Władze Sudanu nie chcą pomocy katolickiej organizacji
Rząd w Chartumie zmusił powiązaną z Caritasem organizację Catholic Relief Services (CRS) do zawieszenia swojej działalności w Darfurze.
Decyzja została podjęta po doniesieniach mówiących o rozprowadzaniu przez współpracujące z CRS osoby egzemplarzy Pisma Świętego. Nikt jednak nie przedstawił na to żadnych dowodów, a rzeczniczka organizacji, Sara Fajardo, stanowczo zaprzecza jakoby miało do czegoś takiego dojść.
- Jest to całkowita nie prawda. Naruszałoby to podstawowe zasady naszej działalności. Jesteśmy organizacją humanitarną, która zajmuje się niesieniem pomocy, a nie przesłania religijnego. Zresztą, większość naszych pracowników to muzułmanie - podkreślała w rozmowie z agencją AFP.
Pierwsze decyzje o wydaleniu CRS z Darfuru podjęto jeszcze w styczniu, jednak władze organizacji starały się je jak najbardziej odwlec w czasie. Rząd Sudanu argumentuje, że po rozniesieniu się pogłosek o dystrybucji Biblii, nie jest w stanie zapewnić bezpieczeństwa współpracownikom CRS. Obecnie cały personel przeniesiono do Chartumu.
Darren Hercyk, koordynator operacji Catholic Relief Services w Sudanie twierdzi, że wycofanie organizacji z Darfuru pozbawi dostaw żywności 400 tys. mieszkańców zachodniej części kraju. Oprócz tego CRS zajmowało się także zapewnieniem opieki zdrowotnej, budową i prowadzeniem szkół, zaopatrzeniem w wodę i tworzeniem systemów sanitarnych.
Miesiąc wcześniej Chartum wydalił z kraju działaczy francuskiej organizacji charytatywnej Medecins du Monde, których oskarżono o współpracę z wrogimi rządowi rebeliantami.
Według raportów opracowanych przez ONZ, od 2004 roku w ogarniętym partyzanckimi walkami Darfurze zginęło 300 tys. osób, a 2,7 mln zostało wygnanych ze swoich domów. Od grudnia 2010 roku zauważono nasilenie się działań zarówno rebeliantów jak i podległych rządowi oddziałów.
Opracował: Kuba Klimkowicz na podstawie: washingtonpost.com, AFP, fot. sxc.hu
Źródło: prawy.pl