Nowy Porządek Świata wcale nie taki nowy?

0
0
0
/ NWO

Trwająca pandemia koronawirusa sprzyja powstawaniu wielu nowych teorii na temat przyszłego ładu światowego, który wyłoni się po pokonaniu zarazy. Zarówno eksperci jak i amatorzy snują wizje dotyczące nadciągającej rewolucji, mającej wywrócić do góry nogami dotychczasowy porządek cywilizacyjny. Ciekawą opinią na ten temat podzielił się Tomasz Wróblewski z Warsaw Enterprise Institute. W odcinku z serii „Wolność w remoncie” na YouTube stawia tezę, że świat nie czeka żadne odwrócenie ładu, a wręcz przeciwnie, w przyszłości ma zostać zintensyfikowany trwający obecnie stan rzeczy.

- Nowy porządek cywilizacyjny rodzi się, kiedy pojawia się rozwiązanie wyzwań, z którymi nie radził sobie poprzedni, odchodzący ład społeczno-ekonomiczny – mówi dziennikarz, cytując słowa Arnolda Toynbee. Jak dodaje, „już samo kurczowe poszukiwanie tych rozwiązań powoduje, że teza, jakoby świat czekały nieuchronne zmiany, staje się powszechna, czy wręcz trywialna”.


- Dotychczasowe próby opisania tych zmian sprowadzały się najczęściej do rzeczy przyziemnych lub wręcz przeciwnie, fantastyki – kontynuuje rozważania Wróblewski. Zaznacza, że „przyszły ład jawi się jako odbicie jednostkowych uprzedzeń tego czy innego eksperta”.


- Na przykład ci, którzy byli zauroczeni skutecznością totalitarnej machiny Chin w dążeniu do hegemonii, końca cywilizacji będą upatrywać w chaosie rynkowej demokracji. Klimatyści w zapaści konsumpcji upatrują śmierci konsumeryzmu i nowego wspaniałego ładu społecznego opartego o zrównoważoną, ekologiczną, lokalną wytwórczość – wymienia publicysta. Podkreśla jednak, że „błąd konfirmacji nie wyklucza zmian, które bardzo szybko postępują, ale to nie są zmiany oderwane od rzeczywistości”.
- One towarzyszą nam już od lat, tyle tylko, że przebiegają szybciej, niż dotychczas. Najbogatszy kraj świata nie stanie się z dnia na dzień wasalem kraju po wielokroć uboższego, a społeczeństw wychowane na wolności nie pokochają nagle dyktatury. To, co obserwujemy w dobie pandemii, to nie tyle wywrócenie do góry nogami starego porządku, co przyspieszenie go. Kryzys wyostrzył tak naprawdę dotychczasowe charakterystyki poszczególnych narodów – ocenia Wróblewski, twierdząc, że „państwa zachowują się, jakby były karykaturami samych siebie”.


- Amerykański kapitalizm jest jeszcze bardziej kapitalistyczny i zwalnia na pniu 20 milionów ludzi z pracy. Singapur i Tajwan stały się jeszcze bardziej poukładane, ponieważ nie tylko pokonały koronawirusa, ale również utrzymały tempo pracy. Totalitarne i Chiny i Rosja zaprezentowały światu nowe technologie inwigilacji i manipulacji o kilka długości wyprzedzające swoją epokę – argumentuje dziennikarz. Odnosi się również do sytuacji w naszym kraju.
- W Polsce zamiast jednej strategii mamy trzy tarcze i przewodnik do zastosowania każdej z nich. Koronawirus, jak każdy kataklizm dziejowy, zanim odmieni świat, wcześniej ustawi mniejszych i większych graczy na nowej trajektorii. Nie zmienia, a intensyfikuje dotychczasowe trendy i tendencje – podkreśla publicysta. Mówi też o eksperymentach, jakich dokonują gracze na współczesnej scenie geopolitycznej.


- Ameryka, Europa i świat chce się odkryć na nowo. Dynamika zdarzeń w czasach pandemii pozwala na szybszą weryfikację tych eksperymentów. Dopiero te lepsze rozwiązania zdecydują o nowym porządku rzeczy – uważa Wróblewski. Przywołuje wydarzenia z historii, które opisują czasy pewnych przełomów. Podaje przykład Grecji z VI/V wieku przed Chrystusem, kiedy ten kraj był u szczytu swojej potęgi.


- W V wieku następują zmiany prawa własności ziemi. Przestaje ona być własnością rodu i staje się własnością głowy rodziny. Następuje specjalizacja upraw i masowa produkcja oliwek i win na eksport. Transportowane po całym Morzu Śródziemnym pozwalały na utrzymanie rosnącej populacji greckich miast. Pieniądze kupują Helladzie bezpieczeństwo i konserwują i konserwują porządek polityczny na kolejne kilkaset lat – mówi dziennikarz. W tym kontekście wspomina też o XV-wiecznej Holandii, która wykorzystała swój dostęp do morza i postęp w dziedzinie żeglugi, aby transportować po Europie zboże kupione od polskiej szlachty. Skutkowało to wyrzuceniem z holenderskiego tronu Filipa II w 1581 roku. Zdaniem Wróblewskiego, te przykłady mogą powiedzieć wiele na temat obecnej sytuacji walki o światową hegemonię pomiędzy USA i Chinami.


- Wielkie przetasowania to tylko eskalacja procesów, które już postępowały, a te od kilku lat idą w nieco innym kierunku, niż chciałyby tego Chiny. Od co najmniej pięciu lat są one traktowane nie jako szansa, ale cywilizacyjne zagrożenie. Tym samym byli Persowie dla Greków, a hiszpańscy Habsburgowie dla Holendrów – sądzi publicysta. Jak ocenia, „deglobalizacja, czyli cały wielki renesans państw narodowych jest w dużej mierze skutkiem problemów, które właśnie Chiny sprowadziły na świat”.  

Paweł Zdziarski
Źródło: YouTube/Warsaw Enterprise Institute  

 

Źródło: YouTube/Warsaw Enterprise Institute

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną