Lewica zwalcza dominację prawicy w polskiej science fiction i fantasy – na celowniku Komuda, Dukaj, Pilipiuk, Ziemkiewicz, Lewandowski, Grzędowicz, Piekara, Dębski

Lewicę od dekad w Polsce boli to, że wielu sławnych pisarzy science fiction i fantasy ma prawicowe, a nie lewicowe poglądy. Jest to dla lewicy tym bardziej dolegliwe, że fantastyka jest tą częścią polskiej literatury, która uzależniona jest od woli czytelników, a nie od woli recenzentów z największych mediów.
Sławnymi i odnoszącymi dzięki temu sukces finansowy (polegający w polskich warunkach na tym, że można żyć z pisania) są tylko ci twórcy fantastyki, których książki są kupowane przez czytelników — gdy literatom głównego nurtu często za ich prace, których nikt nie chce kupować pomimo nachalnej reklamy, płacą sponsorzy nagród.
Lewica planuje więc zmienić ten dla niej niewygodny stan rzeczy. Wyrazem tego jest artykuł (opublikowany na lewicowym portalu ''Krytyka Polityczna'', który jest wspierany przez Sorosa) „Dziadersi polskiej fantastyki" autorstwa Kasi Babis (aktywistki związanej z warszawską trockistowską Inicjatywą Pracowniczą).
Lewicowej publicystce nie podoba się to, że sławni Polscy pisarze głoszą, że"przyszłość przyniesie inwazję lesbijek-feministek, które wprowadzą faszokomunizm". Z uznaniem publicystki Krytyki Politycznej spotkała się redakcja „Nowej Fantastyki", która w ramach kajania się za publikacje homofobicznego (w opinii lewicy) opowiadania Jacka Komudy postanowiła szerzyć tęczową propagandę.
Z lewicowego portalu prawicowcy mogą dowiedzieć się, że warto czytać Komudę, bo w jego opowiadaniu „bohater gej porywa dzieci i oddaje je w ręce pedofilów".
Zdaniem lewicowej publicystki dyskryminacja Komudy z powodu jego rzekomej homofobii spotkała się ze sprzeciwem „zaangażowanych pisarzy", którzy powołując się na swoje doświadczenia z cenzurą w PRL ''stanowczo sprzeciwia się „wymogowi podporządkowania publikacji regułom wypracowanym przez jedną opcję światopoglądową"''. By skrytykować stanowisko „zaangażowanych pisarzy" lewicowa publicystka powołała się na prawo prywatnego przedsiębiorstwa do własnej polityki wydawniczej.
Warto zwrócić na dwie propagandowe sztuczki lewice. Po pierwsze sugerowanie, że pisarze o lewicowych poglądach są ''niezaangażowani'' czyli pewnie obiektywni, co jest nieprawdą, bo każdy twórca (nawet jak nie jest tego świadomy) opowiada się, po którejś ze stron sporu (a lewicowi pisarze są realnie zaangażowani wręcz nieprzyzwoicie). Warto też dodać, że dziś lewica chce by ludzie byli pasywni i ''niezaangażowani'' i pokornie wykonywali polecenia możnych tego świata (czyli globalnych korporacji, właścicieli mediów i zależnych od nich polityków). Kiedyś wzorem nie była pasywność i brak zaangażowania, tylko aktywność i zaangażowanie w walce o dobro wspólne. Po drugie dziś lewica wmawia ludziom, że mają być pokornymi konsumentami, a nie świadomymi konsumentami, którzy jak widzą potrzebę, to organizują akcje bojkotu i zamiast karnie kupować pokornie i całować po rękach korporacje, wchodzą w dyskusje z korporacjami.
W opinii lewicowej publicystki obrońcy Komudy to „przedstawiciele charakterystycznej grupy, którą w środowisku określa się czasem stajnią Fabryki Słów [...]. Jego strategia sprzedażowa, adekwatna do nazwy, opierała się głównie na zatrudnianiu bardzo płodnych pisarzy, którzy w niemal maszynowym tempie tworzyli dla nich kolejne powieści. Fabryka stawiała głównie na dłuższe serie książek osadzonych we własnych „uniwersach". Ich okładki przyciągały wzrok ilustracjami przypominającymi te z opakowań gier komputerowych, a dobór wielkości liter i grubości papieru dodawał im wizualnie objętości, dając czytelnikowi poczucie, że obcuje z monumentalną sagą. Była to formuła, która zapewniła Fabryce Słów okres względnego komercyjnego sukcesu, ale spotkała się też z krytyką ze strony środowiska literackiego".
Polemizując z tezami lewicowej publicystki, warto stwierdzić, że jej opis (którego celem, moim zdaniem, jest wmówienie czytelnikom, że książki z Fabryki Słów to publikacje dla prymitywów z ambicjami, którzy nie zdołają przeczytać dłużej książki wydrukowanej małymi literami, więc pozują na inteligentów, czytając — pewnie powoli i na głos — publikacje drukowane dużymi literami na grubym papierze, by wyglądały nie jak broszury dla ćwoków tylko jak książki dla inteligentów) mija się z prawdą. W rzeczywistości Fabryka Słów wydaje najpoczytniejszych polskich pisarzy fantastyki i to jest jej recepta na sukces.
Z artykułu na lewicowym portalu można się dowiedzieć „głęboki prawicowy przechył [...] grupy twórców polskiej fantastyki" z Fabryki Słów „jest aż nadto wyraźny. Prawicowe treści i konserwatywne wartości są obecne w ich publicystyce, w social mediach, życiu polityczno-społecznym, a także – być może szczególnie – w pamięci uczestników konwentów, którzy się z nimi zetknęli. Większość tych pisarzy nie kryje się ze swoimi sentymentami; wielu też dzieli przedziwną skłonność do fotografowania się w karykaturalnej, quasi-maczystowskiej formule, przybierając groźne pozy i prężąc muskuły lub dzierżąc jakiś rodzaj broni. Oto jak uwiecznili się dla potomności Andrzej Pilipiuk, Jacek Komuda, Jacek Piekara, Jarosław Grzędowicz czy niedościgniony Rafał Ziemkiewicz".
Moim zdaniem taki lewicowy donos na autorów Fabryki Słów jest dla nich najlepszym certyfikatem i powinien być dla wszystkich wskazówką, kogo warto czytać (tych negatywnie opisywanych na łamach lewicowych mediów), a kogo nie warto (tych nie opisywanych negatywnie lub tych opisywanych pozytywnie).
Lewicowa publicystka w swoim artykule przedstawiła też swoisty akt oskarżenia wobec pisarzy, którzy bronili wolności słowa i uznawanego za lewicę za homofoba Komudę. Z tego lewicowego aktu oskarżenia wynika, że „Rafał Dębski [...] prywatnie lubi na przykład dzielić się żartami sugerującymi, że obowiązek noszenia maseczek to żydowski spisek". W twórczości Jacka Dukaja „nie brakuje wątków-komentarzy zafiksowanych na idei politycznej poprawności jako głównym zagrożeniu czyhającym na społeczeństwo przyszłości (jeden z bohaterów wspomina na przykład z rozrzewnieniem czasy, w których można było uśmiechnąć się do dziewczyny mijanej na ulicy bez narażania się na pozew)". Jarosława Grzędowicza w swojej twórczości, w opinii lewicy seksualizuje i demonizuje kobiet, oraz twierdzi, że przyszłość przyniesie inwazję „lesbijek-feministek, które obalają monarchię i wprowadzają faszokomunizm". Konrad Lewandowski tworzy „tworząc wulgarne, rasistowskie rymowanki". Jacek Piekara dokucza Dorocie Wellman, twierdząc, „że jest zbyt brzydka, żeby miała się martwić o prawo do aborcji, albo powtarzaniem spranego dowcipu, że skoro trzeba wierzyć komuś na słowo, kiedy mówi, że jest mężczyzną, to czemu on nie może stwierdzić, że jest od dzisiaj helikopterem bojowym (lub – jak ostatnio – chrząszczopodobnym kosmitą)".
Z artykułu lewicowej publicystki można się dowiedzieć, że „w twórczości i wypowiedziach Pilipiuka natykamy się na [...] zestaw wrogów: imigrantów, komunistów, feministki, szkoły i przede wszystkim – urzędników. Ci ostatni wydają się szczególnie odbierać panu Andrzejowi smak życia. Wspomina o nich w wywiadach z pasją i wyjątkową częstotliwością. Nie zdziwi więc chyba nikogo zażyłość autora z partią Janusza Korwin-Mikkego. W końcu dzieli z nim nie tylko poglądy na obyczaje i gospodarkę, ale również sympatię do faszystowskich dyktatorów. W jednej z wypowiedzi Pilipiuk stwierdza, że tylko dzięki generałowi Franco ''Hiszpania nie zamieniła się w jeden wielki gułag i jest dziś normalnym nowoczesnym i dostatnim krajem''". Na celowniku lewicowej publicystki znalazł się też Rafał Ziemkiewicz.
Bardzo słusznie lewicowa publicystka zauważyła, niesłusznie ubolewając, że konserwatywne przesłanie polskiej fantastyki wpływało na całe pokolenie czytelników SF i fantasy w Polsce.
Dostrzegając walkę lewicy z dominacją prawicy w fantastyce, warto nie tylko kupować książki znienawidzonych przez lewicę pisarzy, ale i wspierać ich nagłaśniając ich publikacje — co staram się regularnie robić, np. publikując wywiady z pisarzami. W ostatnim czasie o swojej najnowszej książce, wcześniejszych pracach i cenzurowaniu pisarzy opowiedział mi Konrad Lewandowski.
Konrad Lewandowski o cenzurowaniu Ziemkiewicza i Komudy
Jan Bodakowski
Źródło: redakcja