie, malowniczy meczet w Kruszynianach i kilka innych drewnianych przybytków kultu. Jednakże palmę pierwszeństwa przyznałabym tej - jak mówią miejscowi - „róży zaklętej w drewno”, kościołowi Św. Anny w Oleśnie ( obecnie woj. katowickie).

Niezwykłe są jego dzieje. Jak głosi stara legenda był wotum dziękczynnym pewnego rycerza, który uciekając w roku 1444 przed szalejącymi po Śląsku Tatarami skrył się pod rozłożystą lipą, i tak umknął pogoni. Wznosząc kościół, drzewo to obudowano i zostawiony w jego wnętrzu. Tyle legenda, jaką usłyszałam przez laty od miejscowych. Pień prastarej lipy ostał się za głównym ołtarzem do dziś, choć istnieje także inna wersja legendy. Tak oznajmia przytwierdzona obok tablica: „Czcigodna stara sosna pod którą jedna panienka za wstawieniem Anny św. od śmierci uratowana była. Lipiec 1444” Jakby się nie zdarzyło, faktem jest istnienie resztek owego ocalającego drzewa. I faktem jest kościół. Jego część najstarszą datuje się na rok 1444; tę później rozbudowaną na rok 1518. Kształtem róży  nawiązuje do herbu Olesna, miasta od swego zarania należącego do książąt z dynastii Piastów, wpierw wrocławskich, potem opolskich. Skutkiem rozmaitych kolei losów tych ziem, w XVI w. weszło w granice monarchii habsburskiej, pozostając na kilka stuleci we władaniu Niemców, by w XX wieku powrócić do Polski.

Niełatwo opisać wspaniałość tego wielowiekowego zabytku. Trzeba go po prostu zobaczyć! Z głównej, najstarszej części rozchodzą się niczym płatki róży łączniki do pięciu kaplic; każda nakryta osobnym dachem. Wnętrze urzeka bogactwem starych rzeźb i zdobień. Bez przesady można rzec, że czuje się tu oddech wieków. Moje serce historyka niezmiernie uradowała wiadomość, że w 2018 r. prezydent Andrzej Duda uroczyście wręczył gospodarzom miasta i tego miejsca akt wpisania kościoła Św. Anny na listę Pomników Historii. Tytuł ze wszech miar zasłużony.

Niejedyny to nasz obiekt godny uwagi. Na prestiżowej liście UNESCO znalazł się choćby XVI-wieczny drewniany kościół w Sękowej, z oryginalnym dachem sięgającym ziemi. Zachwyt znawców nieodmiennie budzi także liczący aż pół tysiąca lat kościół Michała Archanioła w Dębnie na Podhalu, zbudowany bez użycia gwoździ.

Takie drewniane cuda są nieodłączną częścią naszego krajobrazu. Wznoszono je już od czasów Mieszka. Podobnie jak oleska „róża” były świadkami niejednego przełomu w historii i architekturze. Czerpiąc z nowych prądów tyle, ile niezbędne, przesiąkały wszakże duchem rdzennie polskim. Ani nowe style, ani mody nie zawłaszczyły ich do końca, nie stępiły pomysłowości rodzimych twórców: wiejskich cieśli, stolarzy, malarzy. Swoisty wpływ na architekturę drewnianych kościołów wywarła jednak epoka renesansu. Dotąd miały one przeważnie jedną nawę zwieńczoną prezbiterium z trój- lub czworoboczną absydą i z małą zakrystią. Lecz od kiedy wiejscy mistrzowie struga widywać zaczęli w pobliskich miasteczkach murowane domy, dworki, pałace i kościoły miejskie, nie uszły ich oczom różne nowości: kolumny, stropy, kopuły, ozdoby okien i drzwi. A że ciesielsko-stolarskiemu ludkowi nie brakowało wyobraźni ani zawodowych ambicji, kształt drewnianych świątynek ulegał stopniowym przemianom.

Coraz częściej wznoszono więc kościoły o skomplikowanej, bo trójnawowej konstrukcji. Tym trudniejszej, że drewnianej. Budowlę wzmacniał drewniany strop, często z kasetonami, które bogato rzeźbiono lub malowano. Poza przedsionkiem, nawami, prezbiterium i zakrystią skupiano się też na ołtarzu, ambonie i wspartym na mocnych słupach chórze. Spod rąk doskonałych ludowych cieśli, snycerzy, rzeźbiarzy i stolarzy wychodziło bardziej już strojne wyposażenie: rzeźbione konfesjonały, ławki, chrzcielnice, meble na szaty liturgiczne. Niektóre kościółki podwyższała optycznie drewniana dzwonnica, choć wieżę z dzwonem często zastępowała mała sygnaturka, zawieszona między dwoma belkami.

Drewniane świątynki, te, które przetrwały pożogę wojen, są wielkim narodowym skarbem. O tym powinniśmy zawsze pamiętać.

Zuzanna Śliwa

Źródło: Zuzanna Śliwa

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną