„Świat dzień po… koronawirusie?” - FELIETON

I po Świętach. Najpiękniejszy czas, bezceremonialnie odarty ze swojej duchowości przypomniał mi słowa obywatela Papieża Franciszka przed ostatnim Bożym Narodzeniem, iż to ostatnie „normalne” Święta. Czyż ów doświadczył bezpośredniej informacji od Ducha Świętego, czy bardziej namacalnego gremium? Tego nie wyznał.
Piękna pogoda prowokowała do odwiedzin wolnej przestrzeni. Zabrałem zatem zużytą receptę , co by wścibskiego milicjanta uszczęśliwić w jego ewentualnych dociekaniach, i ruszyłem rozejrzeć się w zadżumionym świecie.
Jak zwykle swoje kroki skierowałem do pobliskiego parku, mając nikłą nadzieję na spotkanie pana Mieczysława. Opatrzony w gustowną, czarną maseczkę ochronną chciałem skonfrontować zapobiegliwość ustawową rządu i dbałość o swój naród, z wiecznie wkurzonym starszym panem. Ku memu zaskoczeniu z daleka dostrzegłem znajomą, zgarbioną postać w opustoszałym spacerniaku. Gdy się zbliżałem, zobaczyłem iż mój znajomy jak zwykle rozgrywa szachową partię przy betonowym stoliku, z tą jednak różnicą, iż w rolę rywala wcieliła się nieokiełznana myśl pana Miecia, nie przyjmując żadnej, namacalnej postaci.
-„Gra sam ze sobą. To już chyba bije na główkę”- pomyślałem, spodziewając się erupcji wkurzenia potencjalnego wariata.
Pomimo obaw podszedłem do samotnika. Nagle moim oczom ukazało się radosne oblicze, gwałtownie skierowane w moją stronę. Nie było na nim maseczki, ale też nie było śladu obłędu.
- Witam panie Mieczysławie. A dlaczego to nie ma pan maseczki? – zagadnąłem
- Bom zdrów. – odparł – Mam nadzieję, że wiesz iż maseczki tylko zwiększają ryzyko zakażenia z uwagi na wiele większą powierzchnię, na której mogą zbierać się zarazki. Zatem zdrowi nie noszą! A kto ciebie namówił na na noszenie tego badziewia? – zapytał z politowaniem.
- No pan minister – odrzekłem.
- Aaaa ten co to w marcu mówi, że maseczki przed niczym nikogo nie zabezpieczą, a w kwietniu wprowadza obowiązek noszenia tego szpetnego odzienia. No brawo. – rzekł z sarkazmem – A tak w ogóle to piękny ten minister. Ludziska mu ufają. Wybrali takiego, który ma wyraz twarzy jakby stale pochylał się nad łóżkiem konającego. A że kiedyś otarł się o Matkę Teresę, to ani chybi musi być anioł. Od gościa z taką aparycją to i nawet w mordę łatwiej przyjąć.
- Nie ma co komentować pańskich słów – skwitowałem, machając z dezaprobatą ręką.
- A nie komentuj. Owiń się lepiej cały bandażami, i łaź tak jak mumia po mieście. – powiedział, nie porzucając uśmiechu. – A, i tylko pamiętaj o szczelnych goglach pływackich, bo przecież ponoć najczulsza jest śluzówka oka.
- Niebawem wszystko wróci do normy, nie bacząc na pańskie złośliwości – rzekłem stanowczo. – Zrozumie pan może, że nasze społeczeństwo zdało egzamin.
- Co za bzdury!! – nagły wybuch pana Miecia natychmiast zmienił jego grymas – Co ty gadasz? Nic już nie będzie takie samo po tym śmiertelnym szwindlu.
- Kwestionuje pan ofiary? – zapytałem, lekko podnosząc głos.
- Nie kwestionuję żadnych ofiar!! Ale to naprawdę żadnych! Zastanawiam się tylko kiedy prócz masek każą nam hełmy na łby nakładać, skoro do Świąt Wielkanocnych zmarło na „koroniastego” około 260-ciu Polaków, a w samobójczych aktach straciło życie około 1350-ciu. Nie twierdzę, że kiedy się obudzimy po pandemii będziemy wyglądali jak amerykańskie ciężarówki z doszytymi do pysków maseczkami, ale w główkach to zamęcik pozostanie. Sam niedawno byłem świadkiem jak ekspedientka z marketu groziła starowince mandatem. Ludziska poszalały. Nic tylko czekać jak zaczną się okładać wzajemnie grzywnami, a zaraz potem pałkami po głowach w imię społecznego interesu. To największe osiągnięcie demokratycznych zamordystów, by tak wychować gawiedź, żeby się sama dyscyplinowała. Oczywiście sami zaczną się też prosić, najpierw o aplikacje, a następnie o zbawienne czipy. Nieprawdopodobne! Ani chybi czuby.
- Niech pan nie przesadza. To przecież dla dobra wszystkich! – zahamowałem narastającą biegunkę słowną pana Mieczysława.
- Co ty bredzisz?! – wykrzyknął - Co jest dla dobra wszystkich? To, że naród pozwolił się ukisić we własnych budkach, potęgując niebezpieczeństwo? To, że ludziska usankcjonowali dwumetrowe idiotyzmy spacerowe, podczas gdy przed chwilą siedzieli na sobie w domowych pieleszach? To, że zakazano wchodzić do lasów, których zbawienny wpływ na zdrowie, aktywizujący siły witalne, jest dostatecznie udokumentowany? To, że stoimy jak kretyni w stumetrowych, przerzedzonych kolejkach, z reguły w zewnętrznych przeciągach, narażając się na przeróżne, popularne choróbska, bawiące się naszą odpornością? To, że dano prawo policjantom, by dowolnie oceniali ważność twojego powodu opuszczenia karceru? To, że uzbroili medyka z uduchowionym obliczem w możliwość straszenia nas każdym dostępnym wirusem na świecie, i w razie czego, użycia przeciwko niemu prawdziwych armat? To, że już nigdy nasze powitania nie będą tak wylewne jak dotychczas, a zwyczajowy uścisk dłoni może zastąpić przyjazny kop w dupsko? To że staliśmy się świadkami masowych „zabójstw” gospodarczych okraszonych trupami fryzjerów, kosmetyczek i tysięcy innych przedsiębiorców? Czy wtedy premier Farquad ogłosi, jak jego Szrekowy protoplasta, iż „jest to poświęcenie, na które jest gotowy”? Szczerze wątpię.
- To tylko chwilowe rozwiązania – przerwałem.
- A widziałeś kiedyś, by rolnik, który raz otrzymał trutkę na szczury, chętnie wrócił do polowania z widłami na pojedyncze sztuki? – zapytał
- No…. - troszkę się zgubiłem.
- To wbij sobie do główki, że od teraz mają do tresury twojego gatunku, nie tylko czołgi i jakieś tam bombki. Teraz mają broń, której nawet nie widać gołym okiem. A gdy ogłoszą , że właśnie zaczyna swój atak, możesz mieć pewność, iż zdezorientowany naród będzie miał ze strachu przed niewidzialnym, zapaskudzone porcięta. Toć to genialne.
No i oczywiście pieniążki. Nie rozglądaj się za płotkami , które nabiją sobie kabzę na handlu maseczkami, leczniczymi ekstraktami z penisa nosorożca, czy opatentowaniu przeróbki butelki po „mineralnej” w niezawodny respirator. Rozejrzyj się raczej ile kolejne kraje będą musiały pożyczyć kasy na gospodarczą reaktywację i od kogo. A może wtedy poznasz prawdziwego wirusa w ludzkiej postaci, który pustosząc kościoły i ludzkie mózgi prawdziwie wpije się w twój osłabiony układ krwionośny.
- To co pan mówi to anarchia i wydumane teorie spisku – rzekłem, bezwiednie łapiąc się za szyję, jakbym chciał upewnić się, że żaden wampir u niej nie wisi.
- Dobrze, to tylko zrób coś z ciekawości. Dowiedz się kto stoi za unormowaniami WHO, oddzielającymi określenie pandemii od ilości zgonów. No bo teraz to grzybicą stóp można ludzi pozamykać w odosobnionych miejscach. No i oczywiście obserwuj, któż będzie tym zbawicielem, który jak Prometeusz, miast ognia, szczepionkę ludzkości objawi. Oczywiście za drobną opłatą. – uśmiechnął się i bezceremonialnie wrócił do przerwanej partii szachów.
- „A tak właściwie to jak to jest, że policja pozwala ludziom na przesiadywanie bez sensu w parku?” – pomyślałem, odwracając się na pięcie.
Źródło: redakcja