Świat w społecznej izolacji do 2022?

0
0
0
/

Społeczna izolacja na świecie potrwa do 2022 roku zdaniem naukowców z Uniwersytetu Harvarda.

Na koniec kwietnia liczba potwierdzonych przypadków sięga dwu i pół miliona. Wskaźnik zabitych wynosi sto sześćdziesiąt pięć tysięcy osób, czyli kilkunastokrotnie mniej niż zapalenia płuc. Zarazem Uniwersytet Hopkinsa wprowadził nowy wskaźnik - liczbę przeprowadzonych testów w USA - w chwili pisania artykułu wynosił blisko cztery miliony testów. Tylko, co z tego wynika dla ludzi?

Na łamach Science Stephen Kissler, Christine Tedijanto z Edwarderm Goldsteinem zajęli się analizą rozwoju SARS-CoV-2. Wykorzystali w swoich szacunkach modele betakoronawirusa OC43 i HKU1 z badań na terenie Stanów Zjednoczonych. Uważają, że zima spowoduje przełamanie epidemii, ale poprzedzi ją prawdopodobna silniejsza fala zachorowań. Twierdzą, że społeczna izolacja stanowi klucz. Stąd wysnuli wniosek, że istnieje konieczność wydłużenia ograniczeń do 2022 roku. Dla nich metody terapii pozwoli na poprawę sytuacji i uzyskanie odporności. Zarazem wskazują, że SARS-CoV-2 może przetrwać, aż do 2024 roku.

Badacze zwrócili uwagę, że koronawirus powoduje uderzenie również w bogate w zasoby kraje do jakich zaliczyli Włochy, Stany Zjednoczone oraz Chiny. Problem stanowi modelowania zakażenia, bo łączy się między innymi z uznaniem możliwości ponownego zakażenia się. Istnieją przewidywania, że zakażenia mogą być sezonowe, co oznacza wzrost zakażeń w okresach grypowych. W porównaniu do SARS-CoV-1 i MERS jest mniejszy wskaźnik umieralności, dla tamtych koronawirusów szacowany na od dziewięciu do trzydziestu sześciu procent. Wskazują, że betakoronawirusy pozwalają na uzyskanie odporności na inne koronawirusy. Innymi słowy świat po przejściu infekcji ma również szansę na bardziej trwałe rozwiązanie problemu przez zyskanie odporności.

Zarazem szacują śmiertelność obecnego koronawirusa Covid-2019 na między sześć dziesiątych procenta a trzy i pół procenta. Za problem wskazują kwestię0 większej zaraźliwości niż odnotowali u poprzednich odmian. Badacze twierdzą, że na świecie metodą walki stał się głównie mechanizm ograniczania skupisk ludzi, przez między innymi zamykanie szkół, czy miejsc pracy. Jednocześnie wskazują, że aby te działania odniosły skutek ograniczenie liczby nowych przypadków musi zmaleć od pięćdziesięciu do sześćdziesięciu procent notowanego przyrostu. W Shenzhen wedle ich ustaleń ograniczono liczbę zachorowań o osiemdziesiąt pięć procent. W Seattle współczynnik ten, zwany współczynnikiem reprodukcji, osiągnął pułap trzydziestu-czterdziestu procent. Duże znaczenie dla przewidywań ma fakt, czy odporność na koronawirusa będzie w społeczeństwie trwała, czy przejściowa. Uważają jednak, że w świetle zebranych danych jesień i zima stanowią okresy spadku zarażeń. W związku z tym, że polscy lekarze trafili do Stanów Zjednoczonych istnieje szansa, że uzyskają bardziej precyzyjne dane i my również się o tym dowiemy. Część wniosków bowiem jest wyciągana z danych, jakie amerykańscy naukowcy posiadali na koniec marca i początek kwietnia.

Obok zimy nadchodzące lato zyska na znaczeniu. Pozwoli na redukcje zakażeń o czterdzieści procent. U cytowanych naukowców, w tym Marca Lipsitcha, na terenie Nowego Jorku oraz na Florydzie ze względu na temperaturę nastąpi tak duży spadek. Odporność na stałe oznacza, że w okolicach pięciu, ale może i więcej lat (tutaj naukowcy nie podają precyzyjnych danych) koronawirus zniknie na stałe. Istnieje szansa, że wytworzy on odporność na HCOV-OC43 i HCoV-HKU1, co by oznaczało zmniejszenie się ilości zakażeń o siedemdziesiąt procent i „wirtualną eliminację”. Istnieje niestety drugi wariant, że odporność przeciwko innym betakoronawirusom spowoduje wyciszenie zakażeń na kilka lat, a następnie ich powrót.

Przy założeniu badaczy, że jeśli odporność by utrzymała się na dwa lata oznacza to spadek zakażeń o trzydzieści procent, w tym odnośnie odmian HCOV-OC43 i HCoV-HKU1. Ten scenariusz zakłada, że w takim przypadku nastąpiłby powrót zarażeń koronawirusem w 2024 z powodu przetrwania źródła zakażeń. Wedle naukowców izolacja zmniejsza je od zera do sześćdziesięciu procent. Nie ma tym samym pewności, że samo odcinanie się od innych oraz fizycznego kontakt wbrew pozorom zapewni całkowitą ochronę, ani czy faktycznie coś zmienia. Nie ma tutaj zgody. Jednym z efektem pobytu w izolacji stanowi możliwość, że zniknie sezonowość zarażeń. Cytowany wyżej artykuł ukazuję, jak wielką niewiadomą wbrew pozorom są medyczne uwarunkowania związane z koronawirusem i jak wiele tutaj znajduje się zgadywanek.

Jacek Skrzypacz

 

Źródło: Jacek Skrzypacz

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną