Trump czy Biden? Jakie to ma znaczenie dla Polski? [FELIETON]

0
0
0
/

Znaczna część polskiej opinii publicznej żyje wyborami w Stanach Zjednoczonych. Kto wygra  Donald Trump czy Joe Biden. Republikanin czy demokrata? 

Z polskiego punktu widzenia podniecanie się tym kto wygra wybory w USA trąci infantylnością. Ciągle są ludzie w Polsce uważający, że wybór tego czy innego kandydata na prezydenta USA stanie się momentem przełomowym dla Polski, że pojawi się amerykański prezydent, który będzie dla nas niczym Święty Mikołaj przyniesie dla Polski dużo i dobrego. Tymczasem słusznie zauważa w swoich książkach Waldemar Łysiak, że bez względu na to czy wygrywa w Stanach Demokrata czy Republikanin, to i tak władza w tym kraju pozostaje cały czas kontrolowana przez jeden większy układ. Wybory są więc tylko formą ładnej fasady  zwanej demokracją. Jest to  mit którym karmi się amerykańskie społeczeństwo. Ponieważ w zdecydowanej większości są to ludzie prości więc ochoczo łykają mit Stanów jako najbardziej demokratycznego państwa na całym globie, które ma misję dzielenia się swoimi standardami z całym światem bez względu na, to czy to się reszcie świata podoba czy nie. 


Wybór między demokratą a republikaninem przypomina u nas trochę wybór między PO a PiS. Niby różnice gigantyczne, niby nawiązywanie do odmiennych ideowo nurtów politycznych, ale w rzeczywistości poglądy w kluczowych kwestiach dla przyszłości Polski, praktycznie identyczne. Doskonałym przykładem jest tu stosunek obu partii do skandalicznych poczynań ambasador USA w Polsce Georgette Mosbacher. Ta kobieta z wyglądu przypominająca Michela Jacksona po serii nieudanych operacji plastycznych  całą serią swoich wypowiedzi i podejmowanych działań dała do zrozumienia, że rola ambasadora USA przestała się opierać na kierowaniu placówką dyplomatyczną z uwzględnieniem polskiego prawa, polskiej tożsamości narodowej, a stała się nośnikiem antydyplomatycznych standardów w polityce międzynarodowej. Czy wybór Bidena i pozbycie się z Warszawy tej kobiety przypominającej starszą panią z amerykańskiego westernu zarządzającą przybytkiem uciech, coś zmieni w amerykańskiej polityce względem Polski, szczerze w to wątpię. Żeby doszło do zmiany swoją postawę musiałaby zmienić przede wszystkim polska  strona. Musiała by wstać z kolan. Tymczasem polska polityka na odcinku amerykańskim jest okazją do drwin naszych sąsiadów. Nawet Litwini, którzy pozornie prowadzą politykę większej uległości względem Amerykanów, mimo wszystko równolegle prowadzą politykę opierania się  na Niemcach i krajach skandynawskich.  


Ta marna jakość polskiej polityki na odcinku amerykańskim jest szkodliwa również pośrednio na innych odcinkach. Mianowice utrudnia budowanie trwałego i silnego porozumienia w ramach państw Grupy Wyszehradzkiej ponieważ trudno naszym południowym sąsiadom uznać za lidera grupy kraj, który pozwala sobie na takie traktowanie i bez szemrania  podporządkowuje się polityce USA. W tej sytuacji dla Czechów czy Węgrów staje się oczywistym, że jak chcesz rozmawiać o polskiej polityce zagranicznej, to nie dzwoń do Warszawy tylko do Białego Domu, a tam ci powiedzą jakie jest stanowisko Polski w danej sprawie.   
Oczywiście można mieć pewne sentymenty względem Trumpa, bo popierają go katolicy, bo popiera go większość amerykańskiej Polonii, bo jest bardziej konserwatywny. Nie zapominajmy jednak, że Trump, to serdeczny przyjaciel Izraela, że znienawidzony Izrael jest zachwycony jego polityką, a nad nami wisi kwestia ustawy 447. Zdecydowana większość Polaków kocha UE natomiast Trump planuje długofalową wojnę celną z UE, co w efekcie dotknie również Polskę. To antychińska polityka Trumpa uniemożliwia nam  zarabianie na dobrych relacjach gospodarczych z Państwem Środka. 


Ciekawą postawę przyjmuje wobec Trumpa partia rządząca Polską. Cztery lata temu mało dyplomatycznie i profesjonalnie atakowała w trakcie amerykańskiej kampanii wyborczej Trumpa, propagując plotki mówiące, że korzysta on ze wsparcia Rosji, a dziś jakoś dziwnie o tym wątku zapomniała.  PiS  popiera go, bo Trump na forum międzynarodowym chwali swojego polskiego podnóżka zarówno za zakupy amerykańskiego uzbrojenia bez przetargu, za zwalczanie wpływów chińskich w Europie z korzyścią dla USA czy utrudnianie Rosji   handlu swoją tańszą ropą i gazem. 


Wybory w USA z polskiego punktu widzenia to gonienie za tanią sensacją przez polskojęzyczne media. Przyszłość świata jest w Azji a nie w USA. Patrzmy na to co się dzieje w Chinach, Indiach, Korei czy Wietnamie, bo tam będą się decydować losy świata a nie w USA, które wchodzi w erę schyłkową swojej świetności. 

Arkadiusz Miksa 

 

Źródło: redakcja

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną