Brudna kampania

0
0
0
/

Tak już jest na całym świecie, że kampanie wyborcze nie należą do eleganckich. Rywale zaciekle ze sobą walczą, nie przebierając w środkach. Przeciwnik na przeciwnika wyciąga wszelkie kwity, po to, aby zmniejszyć jego popularność, a tym samym zwiększyć swoją szansę na zwycięstwo.

Tak było i do tej pory i w Polsce, ale to co się wyprawia na arenie politycznej w obecnej kampanii  osiągnęło szczyty cynizmu, podłości. W tę wyjątkowo brudną kampanię prezydencką zaangażował się kandydat na prezydenta, który walczy o ten tytuł z ramienia Platformy Obywatelskiej.  Ma za sobą cały sztab skorumpowanych dziennikarzy z zaprzyjaźnionych stacji telewizyjnych, z portali społecznościowych, prasy. Pierwszeństwo w tym szambie, jak do tej pory zdobył dziennik wydawany przez niemiecko-szwajcarski koncern Springer „Fakt”. We wczorajszym weekendowym wydaniu na okładce znalazł się Andrzej Duda, a na jego podobiźnie figurują napisy poczynań pedofila. Na pierwszy rzut oka jest sugestia, że prezydent dopuścił się tych haniebnych czynów. Dwie dalsze kolumny zajmuje dokładny opis dawnego czynu pedofilskiego, który miał miejsce w pewnej rodzinie.

 Redakcja wprost obwinia Andrzeja Dudę za to, że zastosował aktu łaski wobec tego pedofila. A prawda jest zupełnie inna. Sprawca tego czynu został dawno osądzony, odbył cały wyrok w więzieniu. Przeszedł moralną przemianę, wyleczył się z alkoholizmu. Wyszedł na wolność jako zupełnie inny człowiek. Miał kontakt zarówno z ofiarą córką, która teraz jest już dorosłą kobietą, jak i jej matką. Poszedł do pracy, był wsparciem finansowym dla tych kobiet, które chciały od nowa ułożyć sobie z nim życie. Przeszkodą stał się zakaz zbliżenia do nich, jaki cały czas obowiązywał.  Aby to zmienić, kobiety wystąpiły do prezydenta z prośbą o zastosowanie prawa łaski, bo one chcą odtworzyć normalną rodzinę, zamieszkać z dawnym winowajcą i wieść normalne spokojne życie.

Andrzej Duda w marcu tego roku uchylił ten zakaz zbliżania się. Takiego samego zdania był prokurator generalny, kurator i dwie instancje sądu. Sprawa została kilka miesięcy temu zamknięta i rodzina teraz żyje już normalnie. Ale do akcji wkroczył tabloid i rozpętał piekło. Chciał pogrążyć prezydenta, nie licząc się z traumą, na jaką skazał ową rodzinę. To niebywałe, że obce państwo, którego właścicielem są Niemcy chce wpływać na wynik naszych wyborów prezydenckich.

 „Fakt’ od dawna słynie, mówiąc eufemistycznie, z kontrowersyjnych zdjęć, tekstów, tytułów. Wiadomo, jest bulwarówką, która ma takie zadanie. Ale nawet prasa tego pokroju ma pewne bariery, których nie wolno jej przekraczać. Pamiętamy, jak przed kilku laty na okładce znalazł się tytuł dotyczący samobójczej śmierci dawnego premiera.  Zdjęcie zostało opatrzone napisem: „Ojciec wybrał politykę, syn sznur”. Po burzy, jaka rozpętała się po tej publikacji, naczelny stracił pracę. Teraz zapewne nowemu naczelnemu nic się nie stanie. Jest nią kobieta, która od prawicowych dziennikarzy nie odbierała telefonu, a jej zastępczyni umówiła się na późniejszą rozmowę, do której nie doszło, bo dziennikarka zamilkła.

Fakt rzekomego ułaskawienia pedofila przez prezydenta miał być hitem debaty, do jakiej miało dojść w TVN. Na debatę na takich zasadach, jakie narzucił Trzaskowski nie doszło, więc pozostał jedynie artykuł w „Fakcie”.  

Mamy do czynienia z wyjątkowym zbydlęceniem politycznym i moralnym. Smutne do jakiego poziomu spadło nasze dziennikarstwo. W jego szeregach znaleźli się ludzie, którzy dawniej nie mieliby czego szukać w tym zawodzie. Teraz w walce politycznej stosuje się takie chwyty. Wiadoma okładka „Faktu” kontra okładka „Nesweeka”, a na niej uśmiechnięta, przytulona para Trzaskowskich.

Z poprzedniej kampanii prezydenckiej pamiętamy aferę z rozmowy Tomasza Lisa z Tomaszem Karolakiem. Padły nieprawdziwe zarzuty wobec Kingi, córki kandydata na prezydenta o wpis na jednym z portali społecznościowych, w którym padają słowa, że po zwycięstwie, ojciec odbierze Oskara filmowi „Ida”. Oczywiście wpis był nieprawdziwy i Tomasz Lis musiał przepraszać córkę Andrzeja Dudy.

To nie jedyny wyczyn ekipy przeciwnika obecnego prezydenta. Podczas konferencji prasowej Rafała Trzaskowskiego w siedzibie MPWiK dotyczącej zrzutów ścieków do Wisły, nie wpuszczono dwóch posłów PiS-u Jacka Ozdobę i Sebastiana Kaletę, którzy prowadzili kontrolę poselską w MPWiK. Sławomir Nitras na schodach złapał wpół Sebastiana Kaletę i nie pozwolił mu pójść dalej. W wulgarnych słowach powiedział, że nie pozwoli mu zepsuć konferencji.  Im wszystko wolno. Dochodzi już do stosowania przemocy fizycznej. Aż strach się bać, co może się zdarzyć w najbliższych dniach. Był już atak obcego medium na polskiego prezydenta, była przemoc fizyczna wobec posła PiS-u, oby nie czekały nas jeszcze gorsze rzeczy. Trzeba zwłaszcza uważać w piątek, przed ciszą wyborczą, bo wówczas nie będzie się można nawet bronić. A oni są gotowi na wszystko.

Iwona Galińska

Źródło: Iwona Galińska

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną