Czy państwo polskie zostanie sparaliżowane przez awarię zagranicznego operatora komórkowego?
Jak można przetać na portalu telepolis: "Krótka awaria w Play przeszkodziła w zdalnym głosowaniu Sejmu". Chodzi u usterkę z 29 kwietnia. Przypomnijmy, dzieje się to w momencie zapadania kluczowych i bardzo pilnych decyzji dla państwa: o głosowaniu korespondencyjnym i Tarczy Antykryzysowej 3.0. W dodatku przy tej okazji wychodzi na jaw, że wielu posłów korzysta z usług zagranicznego operatora.
Play wydało krótki komunikat: "Potwierdzamy, że w godzinach 11:00 - 12:30 w dniu dzisiejszym mogły wystąpić utrudnienia z odbieraniem SMS w naszej sieci. W chwili obecnej sytuacja wróciła już do normy. Przepraszamy za niedogodności".
Problem w tym, że to "utrudnienie" spowodowało, że do części posłów nie dotarły kody umożliwiające im zdalny udział w obradach sejmu. Niewiadomo, czy ta sytuacja nie będzie się powtarzać, a rząd liczy teraz każdą minutę, bo już 11 maja mają odbyć się wybory - natomiast najważniejsze ustalenia dotyczące ich przebiegu jeszcze nie zapadły. Przedsiębiorcy czekają z kolei na pomoc i także odliczają godziny.
Play to międzynarodowy koncern, którego właścicieli trudno wskazać: "operatorem sieci jest P4 Sp. z o.o. (do 2005 Netia Mobile), należąca do Play Communications zarejestrowanego w Luksemburgu, kontrolowanego przez islandzko–brytyjską spółkę Novator Partners i grecką Tollerton".
Cała sytuacja jest o tyle zadziwiająca, że posłowie powinni być wyposażeni w służbowe, szyfrowane telefony. Tymczasem korzystają z dowolnych sieci prywatnych, które przecież mogą być na podsłuchu, albo same mogą taki podsłuch organizować.
Źródło: www.telepolis.pl