Likwidacja finansowania sztuki współczesnej zakończy niepotrzebne spory

0
0
0
/

Wysokie podatki w Polsce skutecznie niszczą polską gospodarkę, zmuszają miliony Polaków do emigracji za granice, odpowiadają za zapaść demograficzną i niechybne bankructwo systemu emerytalnego. Pieniądze przymusem odebrane podatnikom przez państwo (w procesie, który między dwoma osobami prywatnymi nazywany jest rabunkiem lub kradzieżą) marnowane są między innymi na sztukę nowoczesną, w tym też i na spektakl „Śmierć i dziewczyna” w Teatrze Polskim we Wrocławiu, gdzie za pieniądze ukradzione podatnikom kopuluje dwoje „aktorów” porno.

 

Szokujący akt marnowania pieniędzy podatników na porno-spektakle wywołał protesty, które zakończyły się aresztowaniem kilkunastu przeciwnych pornografii narodowców i prawicowców (z partii KORWiN, Ruchu Narodowego, Młodzieży Wszechpolskiej).

 

Nie było to pierwszy protest przeciw marnowaniu pieniędzy podatników na patologiczne sztuki teatralne. Ponad rok temu z pieniędzy ukradzionych podatnikom sfinansowano szerzącą pogardę i nienawiść do chrześcijaństwa sztukę „Golgota Picnic”. Samorządowe instytucje „kultury” w 30 miastach zorganizowały za pieniądze podatników darmowe pokazy antykatolickiej sztuki.

 

Marnowanie pieniędzy podatników ma miejsce w sytuacji, gdy trzy miliony Polaków zostało zmuszonych biedą do emigracji zarobkowej, duża część dzieci w Polsce jest nie dożywiona, nie ma pieniędzy na wodociągi, kanalizacje czy drogi. Powodem tej sztucznie wykreowanej biedy w Polsce są wysokie podatki. Pieniądze z podatków są przeznaczane przez władze na sztukę nowoczesną. Na wystawianie dzieł sztuki z moczu, kału, pornografii i sprofanowanych katolickich dewocjonaliów.

 

Nie da się ukryć, że alternatywą dla marnowania przez państwo kasy podatników na sztukę nowoczesną byłyby niższe podatki, czyli więcej pieniędzy w kieszeniach podatników, pieniędzy, które podatnicy wydali by rozsądniej niż politycy.

 

Pełne hipokryzji są deklaracje lewicowców udających liberałów, że nie można cenzurować sztuki. Lewica nie chce cenzurować sztuki tylko wtedy, gdy jest ona antykatolicka, ma na celu demoralizację. Ale gdy sztuka jest antysemicka, to panuje konsensus, że należy ją zwalczać.

 

Tak jak nie jest akceptowana publicznie muzyka neonazistowska, tak jak nikt nie dotuje z pieniędzy podatników nazi-kapel nawołujących do nienawiści rasowej, tak samo nie powinna być tolerowana sztuka szerząca nienawiść, pogardę dla katolików, czy demoralizację. Gdyby ktoś zaproponował wystawienie sztuki szerzącej pogardę dla Żydów to żaden teatr by jej nie wystawił, i żaden polityk nie wsparł by finansowo takiego przedstawienia.

 

Ważną kwestią jest też to, po co lewica marnuje tak wielkie pieniądze na demoralizację. Pomimo że komuniści ponieśli klęskę gospodarczą i technologiczną, lewica nie porzuciła marzeń o globalnej rewolucji bolszewickiej i seksualnej. Polem walki ideowej między katolikami a lewicą stała się kultura. Lewica demoralizuje ludzi bo kultura, wiara i moralność tworzy kapitał społeczny, sprawia, że ludzie żyją w naturalnych wspólnotach. Te naturalne wspólnoty, rodzina, Kościół, naród, są barierą w ekspansji tyranii państwowej. Lewica promuje demoralizację, by ochronić swój monopol na władzę.

 

Jan Bodakowski


© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.

Źródło: prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną