Gorąco na Białorusi! Łukaszenka oskarża Polskę

W noc po wyborach prezydenckich na Białorusi zatrzymano w całym kraju około 3 tys. osób za udział w zgromadzeniach masowych odbywających się bez zezwolenia; w tym około 1000 w Mińsku i ponad 2 tys. w innych miastach – podało w poniedziałek MSW.
W oficjalnym komunikacie służby prasowe MSW poinformowały, że w 33 miejscowościach w noc powyborczą doszło do „punktowych zgromadzeń obywateli w rejonie lokali wyborczych i na centralnych placach”.
„Ogółem za udział w odbywających się bez zezwolenia zgromadzeniach masowych zatrzymano w kraju około 3 tys. osób” – głosi komunikat. Podano w nim, że w trakcie zgromadzeń poszkodowanych zostało 39 milicjantów i ponad 50 osób cywilnych.
Zapewniono także, że podana wcześniej przez media informacja o ofierze śmiertelnej „jest zupełnym fake newsem”.
W poniedziałek przed południem po raz pierwszy po wyborach głos zabrał Łukaszenka. Prezydent Białorusi, o którym media donosiły, że odleciał w niedzielę do Turcji, oskarżył Polskę, Wielką Brytanię i Czechy o sterowanie niedzielnymi protestami.
– Zarejestrowaliśmy telefony z zagranicy. Telefony były z Polski, Wielkiej Brytanii i Czech; sterowano naszymi - proszę wybaczyć - owcami; one nie rozumieją, co robią i nimi zaczynają sterować" - powiedział Łukaszenka na spotkaniu z Siergiejem Lebiediewem, szefem misji obserwacyjnej z krajów Wspólnoty Niepodległych Państw.
Białoruski przywódca zapowiedział też, że nie dopuści do Majdanu w jego kraju i odpowiednio zareaguje na próby zdestabilizowania kraju. – Ostrzegałem: nie będzie Majdanu, bez względu na to, czy ktoś tego chce. Dlatego musimy się uspokoić – podkreślał.
Alaksandr Łukaszenka otrzymał 80,2 proc głosów, a Swiatłana Cichanouska - 9,9 proc - podaje białoruska Centralna Komisja Wyborcza.
Źródło: l24.lt, dorzeczy.pl