Dobry nauczyciel wart każdych pieniędzy
Za dużo w ostatnich latach było majstrowania przy systemie edukacji. Trzeba go w końcu ustabilizować i ukierunkować na dobro dziecka i studenta.
W expose, wygłoszonym w dniu 18 listopada 2015 roku, premier Beata Szydło powiedziała m.in.: „Jesteśmy przeciwko „zwijaniu państwa”, znikaniu szkół, połączeń, bibliotek. Proces ten musi być powstrzymany (…) a w wielu wypadkach odwrócony”. Ponadto nastąpi stopniowy powrót do ośmioklasowej podstawówki i 4-letniego liceum. Rodzice będą decydować, czy ich 6-letnie dzieci pójdą do szkoły. Zmiany mają dokonać się systemowo i ewolucyjnie, po konsultacjach merytorycznych. Oby.
Aby to się udało, to musi zostać podniesiona pensja nauczyciela do godnej wysokości. Nauczyciela uczącego w przedszkolu, w szkole średniej i na wyższej uczelni. Każdy etap edukacji jest ważny i każdy profesjonalista w tym zawodzie jest ważny. Więcej, jest bezcenny i wart każdych pieniędzy! Trzeba zacząć motywować nauczycieli, którzy byli traktowani po macoszemu przez dotychczas rządzących. I którzy odchodzili do innych profesji przy każdej, nadarzającej się okazji. Najwyższy czas. Lepszą i solidniejszą edukację zapewnią wyłącznie dobrze, godnie opłaceni nauczyciele.
Wszyscy wiedzą, że w biznesie trzeba chronić kreatywnych i solidnych pracowników. Dlaczego nie dzieje się tak w edukacji? Dlaczego godnie nie wynagradza się nauczycieli? Bo wciąż są niedoceniani, wciąż traktowani z przymrużeniem oka. Urzędnicy sobie nie żałują kasy. Jak przyjdzie co do czego, to budżet się nie domyka, to trzeba prowadzić odpowiedzialną politykę finansową. To to, to tamto. A chwilę potem pan B. Komorowski, pani E. Kopacz i cała ferajna z Platformy i Stronnictwa przyznawała sobie nagrody na grube pieniądze. A na odchodne jeszcze po dodatku, jeszcze po prezencie. O tym, co zostało, a raczej nie zostało po panu Komorowskim nie chcę pisać. Szkoda słów. Na szczęście do władzy szybko nie wrócą. Niektórzy już nigdy nie wrócą. I dobrze. Dobrze dla Polski, dobrze dla przejrzystości i uczciwości w życiu publicznym.
Jeszcze jedna zapowiedź nowej pani premier mnie cieszy. Bardzo mnie cieszy. To słowa: „Ogromnym problemem polskiej szkoły, podobnie jak służby zdrowia, jest biurokratyzacja. Odbiurokratyzujemy polską szkołę! Polska szkoła ma uczyć, a polscy nauczyciele mają mieć godne warunki, by kształcić młodych Polaków (…) By polska młodzież była dobrze wykształcona i mogła spełniać ambicje, które każdy młody człowiek sobie stawia”.
Mniej biurokracji. Oby wystarczyło odwagi i determinacji. Będziemy cierpliwie czekać na pierwsze decyzje w tej materii. Cierpliwie czekać i dokładnie analizować decyzje rządu.
Co jest również bardzo ważne, to słowa w podobnym tonie padły w odniesieniu do edukacji na poziomie uniwersyteckim. „Naukowcy powinni mieć szansę, by kształcić młode pokolenia Polaków, by ich praca naukowa była wykorzystywana przez państwo, gospodarkę. Tego potrzebuje szkolnictwo wyższe, tym bardziej powinniśmy wspierać naukowców, wspierać ich i dążyć, by w wymiarze materialnym i organizacyjnym mieli godne warunki wypełniania swojej misji”.
Dodam, że nauka polska potrzebuje prawdy i wolności. O tym wspominał Jarosław Kaczyński. Prawdy obiektywnej, naukowej, rzetelnej, skonfrontowanej podczas prawdziwych dyskusji, na prawdziwych sympozjach, wśród prawdziwych pytań. Pytań stawianych przez odważnych naukowców.
Tego nie załatwi polski rząd, ale może przyczynić się do powstania warunków temu sprzyjających. Naukowcy nie chcą i nie potrzebują prowadzenia za rączkę. Naukowcy chcą być wolni i niezależni w swych badaniach. Jedynym wyznacznikiem poszukiwań naukowca jest dążenie do prawdy. Wszelkie granty, stypendia są sprawą wtórną. Największą przeszkodą jest idiotyczna punktologia i rozrośnięta do granic absurdu biurokratyzacja procesu oceny naukowca. Dziś lepiej drukować rozepchane artykuły niż opublikować poważną pracę badawczą w formie książki. Artykuły dają więcej punktów, są tańsze i mniej czasochłonne. Trzeba je produkować jak w jakiejś fabryce. Platforma z byłymi ministrami – prof. B. Kudrycką i prof. L. Kolarska-Bobińską na czele, zrujnowały polską naukę. Dobrze, że te panie już skończyły. Więcej chyba nie dało się zepsuć. Czas na zrobienie kilku kroków w tył, tak by polska nauka mogła w końcu pójść do przodu. Czas uwolnić naukę. Czas uwolnić naukowców. Życzę odwagi wicepremierowi Jarosławowi Gowinowi. Odwagi i roztropności.
Gdy naukowiec będzie normalnie zarabiał, gdy jego pensja pozwoli mu utrzymać kilkuosobową rodzinę, to z pewnością znajdzie czas i poważnie zaangażuje się w badania. Nikomu nie potrzeba łaski państwa. Żaden naukowiec nie jest żebrakiem. Naukowcy potrafią sami zorganizować sobie warsztat badawczy. Państwo niech nie przeszkadza. I nie mnoży biurokratycznych idiotyzmów.
Redaktor Piotr Zaremba dla portalu „wPolityce” powiedział: „Z sensowym programem edukacyjnym kontrastuje dziura w materii szkolnictwa wyższego i nauki. Premier poświęciła temu kilka zdań: o konieczności uwolnienia uczelni z biurokratycznych obciążeń i otwarcia ich na wolną debatę. Tylko tyle”.
A ja powiem. Bardzo dobrze. To aż tyle. W tym jest zawarta istota zmian. Naukowcy nie dzieci, sami sobie poradzą, gdy nikt nie będzie rzucał im biurokratycznych kłód pod badania.
Redaktor kontynuuje: „Resort nauki otrzymał natomiast dość przypadkowo Jarosław Gowin, szykujący się do innych stanowisk. Jest on na dokładkę przywiązany do wolnorynkowego paradygmatu, który każe się kontentować rzekomo konkurencyjnymi grantowymi mechanizmami i rozwojem kilku najsilniejszych ośrodków akademickich. Na tym polu grozi nam kontynuacja polityki pań minister Kudryckiej i Kolarskiej-Bobińskiej. A w każdym razie nie słyszymy niczego, co by to niebezpieczeństwo podważało”.
Nie podzielam niepokojów redaktora Zaremby. Wolnorynkowe paradygmaty są bardzo potrzebne nauce. Redaktor jest ostrożny. I słusznie. Ostrożności nigdy za wiele. Ale gorzej już nie będzie. To, że nie słyszymy wszystkiego w pierwszym dniu rządów, to jeszcze nie jest straszne. Były rząd takie bajki opowiadał, że nie chcemy słyszeć nowych. Chcemy zobaczyć realne zmiany. J. Gowin kierował prywatną uczelnią. Ma pojęcie o absurdach systemu. A dziś brakuje przede wszystkim zdrowego rozsądku. I wolności.
Tak naprawdę zobaczymy po kilku miesiącach rządów, najwcześniej od początku nowego roku akademickiego 2016-2017, co rzeczywiście minister Gowin wprowadzi w życie. Nie będziemy się przyglądać biernie. Nie, nie. Gdy był ministrem sprawiedliwości działał w miarę racjonalnie. Z góry go nie skreślamy. A na dowód, że biernie nie czekamy na mannę z nieba, to mały konkret, może nie w kwestii pierwszoplanowej, ale też istotny.
W dniu 17 listopada 2015 Prezydium Krajowej Sekcji Nauki NSZZ „Solidarność”, widząc niedoróbki w przygotowanej przez PO i PSL ustawie budżetowej, wypracowało uwagi do projektu Ustawy o zmianie niektórych ustaw w związku z realizacją ustawy budżetowej na rok 2016 (projekt z 29 X 2015) w zakresie szkolnictwa wyższego. Biorąc pod uwagę, że na odpisy Zakładowy Fundusz Świadczeń Socjalnych powiązane powinny być z zrealizowaną podwyżką wynagrodzeń, Solidarność Nauki uznaje, że zapisy art. 9 przywołanego projektu ustawy należy traktować jako niezrealizowanie pełnej, trójetapowej regulacji płac w szkolnictwie wyższym.
Przewodniczący KSN dr Bogusław Dołęga, w imieniu całej Sekcji Nauki NSZZ Solidarność, postuluje pozostawienie zasad naliczania odpisu na ZFŚS dla:
1/ uczelni publicznych tylko na podstawie art. 157 ustawy z dnia 27 lipca 2015 roku Prawo o szkolnictwie wyższym, co jednak powinno znaleźć odzwierciedlenie w korekcie budżetu dla szkolnictwa wyższego (część 38); 2/ pozostałych podmiotów, które obowiązywały przed rokiem 2012; 3/ pominięcie kolejnych proponowanych zmian, o których mowa w art. 1, art. 9 ustawy o zmianie niektórych ustaw w związku z realizacją ustawy budżetowej. Szczegóły zostaną przedstawione w ministerstwie.
Tyle konkretów, a co do zasad powtórzę jeszcze: Koniecznym i niezbędnym jest uwolnienie uczelni z biurokratycznych obciążeń i otwarcie ich na wolną, naukową debatę. Więcej prawdy i wolności w polskiej edukacji na każdym jej etapie. Więcej szacunku dla pracowników szeroko rozumianej oświaty – od przedszkolanki do wykładowcy uniwersyteckiego. Jeżeli rodzina jest ważna, to ważny jest także wychowawca i nauczyciel, jako wspomagający tę instytucję na etapie szkolnym i uniwersyteckim. Oni są integralnym składnikiem tego systemu. Nie wolno o tym zapominać. Więcej wolności i szacunku dla edukacji. Więcej wolności i szacunku dla nauczycieli.
Jest jeszcze jeden aspekt potencjalnej zmiany godnościowego wynagrodzenia nauczycieli wszystkich szczebli. O tym niewielu fachowców i publicystów wspomina. Na podniesieniu pensji wszystkim nauczycielom skorzysta najbardziej… branża wydawnicza. Tak. Właśnie ta branża. Znam wielu nauczycieli i naukowców i wiem, że jak tylko mogą sobie na to pozwolić, to kupują książki, czasopisma naukowe, każdy według potrzeb i zainteresowań. Jedni dużo, inni więcej, a jeszcze inni jeszcze więcej. Nikt tak nie dba o swoje dokształcenie, jak ci, którzy muszą je zapewnić innym. Proszę mi wierzyć. Średnią czytelnictwa podnosi właśnie to środowisko. I to się nie zmieni. Głód książki jest swoistym nałogiem, który cechuje wszystkich ludzi tej profesji. Proszę zapytać mężów nauczycielek i żon nauczycieli. Każdy ma podręczną bibliotekę, liczącą setki, jak nie tysiące książek. Zaraz po zaspokojeniu podstawowych potrzeb swej rodziny, nauczyciele wydają na książki. Bo nie samym chlebem żyje człowiek, a nauczyciel w szczególności.
Dlatego wołam o mniej biurokracji, więcej prawdy i wolności. Mniej biurokracji, więcej szacunku dla nauczycieli. Teraz czas pracy i czas czekania na konieczne zmiany. Czekania na dobre zmiany.
Dr Paweł Janowski
Felieton ukazał się w najnowszym wydaniu „Tygodnika Solidarność”
© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Źródło: prawy.pl