Tajemnice sowiecko-żydowskiej zbrodni na Polakach!
- Pion śledczy IPN zakończył dochodzenie w sprawie zbrodni dokonanej na Polakach we wsi Koniuchy położonej koło Lidy na Nowogródczyźnie. Sprawcami pacyfikacji byli sowieccy i żydowscy partyzanci”– czytamy w „Rzeczpospolitej”.
Śledztwo zostało wszczęte w oparciu o materiały przekazane IPN w 2001 roku przez Kongres Polonii Kanadyjskiej. To m.in. dzięki badaniom przedstawicieli Kongresu ustalona została lista około 40 uczestników masakry, byłych partyzantów sowieckich, w tym Żydów [uciekinierów z gett w Kownie i Wilnie] oraz Litwinów. Ostatecznie śledztwo umorzono, okazało się bowiem, że osoby kierujące masakrą już nie żyją.
Koniuchy liczyły w czasie wojny ok. 60 zabudowań i ponad 300 mieszkańców. Wieś usytuowana była na skraju puszczy, w której znajdowały się bazy partyzantów sowieckich. Ci w czasie powtarzających się napadów rabowali mieszkańcom żywność, odzież i bydło. Z tego powodu w Koniuchach utworzona została polska samoobrona. Śledczy ustalił, że odwetowy atak na wieś przeprowadziła grupa 120-150 partyzantów [jeden z nich Chain Lazar napisał we wspomnieniach, że było miedzy nimi około 50 Żydów, którymi dowodził Jaakow Prenner].
W nocy z 28 na 29 stycznia 1944 r. partyzanci otoczyli Koniuchy i około godz. 5 rano przystąpili do ataku, który trwał 1,5-2 godziny. Podpalano słomiane dachy domów, do obudzonych, uciekających mieszkańców strzelano. W dokumentach archiwalnych podaje się różną liczbę ofiar - od 34 do 50. Wśród nich byli mężczyźni, kobiety i małe dzieci. Najstarsza z ofiar miała 57 lat, najmłodsze dziecko 2 lata. Spalono większość zabudowań, ocalało tylko kilka domów. Do mordowania używano nie tylko broni palnej.
- Zobaczyłem, jak jeden z naszych ludzi trzymał głowę kobiety w średnim wieku na dużym kamieniu i uderzał ją innym kamieniem” – relacjonował partyzant Paul Bagriansky.
- Trzy tygodnie później otrzymaliśmy wiadomość od Sztabu Partyzanckiego w Moskwie z reprymendą dla ludzi, którzy zainicjowali i kierowali zniszczeniem wsi - czytamy w jego wspomnieniach. Relacji uczestników tamtych wydarzeń jest zresztą więcej.
- 15 lat pełnych wtedy miałam, w dołek wpadłam i tak leżałam, mróz i lód był, śniegu mało, ojciec tam poszedł, ja też pobiegłam za ojcem. Wiadomo, cała wieś pali się. Wszyscy, co pobiegli nad rzekę, to zostali ocaleni, a jak do lasu - to zostali zabici. Leżeli wszyscy goli. Kto szedł z wioski, to mówił, że dużo trupów w wiosce. I trochę kobieta z tego domku dała coś do odziania się i wreszcie przeszliśmy. Wszędzie pobici, ranni, naliczyłam 12 rannych, a było i więcej, a pobitych cała wieś. Kto uciekał w tamtą stronę, to wszyscy. A czterech Babinów to cztery dusze. Ojciec, matka, córka i syn. Za granicą mówią, że o tym wiedzą, a my nie. Nie wiemy, kto to był, ja z nimi nie rozmawiałam. Gdybym rozmawiała, to bym już nie żyła. Mówią, że to Ruskie byli, bo tak jak po ulicy biegli, to krzyczeli: «ura, ura». Mówią, że i Ruskie, i Żydzi, i Litwini, kto jego wie. Przyszli tu kiedyś z jesieni. Zabili bydło i zabrali. I wtedy my zaczęli bronić wioski, żeby oni nie przychodzili i nie brali. No to rozeźlili się i tak nam zrobili. No i co, co ta wioska miała zrobić. Kto tam miał broń, to i tak nie dali sobie rady. Okrążyli i ot co. Rzadko kto jaki stróż tu przyjdzie. Z jednej strony przyjdzie, to z drugiej strony biją i palą. Tam dalej to zabili kobietę - matkę Jankiewiczową. Mały chłopak na rękach jej był. I jak ją zabili, to jak snopek stał i go podpalili, to się dziecko popaliło. Ale jakoś go uleczyli w szpitalu. Wojtkiewiczowa też sama z małym była, mały padł, ale przeżył. Parnicką Urszulę jak biegła tu, w tą stronę, koło mogiły w kierunku lasu, to pobili, kamieniami po głowie dobili - wspomina pani Anna, która jako młoda dziewczyna zdążyła uciec i schować się przed tą masakrą.
W sprawie masakry w Koniuchach prowadzone jest śledztwo IPN. Dotychczas ustalono, że napadu dokonały radzieckie oddziały partyzanckie stacjonujące w Puszczy Rudnickiej: „Śmierć faszyzmowi” i „Margirio”, wchodzące w skład Brygady Wileńskiej Litewskiego Sztabu Ruchu Partyzanckiego, oraz „Śmierć okupantowi”, wchodzący w skład Brygady Kowieńskiej. Do oddziałów tych należeli Rosjanie i Litwini, większość oddziału „Śmierć okupantowi” tworzyli Żydzi i żołnierze Armii Czerwonej zbiegli z obozów jenieckich. Oddział żydowski liczył 50 ludzi, a oddziały rosyjsko-litewskie około 70 osób. Dowódcami byli Jakub Penner i Samuel Kaplinsky. Według jednego z napastników Chaima Lazara celem operacji była zagłada całej ludności łącznie z dziećmi jako przykład służący zastraszeniu reszty wiosek. Według ustaleń Kongresu Polonii Kanadyjskiej, będących podstawą wszczęcia śledztwa, liczba zabitych była ok. 40.
Atak na Koniuchy i wymordowanie tutejszej ludności cywilnej był największą z szeregu podobnych akcji prowadzonych w 1943 i 1944 przez oddziały partyzantki radzieckiej w Puszczy Rudnickiej i Nalibockiej (np. masakra ludności w miasteczku Naliboki).
W maju 2004 w Koniuchach odsłonięto pomnik pamięci ofiar zawierający 34 ustalone nazwiska ofiar.
W powojennych opracowaniach, na podstawie m.in. relacji żydowskich uczestników ataku na wieś (np. Izaaka Chaima i Chaima Lazara) często podawano informacje o zamordowaniu wszystkich 300 mieszkańców, a także o walkach z oddziałem niemieckich żołnierzy (w innych źródłach – litewskiej policji). Jednak późniejsze opracowania nie potwierdziły obecności Niemców czy policjantów w wiosce, a także zakwestionowały tezę, że zginęli wszyscy mieszkańcy wsi (część z mieszkańców uciekła z masakry i przeżyła wojnę).
PZ
Źródło: KAI, Rzeczpospolita, Niedziela, Wikipedia
Źródło: KAI, Rzeczpospolita, Niedziela, Wikipedia