Państwo Islamskie myje ręce. Koronawirus wzmacnia islamski terroryzm!

0
0
0
/

Podczas gdy większość państw świata zamknęła swoje granice się i skoncentrował na liczeniu strat spowodowanych rozprzestrzenianiem się koronawirusa, terroryści z Państwa Islamskiego (IS) cieszą się nowym życiem w swoich irackich kryjówkach. Dziennik propagandowy IS An-Naba nazywa koronawirusa „udręką ludu krzyżowców” i wzywa wojowników do wykorzystania sytuacji panującej na świecie do wzmocnienia swojego oddziaływania oraz wzmożenia działań destrukcyjnych zarówno wobec Zachodu jak i islamskich zdrajców.

Pandemia aktem boskiej interwencji?


 

Pandemia aktem boskiej interwencji?

Jak pisze portal Politico, w oczach Państwa Islamskiego pandemia jest aktem boskiej interwencji. Wojska USA działające w Iraku znalazły się w defensywie jeszcze przed koronawirusem, po tym jak były atakowane przez sojuszników Iranu. Stopniowo więc zaczęły się wycofywać z działań przeciwko IS. Dwa miesiące temu siły NATO zawiesiły swoje misje szkoleniowe w Iraku. Do 29 marca prawie wszyscy żołnierze z Australii, Hiszpanii, Francji, Wielkiej Brytanii, Nowej Zelandii, Portugalii i Holandii wycofali się z Iraku. Stany Zjednoczone wycofały wojska z frontowych pozycji w Mosulu i Kirkuku, a także z baz Al-Qaim lub At-Takaddum. Amerykańscy żołnierze udali się do bezpieczniejszych baz takich jak Al-Assad lub na lotnisko w Irbil, które są dobrze chronione przez systemy rakietowe. Iracka armia skupiła się natomiast na nadzorowaniu realizacji dyrektyw rządowych dotyczących walki z koronawirusem.


 

Myją ręce po każdym ataku

Czas pandemii obrazuje doskonałe przygotowanie Państwa Islamskiego do rozwoju sytuacji jaką mamy . Jego komórki są izolowane, IS stosował zasadę odległości od innych populacji przed koronawirusem. Kierownictwo bardzo wcześnie przekazało członkom instrukcje dotyczące tego, jak się chronić - od umycia rąk i zakrycia ust po kaszel oraz przeczytanie odpowiednich wersetów Koranu. Bojownicy IS siedzą w odizolowanych kryjówkach, zaopatrzeni w przygotowane wcześniej zapasy jedzenia i wody oraz czerpiąc energię z paneli fotowoltanicznych. IS przygotowuje się na „Dzień Sądu” w dosłownym tego słowa znaczeniu.

Nienarażeni na ataki NATO czy żołnierzy irackich sił bezpieczeństwa, poczynają sobie coraz śmielej rozkręcając spiralę kolejnych ataków. W marcu czterokrotnie przeprowadzili ataki na irańskie posterunki graniczne. Od 17 marca w ciągu pięciu dni islamscy terroryści przeprowadzili 15 ataków moździerzowych odstrzeliwując zaludnione obszary Touz Khurmátú lub Amirlí w prowincji Salahmaddin. IS nie odważyło się przeprowadzać takich akcji i z taką częstotliwością od dwóch lat.


 

Terroryzując wioski zyskają przewagę psychiczną

Łatwo zgadnąć, jak będą wyglądały jego kolejne działania. Ataki na wioski lub ich przywódców będą się mnożyć. W ten sposób organizacja zastraszy ludność, aby w ten sposób pozyskiwać fundusze. Bezczynność sił bezpieczeństwa pozwoli IS produkować w kryjówkach ładunki wybuchowe o większej sile rażenia, dzięki czemu skutecznie zniechęci zarówno wojska rządowe jak i amerykańskie do opuszczania swoich baz. Jeśli nikt mu nie przeszkodzi, IS zyska przewagę psychiczną oraz znacząco zwiększy swoje wpływy wśród miejscowej ludności, która przestanie współpracować z władzami irackimi. Bardzo szybko ekspansja IS może przybrać rozmiary tej z lat 2011-2012. Odrodzenie IS jest dopiero w powijakach, więc czas na zorganizowanie sprawnej kampanii antyterrorystycznej żeby zdusić kolejną fazę dżihadu w zarodku. Wymagałoby to współpracy sił specjalnych USA i Iraku oraz miejscowej ludności sunnickiej z obszarów, na których działa IS. Tymczasem od czasów bandyckiego zamachu USA na terytorium Iraku, na jednego z najważniejszych irańskich dowódców (cenionego przez władze w Bagdadzie), relacje te są mocno nadszarpnięte.

 

Kto mieczem wojuje

Jest mało realne żeby wycofani z powodu koronawirusa żołnierze z państw koalicji wrócili do Iraku po wygaśnięciu pandemii. Tymczasem irackie siły bezpieczeństwa nie są przygotowane, aby samodzielnie zapobiec powrotowi potęgi IS. W Iraku IS jest zaciekle zwalczane przez szyickie bojówki proirańskie, niestety ich obecność w kraju nad Eufratem jest nie na rękę Amerykanom, którzy paradoksalnie mieli swój wkład w powstanie IS, jako struktury mającej walczyć z syryjskimi wojskami rządowymi oraz wszelkimi przejawami wpływów Iranu w regionie. Ta niechlubna karta najnowszej historii USA jest skrzętnie tuszowana w światowych mediach, zwłaszcza w państwach satelickich amerykańskiego hegemona. Dziś amerykańscy żołnierze muszą walczyć z islamskimi fanatykami, których kiedyś „wyhodowały” władze w Waszyngtonie. 

Arkadiusz Miksa

 

Źródło: redakcja

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną