Kolorowi dostają mniejsze wyroki za dilerkę, napad, czy gwałt, niż Europejczyk za sprzedanie piwa w pandemii (FELIETON)
Świat zwariował. W ciągu ostatniego roku mogliśmy się o tym przekonać naocznie. Covidowe szaleństwo osiągnęło poziom niespotykany od dziesiątek lat. Dotyczy to zarówno naszej ojczyzny, jak i krajów tak zwanej „Starej Unii”. Przykładem może być Belgia. Okazuje się, że w tym ciekawym kraiku (znanym chyba tylko z tego, że może funkcjonować miesiącami bez rządu i z tego, że wymordował miliony Murzynów w Kongo) kolorowi bandziorzy dostają mniejsze wyroki za napady z bronią, dilerkę narkotyków, czy gwałty na białych dziewczynach, niż Europejczyk za wykonywanie swojej pracy, takiej jak sprzedanie... piwa w pandemii. A właśnie za ten czyn pewien właściciel baru skazany został na trzy miesiące więzienia.
Gdyby był marokańskim czy arabskim sutenerem, handlarzem narkotyków, czy zwyczajnym bandziorem ulicznym dostałby wyrok w zawieszeniu. Ot znak naszych czasów. Skazywanie ludzi za wykonywanie przez nich uczciwej pracy, a niańczenie bandziorów i nierobów. Szczególnie, jak są to nowi Europejczycy z importu. Całych ich watah jakoś nie obejmują przepisy sanitarne, a nawet obowiązek noszenia maseczek.
Skazany dopuścił się zbrodni na obostrzeniach sanitarnych
Niejaki Wim Poppe, z zawodu właściciel baru Gitan (co po polsku tłumaczy się jako „Cygan”, albo „Gitara”) w dzielnicy Kessel-Lo nieopodal miasta Leuven został skazany na trzy miesiące więzienia oraz grzywnę w wysokości 1000 euro za nalanie klientowi piwa! Policja, która go spisała tłumaczy się, że „mężczyzna poprzez obsłużenie klienta złamał obostrzenia sanitarne obowiązujące w Belgii i spowodował publiczne zagrożenie epidemiologiczne”. Jak wynika z informacji „The Brussels Times” - sam skazany zbrodniarz ze swojej strony tłumaczył się, że „wieczorem, kiedy ze swoją narzeczoną przeliczałem pieniądze za posiłki sprzedane na wynos ulicą przed barem przechodził akurat jego stały klient. Zapytał się, jak się mają sprawy, a następnie, czy mógłby wejść do środka i zapłacić 100 euro, aby nas wesprzeć. Z wdzięczności zaproponowałem mu kufel piwa. I wtedy przyjechała policja”. Cóż stawiam dolary przeciwko orzechom, że to zasługa jakiegoś „życzliwego” sąsiada. W sumie nieopatrznie otworzył policjantom. A powinien udawać, że go wcale nie ma w barze.
Jak dalej pisze „The Brussels Times”, "jeden z funkcjonariuszy miał zareagować umiarkowanie, ale drugi nie chciał słuchać żadnych wyjaśnień i nałożył grzywnę na właściciela baru. Kiedy nie przyjął mandatu sprawa trafiła do sądu, gdzie skazano go na trzy miesiące więzienia oraz grzywnę w wysokości 1000 euro i 300 euro kosztów sądowych". Takich wyroków nie dostają arabscy dilerzy heroiny, czy marokańscy sutenerzy handlujący żywym towarem i zmuszający do prostytucji. Im grożą zawiasy. A facet dostał karę bezwzględnego pozbawienia wolności. Z wyroku cieszy się... belgijski minister zdrowia. Który podobnie jak nasz jest przeciwny otwieraniu gospodarki.
W ogóle Belgia zaczyna być coraz bardziej poronionym krajem. Goniąc w zamordyzmie ścisłą czołówkę covidowego wariactwa, w postaci Hiszpanii i krajów anglosaskich. Ostatnio zabronili... przyjazdów turystycznych do Belgii. Otóż ichni premier Alexander De Croo poinformował, że „od 25 stycznia aż do marca obywatele nie będą mogli wyjeżdżać poza granice kraju w celach rekreacyjnych. Dozwolone będą wyłącznie wyjazdy służbowe czy w ważnych celach rodzinnych. Rekomenduję to rozwiązanie przywódcom pozostałych unijnych państw, ponieważ kiedy ludzie podróżują, wirus podróżuje z nimi” - oznajmił belgijski premier. Cóż, ich strata. Jakoś nie będę płakał po upadku gospodarki państwa tak nam „życzliwego” jak Belgia. Interesuje mnie tylko, żeby nie padła polska gospodarka. Na co się zanosi przy takich mędrcach, jak Horban, Simon, Grzesiowski i Sutkowski. Że po ich światłych radach z polskiej gospodarki nie zostanie kamień na kamieniu i spełni się przepowiednia Kononowicza, że „nie będzie niczego”.
W sumie to możemy sobie pogratulować, że nasz rząd nawet we wprowadzaniu przepisów pandemicznych zrobił to nieudolnie i aktem prawnym niewłaściwej rangi. Dzięki czemu może nam wszystkim skoczyć, bo i tak Sanepid, czy Policja przegra przed sądem. To daje nam większe szanse na normalność, niż na dzikim Zachodzie. Na szczęście.
Piotr Stępień
Źródło: prawy.pl