Syndrom katowanej kobiety, czy bitego psa – polska „dyplomacja” znów się łasi do Izraela (FELIETON)

0
0
0
fot. Pixabay.com
fot. Pixabay.com /

Nasze relacje z pewnym bandyckim państewkiem z Bliskiego Wschodu przypomina syndrom katowanej, bitej i gwałconej od wielu lat kobiety, która ciągle przebacza swojemu oprawcy, licząc na to że się on zmieni. Tudzież przypomina bezgraniczną miłość bitego psa do swojego pana. Otóż właśnie nasza pożal się Boże „dyplomacja” znów się łasi do Izraela, choć powinna zrobić coś zupełnie odwrotnego. Wykorzystać znakomitą okazję, żeby się na tych nie uznających i nie szanujących żadnych zapisów prawa międzynarodowego bandytów i złodziei obrazić. Zawieszając jakąkolwiek współpracę w jakimkolwiek obszarze.

Nic by tak Żydów nie zabolało jak uderzenie po kieszeni

To Żydów zabolałoby o wiele bardziej, gdyby Polska przestrzegła przed wyjazdami turystycznymi do Izraela i zawiesiła loty do tego kraju. A także przyjrzała się izraelskim „inwestycjom” w Polsce, zwolnieniom ich z podatków i wszelkim formom współpracy za które płaci wyłącznie polski podatnik. A także wprowadziła choć częściowy bojkot towarów z tego państwa (pamiętajmy, że znajdujący się na opakowaniu produktu kod kreskowy 729 oznacza Izrael) i żydowskich firm – od pomarańczy spod Hajfy firmy Jaffa, po apteki sieci Super Pharm i kina Cinema City. Do tego można wykopać z Polski wszelkie filie żydowskich organizacje restytucji mienia w rodzaju World Jewish Kongress, American Jewish Congress, sekty Habad Lubawicz, czy żydowskiej masonerii z B’nai B’rith. Sprawdzić finansowanie wszelkich fundacji Batorego, Otwartej Rzeczpospolitej, czy Nigdy Więcej. I karać za przekręty i kłamstwa. Sprawdzić komu z Żydów przez ostatnie 30 lat nasze państwo rozdało polskie paszporty i cofnąć cały proceder. Zawiesić programy zwiedzania Auschwitz przez rozwydrzoną, młodocianą dzicz, która ochraniana przez uzbrojonych ochroniarzy Mossadu najpierw w Polsce robi oborę na grobach swoich współplemieńców, a potem jedzie do Berlina bawić w tamtejszych dyskotekach. Przestać finansować z kasy podatnika żydowskie muzea, cmentarze, koncerty i teatry w Polsce. Odciąć publiczne finansowanie wszelkim geszefciarzom słowa pokroju Engelking-Boni, Grabowskiego, czy Bilewicza. A także w świetle kamer i z zaproszeniem naukowców z całego świata zrobić wreszcie pełną ekshumację w Jedwabnem, które dzięki Grossowi i Kwaśniewskiemu jest mitem założycielskim uzasadniającym skok na kasę w postaci „mienia bezspadkowego”. Można też pogrzebać we wszystkich przekrętach Kwaśniewskiego i jego powiązaniach z ukraińskimi i żydowskimi oligarchami, czy krwawym dyktatorem Kazachstanu i go po prostu wsadzić, a majątek skonfiskować. W końcu jak mówił jego partyjny kumpel Oleksy „nakradł tyle, że nie ma jak tego zalegalizować”. Można także w ramach wolności słowa znieść przepis penalizujący w Polsce antysemityzm, albo go zastąpić przepisem karającym za antypolonizm. Tak wiem, że to wszystko wzbudziłoby wściekłe wycie mediów żydowskich z całego świata. Trudno. Już stoimy pod murem, a za moment żydowskie organizacje przedsiębiorstwa Holokaust nas rozstrzelają.

Przez Żydów i dla Żydów

Tymczasem nasza pożal się Boże „dyplomacja”, która przez ostatnie trzydzieści lat, czyli (od 1989 roku kiedy nieopatrznie i niepotrzebnie wznowiliśmy relacje dyplomatyczne z Izraelem) od czasów Bronisława Geremka była prowadzona przez Żydów i dla Żydów (polecam książki Balińskiego „MSZ polski, czy antypolski” i „Polska czy Polin. Sekrety relacji polsko-żydowskich”) znów się podlizuje Izraelowi i żydowskiemu lobby. Patrząc na wyczyny ministra Rau'a i wiceministra Jabłońskiego widzę kontynuację owej polityki.

Znów się podlizujemy

Ledwie minął tydzień, czy dwa jak Żydzi z Izraela po raz kolejny napluli w twarz polskiej dyplomacji i narodowi, a wyszedł wiceminister Spraw Zagranicznych Paweł Jabłoński i ogłosił: „My zresztą nigdy tego nie chcieliśmy i cały czas podkreślamy, że jesteśmy gotowi do tego, żeby z Izraelem w sposób cywilizowany, spokojny, bez stawiania fałszywych oskarżeń, bez takich haniebnych zarzutów opartych o resentymenty narodowościowe czy wręcz ksenofobiczne – bo takie niestety są motywacje części polityków izraelskich - żeby w ten sposób rozmawiać. Jesteśmy gotowi, natomiast do tego niezbędna jest zmiana decyzji politycznej, która najwyraźniej została podjęta w Izraelu, żeby z Polską stosunki zepsuć”.

Zamiast cieszyć się, że mamy chwilowy spokój z tym bandyckim państwem i zastanowić się, jak jeszcze bardziej obniżyć z nim rangę relacji dyplomatycznych oraz zawiesić te gospodarcze, polityczne i kulturalne to nasza pożal się Boże „dyplomacja” znów się łasi do Żydów. Co niestety jest syndromem krzywdzonej żony, czy miłością bitego psa do swojego pana. Tylko, że nie my jesteśmy ani żoną, ani psem, a Żydzi nie są naszym mężem, ani panem (nawet jeśli uważają coś zupełnie odwrotnego). I powinniśmy z tymi bandytami i złodziejami zerwać wszystkie kontakty. Ponieważ to ich o wiele bardziej zaboli, niż nas.

Piotr Stępień

Źródło: Piotr Stępień

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną