Zwyczaje ludowe Środy Popielcowej i Wielkiego Postu
Żyjący w XVIII wieku ksiądz Jędrzej Kitowicz w swoim dziele „Opis obyczajów i zwyczajów za panowania Augusta III” opisywał, jak w Środę Popielcową po Mszach przed kościołami chłopcy czatowali na dziewczęta, by im na plecach przypinać szpilką lub haczykiem wiszące na nitce kurze łapki, skorupki od jajek, indycze szyje i inne tym podobne świństwa.
Tak ustrojone dziewczę kompromitowało się publicznie, póki kto jej z litości uwagi nie zwrócił. Młodzież miała też w zwyczaju bicie po głowach innych młodzików workami wypełnionymi popiołem lub wysypywanie sobie wzajemnie na głowy miski pełnej popiołu (przykrość ta spotykała i dziewczęta). Innym sztubackim zwyczajem było rozbijanie w pobliżu przechodzącej osoby garnka z popiołem tak, by wzbita chmura popiołu pokryła ofiarę żartu.
W XVII wieku dziewczęta które nie znalazły narzeczonego w ostatnich dniach karnawału (zwanych zapustami) łapane były przez wyrostków i zaprzęgane do kłód (symbolizujących niedolę małżeństwa) i przeganiane po ulicach. Dla takiej starej panny takie performance było bardzo wstydliwe. Szansą na uniknięcie takiego pohańbienia było postawienie wódki chłopom w okolicznej karczmie. Zwyczaj ten zanikł w XVIII wieku.
Z czasem wyrostki tak bardzo się rozzuchwaliły że prześladowały też leciwe panie (szczególnie witalne przekupki, którym okradano stragany) i kawalerów.
Najpopularniejszymi potrawami postnymi były śledzie i zupa z niemiecka żurem – w łacinie nazywano ją glicerium, a po rusku kysielem. Ta przybyła z Rusi potrawa stała się typowo polskim daniem. Składała się z żytniego zakwasu (niezbędnego do pieczenia chleba) z różnymi dodatkami. Żur w okresie postu jadany był i przez króla, przez szlachtę i przez włościan. W Środę Popielcową i Wielki Piątek nic nie jadano. Środa Popielcowa rozpoczynała w Polsce 40-dniowy post.
Czwarta niedziela Wielkiego Postu w mitologi ludowej była dniem śmiertelnej walki zimy z wiosną. Dlatego też dzień ów zwany był Śmiertelną Niedzielą. Innymi nazwami była Biała Niedziela lub Czarna Niedziela (biały i czarny były wówczas kolorami żałoby). By wspomóc wiosnę chłopi robili kukłę Marzannę (personifikującą zimę). Kuklę niszczono (rozrywając ją na strzępy lub topiąc w rzece) po niedzielnej sumie, by zima też została zniszczona. Szczątki Marzanny rozsypywano na polach, by przyniosły obfity plon. Po zniszczeniu marzanny po wsi ruszała procesja z „latkiem” (niedużym świerczkiem przybranym kolorowymi bibułkami i pisankami). Procesji towarzyszyły pieśni i nawiedzanie domów gospodarzy (którzy odwdzięczali się chłopcom drobnymi podarkami). Czasami zamiast latka procesja chodziła z wystrojoną lalką nazywaną imieniem słowiańskiej bogini wiosny „Dziewanną” . Tradycje Marzanny i Dziewanny opisywał już Jan Długosz w „Historia Polonica”.
W Białą Niedzielę gospodynie sporządzały krzyż z żytniego ciasta. Tak wypiekiem karmiono bydło tego samego dnia lub w dniu kiedy żywina pierwszy raz wychodziła na pastwisko. Żytnie wypieki chronić miały zwierzęta od chorób. Często też kawałek wypieku zjadali gospodarze by uchronić się przed bólami pleców. W miastach natomiast młodzież płci obojga rozbijała o drzwi cudzych domów garnki napełnione popiołem.
Jan Bodakowski
Źródło: prawy.pl