Służba zdrowia rodem z kabaretu
Jaki jest stan polskiej służby zdrowia każdy z nas widzi.
Niemal przyzwyczailiśmy się do kilku- lub kilkunastumiesięcznego czekania w kolejce do specjalisty, do złego wyposażenia gabinetów lekarskich, do wiadomości, że w połowie roku skończyły się limity przyjęć do specjalistycznych przychodni przyszpitalnych, że świetnie wyposażony szpital onkologiczny stoi pusty, a pacjenci dla których każdy dzień jest walką o życie zostają odsyłani z kwitkiem, z nadzieją na przyjęcie w nowym roku. Panuje powszechna opinia, że najgorzej jest na prowincji, a stołeczne placówki służby zdrowia są najlepiej wyposażone i dysponujące najlepszymi lekarzami. To mity mające mało wspólnego z codziennym życiem,. Świadczą o tym dwie autentyczne scenki ze specjalistycznych przychodni położonych w centrum Stolicy.
Wizyta u okulisty. Gabinet wyposażony w sprzęt pamiętający czasy wczesnego komunizmu. Tablica z literami służąca do badań ostrości widzenia, źle podświetlona. Pacjentka, starsza siedemdziesięciokilkuletnia kobieta skarży się lekarce na pogarszający się stan widzenia. – Jak to pani gorzej widzi? – pyta lekarka. – Gdy czytam gazetę czy książkę już po pięciu minutach oczy mam tak zmęczone, że przestaję niemal widzieć – relacjonuje kobieta. - To niech pani nie czyta – ucina kwestię okulistka.
Pewnie, jakie to ludzie mają wymagania. Czytanie w wieku siedemdziesięciu lat. W tym wieku powinno się siedzieć cicho w kącie i nie mieć żadnych wymagań.
Druga scenka rozgrywa się w przychodni dermatologicznej działającej dopiero pięć lat. Pacjent, młody mężczyzna ma skierowanie na wycięcie włókniaka z okolic brzucha. Lekarka, biorąc skierowanie do ręki, zasępia się. – Mamy niesprawną maszynę, nie wiem, jak to panu zrobimy. Basiu – zwraca się do pielęgniarki - a może spróbujemy? – proponuje niepewnie. Pielęgniarka wnosi aparat, podłącza do prądu. – Nie ma sprawnego uziemienia. Widzi pani jak” kopie”. – Nie gwarantujemy, że pana nie „kopnie”, ale możemy spróbować – zwraca się do pacjenta. – To ja przyjdę wtedy, gdy maszyna będzie sprawna – decyduje mężczyzna. – Nie wiemy, kiedy to będzie – lekarka zapatrzyła się melancholijnie w widok za oknem. – To co pani proponuje? – pacjent jest już poirytowany.
- Usunę to panu – podejmuje decyzję. – Ale jak?- pyta przerażony, widząc jakieś narzędzie w ręku lekarki – tak „na żywca?” – spogląda niedowierzająco. – A jak by pan chciał.. Oczywiście, że „na żywca”. Niech pan siada i się nie pieści. Ogłupiały z emocji pacjent posłusznie zajmuje miejsce w fotelu. Widzi przed sobą lekarkę i pielęgniarkę. Która zdecydowanym głosem wydaje polecenie - Ręce na klatę, głowę w bok. Może pan krzyczeć.
Niewiarygodny obrazek jakby wyjęty z afrykańskiej dżungli. Niedługo, aby wyrwać ząb będziemy chodzili do kowala, albo niczym Kuba z „Chłopów” Reymonta sami amputowali sobie chore członki.
To typowy śmiech przez łzy. PO która rządziła przez osiem lat, pozostawiła służbę zdrowia w rozsypce. Nawet tak przez nią dopieszczany pakiet onkologiczny jest krytykowany zarówno przez lekarzy jak i pacjentów. Trzeba jak najszybciej przeczyścić tę stajnię Augiasza. Dlaczego wzorów nie czerpie się z innych sąsiednich krajów, nie mówiąc już o krajach Europy Zachodniej. Polscy pacjenci zdesperowani długim czekaniem na zdjęcie zaćmy, która im umożliwi normalne funkcjonowanie, wyjeżdżają na operację do Czech. U nas wielu starych ludzi z powodu zaawansowania wieku nie może się jej doczekać i w odizolowaniu od życia umiera. To samo dzieje się z operacjami ortopedycznymi. Polskie szpitale przez ostatni kwartał roku nie operują. Chyba, że zagrożone jest życie pacjenta. Wszystkie planowane operacje „spadają” na początek przyszłego roku. I tak się dzieje od lat.
Degradacja służby zdrowia coraz bardziej pogłębia się. Darmowy dostęp do leczenia stał się fikcją. Jeżeli nie masz dużych pieniędzy, czekaj w wielomiesięcznej kolejce. Dla ludzi ciężko chorych i starych to tragedia. Upragnionej wizyty do specjalisty mogą nie doczekać. Z tego właśnie powodu rosną w tym roku próby samobójcze wśród ludzi schorowanych, którzy czują się opuszczeni i pozostawieni bez nadziei w swoim cierpieniu.
Iwona Galińska
© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Źródło: prawy.pl