Jak Rosjanie niszczyli Polaków? Wojna wywiadów - operacja Trust
Operacja ''Trust'' była operacją Rosji sowieckiej mającej na celu między innymi manipulowanie antykomunistami na zachodzie. Działania sowietów pod tym kryptonimem są uznawane przez wielu za wzór innych szpiegowskich intryg komunistycznej Rosji. Warto poznać szczegóły tej operacji z dwu powodów – po pierwsze, by zrozumieć kulisy losów naszego kraju a po drugie, by nie paść ofiarą operacji służb specjalnych wykorzystujących podobny schemat jak sowiecki wywiad.
O operacji ''Trust" można się dowiedzieć z wydanej nakładem wydawnictwa Fronda 548-stronicowej pracy „Największa klęska polskiego wywiadu. Sowiecka akcja dezinformacyjna „Trust" 1921-1927" autorstwa Marka Świerczka.
Jak informuje wydawnictwo Fronda praca „Największa klęska polskiego wywiadu. Sowiecka akcja dezinformacyjna „Trust" 1921-1927" ukazuje, jak działania sowieckiego wywiadu, o tym kryptonimie, zapewniły: „nowo powstałemu bolszewickiemu państwu okres oddechu dla ustabilizowania sytuacji wewnętrznej", uniknięcie „interwencji zbrojnej państw zachodnich", oszukały „''białą'' emigrację i obce wywiady".
Sowieci za pośrednictwem fikcyjnej, stworzonej przez siebie antykomunistycznej organizacji głosili, „że Związek Sowiecki upadnie z hukiem, bo na jego terenie działa rozbudowana konspiracja, która obali władzę czerwonych. Dzięki takim fałszywym pogłoskom zniechęcili zachód do interwencji w Rosji, wsparcia sił antykomunistycznych i zwabili „liderów »białej" rosyjskiej opozycji do Rosji« by ich zlikwidować. W pracy ukazane jest też to, jak sowietom udało się „przewerbować oficerów służb zachodnich penetrujących Bolszewię".
Jak informuje wydawnictwo Fronda „pomysł tej – nie da się ukryć – błyskotliwej operacji wyszedł z gabinetu Feliksa Dzierżyńskiego. „Trust" to precyzyjnie przygotowana i brawurowo poprowadzona akcja dezinformacyjna – matka wszystkich późniejszych akcji sowieckich służb wywiadu. Czerwona bezpieka stworzyła fikcyjną organizację podziemną „przygotowującą przewrót" w Sowieckiej Rosji i restaurację dawnej władzy. Smutną rolę w tej paneuropejskiej zagrywce odegrał polski wywiad, wywiedziony umiejętnie w pole" przez sowietów.
Wydawnictwo Fronda przypomina również, że „rosyjskie służby przejęły aktywa wywiadowcze swoich sowieckich poprzedniczek i udoskonaliły akcje dezinformacyjne montowane według schematu kombinacji Trust. Postsowieckie służby wciąż wmawiają nam, że właściwie ich nie ma, że są bezsilne, że nie wpływają na wydarzenia w naszym kraju. A nasza podejrzliwość to tylko kompleksy i rusofobia. Przyszło nam zatem żyć w rozkwicie akcji Trust 2.0, choć nie chcemy tego przyjąć do wiadomości. Nie znamy rozmachu działań skierowanych przeciwko Polsce, ale możemy podejrzewać, że następcom Dzierżyńskiego z FSB nie brakuje fantazji i – znajomości charakteru Polaków". Dlatego warto wiedzieć"jak wyglądał mechanizm działania pierwowzoru tych operacji".
Na kratach pracy „Największa klęska polskiego wywiadu. Sowiecka akcja dezinformacyjna „Trust" 1921-1927." Marek Świerczak stwierdził, że „głównym narzędziem do osiągnięcia bezpieczeństwa wewnętrznego i zewnętrznego Rosji Sowieckiej była oczywiście policja polityczna, która stała się wszechobecną strukturą biurokratyczną, obejmującą kontrolą całość życia publicznego Rosji Sowieckiej. Szczególną rolę w tym zadaniu powierzono kontrwywiadowi, który od samego początku swego istnienia miał charakter ofensywny i nie uznawał granic państwowych, prowadząc gry kontrwywiadowcze w Europie i Azj. Z tego też powodu wywiad sowiecki, który powstał relatywnie późno, bo dopiero w kwietniu 1920 roku, był od początku uplasowany w strukturach kontrwywiadu, dopiero z czasem przekształcając się w osobną jednostkę".
Jak informuje czytelników autor pracy „w założeniach teoretycznych bolszewików w Rosji Sowieckiej miało nie być tajnej policji. Lenin nawet w swoim utopijnym credo wyłożonym w „Państwie i rewolucji „zakładał, że nie będzie nawet policji kryminalnej. Szybko jednak okazało się, że opór wobec reżimu bolszewickiego jest na tyle poważny, a wsparcie mas tak słabe, że niezbędne jest oparcie się na RKKA chroniącej „socjalistyczną republikę »od wrogów zewnętrznych oraz na«organach" walczących z wrogiem wewnętrznym. 20 grudnia 1917 roku na posiedzeniu Sownarkomu Feliks Dzierżyński zażądał utworzenia organów dla rewolucyjnego rozliczenia się z kontrrewolucję. Tego samego dnia powołano CzeKa. Pomimo początkowego braku w niej wyodrębnionych struktur odpowiedzialnych za wywiad i kontrwywiad, od samego początku swego istnienia prowadziła działalność na tych kierunkach. W maju 1918 roku powstała sekcja kontrwywiadowcza Czeka, która w latach 1921-1922 została powiększona do rangi wydziału (Kontrrazwiedywatielnyj Otdiel – KRO)".
Z pracy wydanej przez Frondę czytelnicy dowiedzą się, że „CzeKa (przemianowana wkrótce na GPU i OGPU) – choć formalnie była tylko jedną z wielu historycznie ukształtowanych w Europie służb specjalnych – de facto była zjawiskiem historycznym bez analogii. Wszystkie istniejące ówcześnie służby specjalne, nawet tak brutalne, jak carska Ochrana, były instytucjami państwowymi działającymi w mniejszym lub większym stopniu w ramach obowiązującego porządku prawno-moralnego, zaś CzeKa powstała na gruzach dawnych instytucji państwowych i nie respektowała ani dawnych praw, ani moralności, traktowanej jako burżuazyjny przeżytek".
W opinii autora pracy „Największa klęska polskiego wywiadu" „żadna służba specjalna działająca na terenie własnego kraju nie miała wcześniej tak szerokich pełnomocnictw i nie stosowała tak brutalnych metod. Ponadto, w CzeKa doszło do niezwykłego zjawiska, polegającego na dokonaniu syntezy byłych struktur ochrony prawa z przedstawicielami przestępczego podziemia. W CzeKa/GPU pracowali bowiem ramię przy ramieniu byli urzędnicy carskiego MSW i zawodowi rewolucjoniści. Dzięki współpracy dwóch do tej pory zwalczających się grup możliwym stała się praktyczna weryfikacja stosowanych do tej pory metod i stworzenia nowych, całkowicie rewolucjonizujących dotychczasowy modus operandi służb specjalnych. Zainicjowano proces, w którego czasie w skostniałe formy tajnej, carskiej policji politycznej wlano doświadczenie rewolucyjnych spiskowców oraz rewolucyjny ferment myśli, który ogarnął wtedy elity Rosji Sowieckiej. Tego typu procesom zwykle towarzyszą rewolucyjne zmiany w działalności służb specjalnych i tak też było w CzeKa/GPU, która wypracowała narzędzia, sprawiające, że skuteczność jej działania była nieprawdopodobnie wysoka".
Pierwszym z narzędzi komunistycznej bezpieki był terror. „Sowieckie służby specjalne sięgały do metod niestosowanych zwykle w Europie wobec ludności własnej: do masowych egzekucji, brania zakładników z rodzin i tortur. W przeciwieństwie do terroru jakobińskiego większość egzekucji odbywała się w piwnicach, a nie na oczach tłumu, co wzmagało lęk społeczeństwa i generowało legendy na temat orgii okrucieństwa mających miejsce w lochach tajnej policji. Co więcej, terror nie miał charakteru jednostkowego, lecz odbywał się według kryteriów klasowych. Powodowało to niezdolność do stworzenia przez przeciwników nowej władzy strategii przetrwania w postaci udawania bierności lub wycofania się z życia publicznego. Można było przecież być aresztowanym bez powodu, na podstawie czyjegoś donosu lub po prostu wskutek bycia carskim żandarmem, lub posiadaczem ziemskim. W tej sytuacji jedyną rozsądną strategią nie mogła być pasywna próba przeczekania, tylko aktywne współuczestnictwo, które – w sytuacji irracjonalnych kryteriów doboru ofiar – mogło dawać nadzieję przeżycia. W tej sytuacji nie mogło dziwić wykorzystywanie przez Czeka/GPU byłych wrogów do działań operacyjnych. Ludzie – złamani torturami, śmiertelnie przerażeni i świadomi tego, że ich rodziny padną ofiarą represji w razie niebezpieczeństwa – podejmowali współpracę, gdyż jedynie ona dawała szansę uratowania siebie i bliskich. Po czym włączały się (opisane w dalszej części pracy) psychologiczne mechanizmy dysonansu poznawczego, które mogły prowadzić nawet do pełnej identyfikacji z oprawcami. Jednak sam terror nie mógł zapewnić sukcesu, gdyż łatwo jest przekroczyć granicę, gdy ludzie zaczynają wierzyć, że nie mają już nic do stracenia i kierują się jedynie nienawiścią i żądzą zemsty. Dlatego koniecznym uzupełnieniem terroru była ideologia komunistyczna, która po pierwszej wojnie światowej nabrała rangi quasi religijnej i była atrakcyjna nie tylko dla sporej części społeczeństwa sowieckiego, ale i dla szerokich kręgów w całej Europie. Lewicowa inteligencja i spora część robotników widziała w Rosji Sowieckiej „Nowe Jeruzalem". Pomagało to z jednej strony oprawcom w uporaniu się z poczuciem winy i dawało im przekonanie o swojej misji, a z drugiej, stawiało przeciwników na słabych pozycjach obrońców skompromitowanego porządku społecznego, który po wiekach eksploatacji upośledzonych grup, doprowadził do hekatomby I wojny światowej".
Jak przypomina Marek Świeczek komunistom po I wojnie światowej i caracie „łatwo było propagandzie bolszewickiej przedstawiać swoich ideologicznych przeciwników jako zdegenerowane jednostki, pragnące jedynie odzyskania swoich uprzywilejowanych pozycji społecznych, obojętnych na los społeczeństwa sowieckiego i całej ludzkości, którą rewolucja miała doprowadzić do komunizmu, kiedy to – zdaniem Lenina – nie miało już być wyzysku człowieka przez człowieka. Ideologia bolszewicka, wraz z jej tak zadziwiającymi przejawami, jak wolna miłość i rozbicie tradycyjnych więzów religii, rodziny, moralności i obyczaju, jawiła się jako nowa jakość, jako droga do nowego, wspaniałego świata. Było to niebywale atrakcyjne, zwłaszcza dla ludzi, których dotychczasowy światopogląd zdruzgotała wojna światowa. W tej sytuacji terror był przedstawiany jako samoobrona młodej republiki przed siłami reakcji, a w naturze ludzkiej leży zgoda na użycie wszelkich dostępnych środków do samoobrony. Co więcej, oprawcy z Czeka/GPU nie tylko przedstawiali tak własne działania, ale – jak się wydaje – sami w to wierzyli, co dawało im w zetknięciu z przeciwnikami politycznymi niebywałą przewagę argumentacji".
Jan Bodakowski
Źródło: redakcja