Zobacz, co Leon XIII pisał o Duchu Świętym

0
0
0
/

Papież Leon XIII w dniu 15 maja 1897 r. opublikował Divinum illud munus - encyklikę o Duchu Świętym. Publikujemy jej fragmenty.

Duch Święty posłany od Chrystusa

Boski ten obowiązek, który dla dobra rodzaju ludzkiego Jezus Chrystus przyjął najświęciej od Ojca, ma ostatecznie to na względzie, by ludzie stali się uczestnikami szczęśliwego życia w wiecznej chwale, zaś w konkretnych warunkach biegu czasu mieli w sobie i tak pielęgnowali życie łaski rozkwitające wreszcie do życia niebieskiego. Dlatego sam Zbawiciel nie przestaje zapraszać z największą dobrocią wszystkich ludzi bez wyjątku, bez różnicy narodowości i języka – na łono swego Kościoła: „Przyjdźcie do mnie wszyscy; ja jestem życiem; ja jestem dobrym pasterzem”. Jednakże z powodu najwyższych jakichś zamiarów obowiązku tego nie chciał sam sprawować i spełniać na ziemi, to zaś, co miał przekazane przez Ojca, przekazał do dokonania Duchowi Świętemu. Radosne jest wspomnienie tego, co Chrystus stwierdził w gronie apostołów na krótko przed opuszczeniem ziemi: „Pożyteczne jest dla was moje odejście: jeśli bowiem nie odejdę, Pocieszyciel nie przybędzie do was, jeżeli zaś odejdę, poślę go do was” (J 16, 7). W słowach tych podał jako najważniejszy powód swego odejścia do Ojca korzyść, jaką odniosą jego uczniowie z przyjścia Ducha Świętego, który jak to zaznaczył, jest tak samo posłany Przezeń i tak samo pochodzi od Ojca, On też doprowadzi do końca jako orędownik, pocieszyciel i nauczyciel Jego dzieło dokonane w ziemskim życiu. Wielorakiej mocy tegoż Ducha, który przy stwarzaniu świata „oczyścił niebiosa” (J 26, 18) i „napełnił okrąg ziemi” (Mdr 1, 7), było jak najbardziej opatrznościowo pozostawione udoskonalenie tego dzieła.

Moc Ducha Świętego

Zachowując więc nienaruszonym i właściwie okazując religijny kult należny Trójcy Przenajświętszej, który trzeba coraz bardziej utrwalać wśród ludu chrześcijańskiego, koncentrujemy teraz nasze rozważania na mocy Ducha Świętego. Rozważania te trzeba rozpocząć od Osoby Chrystusa, założyciela Kościoła i Zbawiciela ludzkości. Wśród zewnętrznych dzieł Boga na pierwszym miejscu znajduje się dominująca tajemnica Słowa Wcielonego, w której tak jaśnieje blask Boskich doskonałości, że nie można pomyśleć czegoś większego, co mogłoby być bardziej zbawienne dla ludzkiej natury. Chociaż to wielkie dzieło należy do całej Trójcy Świętej, jest ono jednak przypisywane jako właściwe Duchowi Świętemu. Wskazują na to słowa Ewangelii o Dziewicy: „Znaleziona jest brzemienną za sprawą Ducha Świętego” oraz: „To co się w niej narodziło, jest z Ducha Świętego” (Mt 1, 18, 20). Słusznie przypisuje się to Temu, który jest miłością Ojca i Syna, ,gdyż ów wielki Sakrament pobożności” (1 Tm 3,16) dokonuje się z najwyższej miłości Boga do ludzi, o której mówi Jan: „Tak Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał” (J 3, 16). Znaczy to, że natura ludzka została w ten sposób podniesiona do osobowej łączności ze słowem. Godność ta została nadana nie za jakieś jej zasługi, lecz z samej tylko łaski a więc jakby z własnego daru Ducha Świętego. Trafnie mówi o tym Augustyn: „Sposób ten, w jaki Chrystus narodził się z Ducha Świętego dowodzi łaski Bożej, przez którą człowiek bez jakichkolwiek uprzednich zasług, na samym początku istnienia swej natury został połączony ze Słowem Boga taką więzią osobową, że Syn Boży będzie Synem człowieczym a Syn człowieczy Synem Bożym”.

Przez działanie Ducha Świętego dokonało się nie tylko poczęcie Chrystusa, lecz także uświęcenie Jego duszy, które w świętych księgach nosi nazwę „namaszczenia” (Dz 10, 38), tak samo też każde Jego działanie „odbywało się w obecności Ducha”, przede wszystkim zaś złożenie ofiary z siebie: „Przez Ducha Świętego ofiarował siebie niepokalanego Bogu” (Hbr 9, 14). Gdy się rozważy te rzeczy to nie będzie dziwnym fakt, że do duszy Chrystusa spłynęły wszystkie charyzmaty ożywiającego Ducha. W Nim bowiem znajduje się szczególna pełnia łaski, jaka może być pod względem stopnia i skuteczności. W nim są wszystkie skarby mądrości i wiedzy oraz wszystkie w ogóle cnoty i dary zapowiedziane w proroctwie Izajasza (Iz 4, 1; 11, 2-3) oraz oznaczone przez ową prawdziwą gołębicę nad Jordanem, gdy jego wody Chrystus konsekrował przez swój chrzest na nowy sakrament. Nasuwają się tu słowa Augustyna: Jest rzeczą jak najbardziej absurdalną zdanie, że Chrystus otrzymał Ducha Świętego, gdy miał już 30 lat, lecz tak jak przyszedł do chrztu bez grzechu tak też nie bez Ducha Świętego. Wtedy więc [czyli w czasie chrztu] raczył ukazać przyszłą postać swego ciała to jest Kościoła, w którym szczególnie ochrzczeni otrzymują Ducha Świętego” . Tak więc zarówno przez widzialną obecność Ducha Świętego nad Chrystusem oraz przez zewnętrzną cnotę w Jego duszy, była zasygnalizowana Jego podwójna misja a mianowicie ta, która jest wyraźnie widoczna w Kościele oraz ta, która się dokonuje przez ukryte przenikanie w duszach sprawiedliwych.

Działanie Ducha Świętego w Kościele

Kościół był poczęty już i wyszedł z boku drugiego Adama jakby śpiącego na krzyżu, zaś pierwszy raz ujawnił się mocno w życiu ludzi w najbardziej uroczysty dzień Pięćdziesiątnicy. W tym samym dniu Duch Święty zaczął dokonywać swoich dobrodziejstw w mistycznym ciele Chrystusa przez to dziwne wypływanie, które opisał już prorok Joel (Jl 2, 28-29), bowiem Pocieszyciel „spoczął nad apostołami, by na głowy ich zostały nałożone nowe duchowe korony w postaci ognistych języków” . Wtedy bowiem apostołowie weszli z góry – jak pisze Chryzostom – niosąc nie kamienne tablice w swych rękach jak Mojżesz, lecz obnosząc Ducha w umyśle i rozlewając jakiś skarb, źródło dogmatów i charyzmatów” . Tak dobitnie spełniała się obietnica Chrystusa dana apostołom, że przyśle im Ducha Świętego, który depozyt przekazanej nauki uzupełni i jakby przypieczętuje: „Wiele mam jeszcze wam powiedzieć, lecz teraz nie możecie znieść, gdy zaś przybędzie ów Duch prawdy, nauczy was wszelkiej prawdy” (J 16, 12-13). Ten bowiem, który jest Duchem prawdy, wraz z Ojcem, który jest wieczną prawdą, wraz z Synem, który jest pochodzącą prawdą substancjalną – czerpie od obydwu razem z istotą wszelką pełnię prawdy, jaka tylko jest i prawdy tej udziela i obdarowuje nią Kościół zabezpieczając wciąż obecną pomocą by nie została kiedykolwiek narażona na jakikolwiek błąd a zarodki Boskiej nauki były z każdym dniem obficiej żywione i dostarczały dla ludów owocnego zbawienia.

Ponieważ zaś zbawienie ludów, dla którego narodził się Kościół wymaga wyraźnie, by dar ten tak samo był sprawowany na wieczność czasów, dlatego przez Ducha Świętego jest dostarczane życie i moc, które zachowują i powiększają Kościół: „Ja będę prosił Ojca i innego Pocieszyciela da wam, by pozostał z wami na wieki, Ducha prawdy” (J 14, 16-17). Przez Niego bowiem są ustanawiani biskupi, z posługi których nie tylko są zrodzeni synowie lecz także ojcowie czyli kapłani, by rządzić Kościołem i żywić go tą krwią, którą został on odkupiony przez Chrystusa: „Duch Święty postawił biskupów, by rządzili Kościołem Boga, który nabył swoją krwią” (Dz 20, 28), zarówno więc biskupi jak i kapłani mają ten niezmierny dar odpuszczania grzechów władzą udzieloną im przez Chrystusa: „Weźmijcie Ducha Świętego, których grzechy odpuścicie, są im odpuszczone a którym zatrzymacie, są im zatrzymane” (J 20, 22-23). Kościół jest jak najbardziej Bożym dziełem, czego najdobitniejszym dowodem są charyzmaty, które zewsząd otaczają go świetnością i chwałą, zaś sprawcą i dawcą ich jest Duch Święty. Wystarczy stwierdzić, że ponieważ Chrystus jest głową Kościoła, Duch Święty jest jego duszą. „Tym czym dusza jest w naszym ciele, tym Duch Święty jest w ciele Chrystusa, którym jest Kościół”.

Wobec tego nie można wymyślić ani oczekiwać jakiegoś większego i pełniejszego „objawienia i ukazania się Ducha Bożego”, to bowiem, które występuje teraz w Kościele, jest z pewnością największe i będzie trwało tak długo, aż Kościół po przejściu stadium wojowania dojdzie do radości tryumfujących w społeczności niebieskiej.

Działanie Ducha Świętego w duszach

Na ile zaś i jakim sposobem Duch Święty działa w duszach jednostek jest rzeczą nie mniej przedziwną jak i trudną do zrozumienia, ponieważ pozostaje to niedostępne dla oczu.

Wylanie się tego Ducha jest tak ogromne, że sam Chrystus, z którego daru dokonuje się to, porówna je do wielkiej rzeki jak u Jana: „Kto wierzy we mnie, jak mówi Pismo, z wnętrza jego popłyną rzeki wody żywej” i do świadectwa tego tenże Ewangelista dodaje wyjaśnienie: „To zaś powiedział o Duchu, którego mieli otrzymać wierzący w Niego” (J 7, 38-39). Jest rzeczą pewną, że u tych sprawiedliwych, którzy żyli przed Chrystusem Duch Święty przebywał przez łaskę, jak mówią nam pisma o prorokach, Zachariaszu, Janie Chrzcicielu, Symeonie i Annie. W dzień Pięćdziesiątnicy Duch Święty nie udzielił się tak, „że dopiero wtedy uczynił swoje mieszkanie w świętych, lecz by bardziej zaobfitował, skupiając swoje dary, nie zapoczątkowując ich więc nie zaczynał dzieła przez to, że wzmógł swą szczodrobliwość” . Jeżeli ci sprawiedliwi zaliczali się również do synów Bożych, to byli jednak w stanie niewolników, gdyż syn „nie różni się od niewolnika [jak długo] podlega opiekunom i działającym (Gal 4, 1-2), ponieważ zaś sprawiedliwymi mieli się stać dopiero przez zasługi Chrystusa, udzielanie się Ducha Świętego było po Chrystusie bardziej obfite tak jak rzecz sama jest cenniejsza od poręki a prawda jest o wiele ważniejsza od obrazu. Potwierdza to także Jan: „Duch nie był jeszcze dany, gdyż Jezus nie był jeszcze uwielbiony” (Gal 7,39). Gdy tylko Chrystus „wstępując na wysokości” przyjął chwałę swego królestwa z takim trudem zrodzoną, szczodrze otworzył bogactwa Ducha Świętego „dał dary ludziom” (Ef 4, 8). Bowiem „to pewne dawanie się albo misja Ducha Świętego miała nastąpić po zajaśnieniu Chrystusa, jak nigdy przedtem, chociaż przedtem też występowała, lecz nie tak wielce” (15). Przecież natura ludzka jest z konieczności niewolnicą Boga: „Stworzenie jest niewolnikiem, wedle natury jesteśmy niewolnikami Boga” (16), mimo że z powodu wspólnej winy cała nasza natura popadła w to skażenie i hańbę, że ponadto staliśmy się wrogami Boga: natury byliśmy synami gniewu” (Ef 2, 3). Nie było takiej siły, która mogłaby nas podźwignąć z takiej ruiny i zguby oraz usprawiedliwić. Uczynił to Bóg w największym miłosierdziu przez swego jednorodzonego, dzięki dobrodziejstwu którego człowiek został przywrócony z większą szczytnością darów do tego poziomu i szlachetności, z którego upadł. Nikt nie może wyrazić, jakie jest to działanie Boskiej łaski w duchu człowieka, który z tego powodu jest tak zaszczytnie nazywany w Piśmie św. i przez Ojców Kościoła jak: nowe i odrodzone stworzenie, uczestnik Boskiej natury i syn Boży i deifikujący oraz podobnymi pochwałami.

Tak wielkie dobra nie bez powodu zawdzięcza się jako właściwe Duchowi Świętemu. „On jest bowiem Duchem przysposobienia synów, w którym wołamy: Abba, Ojcze”, On też przepełnia serca łagodnością ojcowskiej miłości: „Sam Duch dał świadectwo naszemu duchowi, że jesteśmy synami Bożymi” (Rz 8, 15-16). Dla wyjaśnienia tej rzeczy trafnie służy podobieństwo, które dostrzegł Doktor Anielski między obydwu dziełami Ducha Świętego a mianowicie, że przez Niego „i Chrystus został poczęty w świętości, by był Synem Bożym w naturalnym sensie natomiast inni zostali uświęceni, by być synami Bożymi przysposobionymi”. Tak więc w sposób bardziej szlachetny niż to dzieje się w naturze, z miłości pochodzi duchowe odrodzenie a mianowicie od Miłości niestworzonej.

Źródło: Redakcja

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną