"Wesele” – antypolska tęczowo-filosemicka agitka propagandowa okazała się gniotem (RECENZJA)

Wojciech Smarzowski żadnym wielkim reżyserem nie jest. To taki drugi Vega z pseudointeligenckim sznytem, ale ten sznyt wygląda, jakby został zrobiony nożem do rzezania świni. Wszystkie jego filmy są na przysłowiowy rympał i na jedno kopyto. Tak więc, jak ktoś widział jeden film Smarzowskiego to tak, jakby obejrzał wszystkie.
Czasami wychodzi mu to lepiej, czasami gorzej. O ile „Wołyń” i pierwsze „Wesele” wyszły mu najlepiej (choć trudno powiedzieć, że dobrze), to ostatnie „Wesele” zdecydowanie najgorzej. Reszta, czyli „Dom zły”, „Drogówka” i „Różą” jest gdzieś pośrodku tych dwóch filmów. Smarzowski zaczął się i skończył na pierwszym „Weselu”. Tam był tylko jeden denat i to z przyczyn naturalnych. W kolejnych filmach trup goni trupa, a scenariusz pisał chyba jeden i ten sam błazen po gimnazjalnym kursie pisania scenariuszy filmowych. Ostatni film to dno i dziesięć metrów mułu. Przypomina psią kupę rozdeptaną przez dziesiątki butów. Powinniśmy bowiem pamiętać, że gów...o zawsze śmierdzi, niezależnie od tego, czy nazwiemy to arcydziełem Smarzowskiego czy artykułem w Gazecie Koszernej opluwającym Straż Graniczną. A inaczej nie można nazwać tego filmu, jak wielką kupą zrobioną przez słonia.
Wymiot publiczny za nasze pieniądze
O czym jest „Wesele”? I skąd ten zachwyt wszelkiej maści lewactwa i postępactwa nad tym filmem? Akcja nowego „Wesela” dzieje się na tytułowej imprezie podczas jednej nocy. Jednak jest także część retrospektywna, nawiązująca do lat 1939-41. I oczywiście do polskiego antysemityzmu i... Jedwabnego. Film skrojono pod trzy tezy: Polacy to podłe świnie, Polacy mordowali Żydów bo byli katolickimi antysemitami i trzecia – teraz będą mordować biednych tęczowych homosiów, bo nadal są katolickimi antysemitami, a teraz także homofobami i nienawidzącymi imigrantów ksenofobami. Skoro nawet w lewackiej Krytyce Politycznej możemy przeczytać, że „W dwie godziny ukiszono w „Weselu” całe kilkanaście lat publicystyki „Gazety Wyborczej”, montując, co popadnie i jak popadnie, w skrajnie stereotypowe ciągi, które mają odsłonić „szokującą” prawdę o czarnym sercu Polaka katolika” to pokazuje że Smarzowski postanowił przebić Pasikowskiego z jego „Pokłosiem” i zapracować na parę szekli za wkład w walkę z polskim antysemityzmem i homofobią. Cóż ta sama Krytyka Polityczna zauważa, że „Polska jest garem, w którym kipi Obrzydliwość: tu świnie tuczone na rzeź, tam Żydzi zaganiani do stodoły; w oparach wódki budzą się demony, historia przybywa w karnawałowym orszaku, teraźniejszą zabawę przerywa lament upiorów, a chleb, zamiast smalcem, smaruje się prochami zamordowanych. Na cmentarzu robotnicy z Indii, Wietnamu i Ukrainy kopią doły pod nową masarnię, czerwone porsche kręci bączki na trawniku przed domem weselnym, w pożydowskiej chałupie ktoś urządził melinę, można tanio wypić kielicha, zobaczyć cycki i dostać w cyc. Ot, typowe polskie miasteczko z fantazji Wojciecha Smarzowskiego”. Skoro nawet skrajne lewactwo widzi cały syf, który Smarzowski wydał z siebie, to co ma zrobić normalny widz jak ja? Zwymiotować? Przecież tego nie da się odzobaczyć.
Wojtuś ty świnie pasaj, a nie filmy kręć
Oprócz tego, że „Wesele” jest filmem obłudnym, zakłamanym i zrobionym pod tezę o polskim ludobójstwie Żydów w Jedwabnem. Filmem zrównując Polaków i mitycznych Nazistów (bo przecież nie Niemców – ich w tym filmie praktycznie nie ma i są postaciami drugoplanowymi) to jeszcze jest zrobiony po dziadowsku. Smarzowski w filmie zaczyna wiele różnych wątków i ich nie wyjaśnia, a często nawet nie kończy. „Sztuka powinna zrobić z tego wszystkiego właśnie sztukę, a zrobiła publicystykę, wręcz tragikomiczną. Nie ma w tym filmie kadru, nie ma momentu, żeby nie była upchana jakaś symbolika czy jakieś hasła” – tak Manuela Gretkowska mówiła w TOK FM. I choć sama pisarka jest pisarką beznadziejną to tym razem ma całkowitą rację.
Jakiś zachwycony kretyn z forum wiadomej Gazety ogłosił „Ach, jakiego solidnego kopa w dupę zapakował katonaziolom Smarzowski swoim Weselem! Dobrze, bardzo dobrze”. Cóż gdyby ktoś nakręcił równie jednostronny film o Żydach (a ci mają wobec Polaków o wielokrotnie więcej podłości i zbrodni, niż w drugą stronę), to ci wyliby od Nowego Jorku po Tel Aviv z Moskwą po drodze. Ponieważ jednak Smarzowski pokazał, że jest tym czym jest – ideologicznym lewakiem najgorszego sortu. I jak większość ludzi „kurwtury” na kilometr śmierdzi lewactwem, obłudą, dwulicowością i tęczowym filosemityzmem. Ja się tylko pytam kto w ogóle to cuś dofinansował ze środków publicznych z naszych podatków. Cały Polski Instytut Sztuki Filmowej należy wywalić na zbity pysk, a tą zbędną, a zgoła szkodliwą instytucję rozwiązać.
Piotr Stępień
Źródło: Piotr Stępień