Ciąg dalszy serialu o marszałku Grodzkim

Wszystko zaczęło się od wpisu na Facebooku prof. Agnieszki Popieli, która napisała, o wpłacie 500 dolarów za operację swojej mamy. Dotyczyło to prof. Tomasza Grodzkiego i jego szpitala Szczecin-Zdunowo, w który w tym czasie prof. Grodzki był ordynatorem i dyrektorem placówki. Prof. Popiela była zbulwersowana, że taki człowiek został wybrany na marszałka Senatu. Uważa się bowiem, że trzecia osoba w państwie musi mieć przecież nieposzlakowaną opinię.
Oczywiście wpis prof. Popieli spotkał się ze stwierdzeniem marszałka, że nie miał z tą sprawą nic wspólnego i w ogóle nie wie, kto to jest prof. Popiela.
Od tego czasu do Radia Szczecin zaczęły się zgłaszać kolejne osoby, które wręczały profesorowi Grodzkiemu koperty z datkami pieniężnymi w zamian za opiekę medyczną i operację. Do tej pory już ponad 50 świadków obciąża swymi zeznaniami marszałka Senatu. Ale to nie koniec. Funkcjonariusze CBA docierają do kolejnych osób. Te zeznania spotkały się z ripostą prof. Grodzkiego, który od pewnego czasu zasypuje dziennikarzy i świadków pozwami oraz aktami oskarżenia. W ten sposób chce im zamknąć usta. Na szczęście świadkowie nie wycofują swoich zeznań, a mec. Zbigniew Bogucki, pełnomocnik prof. Agnieszki Popieli tak komentuje tę sytuację: „Pani profesor podtrzymuje swoje stanowisko, podtrzymuje swoje słowa, jest w tym konsekwentna. Nie pozostaje nam nic innego, jak dowieść tego przed sądem, że te słowa polegały na prawdzie i sytuacja, o której pani profesor pisała na portalu społecznościowym po prostu miała miejsce”. Oprócz tego na prof. Popielę wylała się fala hejtu, a media opozycji totalnej nie zostawiają na niej suchej nitki.
Ostatnia dramatyczna historia została ujawniona niedawno. Kilka lat temu do szpitala Szczecin-Zdunowo trafiła pani Iwona, żona marynarza pana Jacka, który aby opiekować się chorą żoną zawiesił swoją pracę zawodową i cały czas – dzień i noc siedział przy żonie. Pieniądze czerpał ze swoich oszczędności i z pomocy rodziny. Wydał na ten cel ponad 10 tys. zł. Płacił za lepsza opiekę nad żoną. W końcu powiedziano mu, że musi zapłacić prof. Grodzkiemu za zrobienie zonie operacji. „Powiedziałem, że ja nie mam takich pieniędzy, bo już przebywam w szpitalu pół roku i wydałem całe oszczędności.(…)Zaniosłem tyle, ile miałem, to było 4 lub 5 tys. złotych. To były złotówki i dolary, bo miałem wtedy rodzinę w Stanach Zjednoczonych, która pomagała mi finansowo. Pieniądze wręczyłem w szpitalu, w gabinecie profesora. On pieniędzy nie przeliczał, tylko schował do szuflady w biurku. Nie protestował, gdy je wręczałem”.
Takich dramatycznych historii jest więcej. Trwa śledztwo wszczęte przez Centralne Biuro Antykorupcyjne. Od początku grudnia sprawę nadzoruje Prokuratura Regionalna W Szczecinie. Dużo osób zgłosiło się do CBA, gdy zwrócono się z apelem do świadków.” Wszystkie osoby , które dały się uwikłać w proceder wręczania korzyści majątkowych, mają możliwość skorzystania z klauzuli niekaralności wynikającej z art. 229 Kodeksu karnego. (…) Warunkiem uniknięcia odpowiedzialności karnej, jeżeli korzyść majątkowa lub osobista albo ich obietnica zostały przyjęte przez osobę pełniącą funkcję publiczną, jest dobrowolne zawiadomienie organów ścigania”. Tyle komunikat CBA, który przyniósł zamierzone efekty. Zgłaszające się osoby nie są anonimowe. Występują jako świadkowie pod pełnym imieniem i nazwiskiem, którzy zostali pouczeni o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań.
Świadkowie, którzy składali zeznania są teraz atakowani przez prawników marszałka. Dostają sążniste akty oskarżenia, tak jak naczelny „Gazety Polskiej” Tomasz Sakiewicz, do którego dotarł akt oskarżenia liczący ponad 1000 stron. Tomasz Grodzki chce ukarać wszystkich na podstawie art.212 Kodeksu karnego. Na podstawie tego artykułu można skazać oskarżonego na rok pozbawienia wolności. Tomasz Sakiewicz dostał także pozew cywilny od prof. Grodzkiego. Warto zaznaczyć, że jest on przygotowany przez mecenasa Michała Wawrynkiewicza, który reprezentuje także sędziego Juszczyszyna. Tak że wszystko pozostaje w rodzinie.
Marszałek Grodzki nadal pała świętym oburzeniem do ludzi, którzy wypominają mu jego naganny proceder. Bez zmrużenia oka zaprzecza wszystkiemu. Ale on widocznie już tak ma. Wczoraj urządził pokaz mycia rąk, dając instrukcję, jak należy to robić. Marszałek Karczewski zwrócił mu uwagę, iż dozownik nie przyciska się kciukiem tylko łokciem, bo tak czynią to chirurdzy. Tomasz Grodzki zaprzeczył, że tak postąpił. Niestety kamery powiedziały coś innego. Widocznie kłamstwa bez zmrużenia okiem przechodzą gładko panu profesorowi.
Źródło: Iwona Galińska