PRZYMUS SZCZEPIEŃ! Rząd ogłasza nowe restrykcje na szczyt zachorowań. Potem będzie chwalił się, że spadki to efekt rządowego zakazu jedzenia popcornu w kinie?!
Minister "pandemii" Adam Niedzielski ogłosił nowe restrykcje, które wejdą w życie od 1 marca. Poza powtórką z absurdalnych i szkodliwych zakazów, ogłoszono także przymusowe szprycowanie, choć samo ministerstwo pandemii przekonuje, że nie „przymus”, a „obowiązek”. Nauczyciele, medycy i mundurowi już oficjalnie otrzymali ultimatum: Szpryca albo wypad z roboty. Po nich przyjdzie czas na kolejne grupy.
Adam Niedzielski powiedział, że od 1 marca wprowadzony zostaje przymus szprycowania warunkowo jedynie dopuszczonym do obrotu preparatem na koronawirusa od globalnych koncernów. - Będziemy robić wszystko, aby od 1 marca grupy zawodowe medyków, nauczycieli i służb mundurowych mogły pracować tylko wtedy, kiedy są zaszczepione – dodał wiceminister pandemii Waldemar Kraska.
- Mamy w zasadzie cztery województwa, w których spadek zakażeń jest zauważalny m.in. podlaskie i lubelskie. (...) Drugą grupą województw, które odnotowują spadek są województwa: mazowieckie i podkarpackie. (...) Mamy dwa kolejne województwa, w których mamy wyhamowanie wzrostu: łódzkie i zachodniopomorskie – mówił Niedzielski.
Co ciekawe, na oficjalnym twitterowym profilu ministerstwa pandemii przekonuje się, że... to nie jest przymus, a obowiązek „szczepień”.
- Szanowni Państwo W związku z licznymi pytaniami kierowanymi do @MZ_GOV_PL wyjaśniamy, że obowiązek szczepień jest czym innym niż przymus szczepień. Nikt nie wprowadza przymusu szczepień – napisano na profilu ministerstwa.
Szanowni Państwo
— Ministerstwo Zdrowia (@MZ_GOV_PL) December 7, 2021
W związku z licznymi pytaniami kierowanymi do @MZ_GOV_PL wyjaśniamy, że obowiązek szczepień jest czym innym niż przymus szczepień. Nikt nie wprowadza przymusu szczepień.
Odniósł się także do wywołującego powszechne oburzenie projektu ustawy, wedle którego pracodawca ma mieć możliwość – wbrew zaimplementowanej przez rząd dyrektywie unijnej RODO – sprawdzenia, czy pracownik przyjął nieprzebadany preparat na koronawirusa, czy nie. - Pracodawca będzie mógł oczekiwać od pracownika wyniku darmowego testu na Covid-19. W ciągu tygodnia będzie skierowany do prac – zapowiedział Niedzielski. Nie wiadomo, czy projekt zostanie przyjęty, a nawet jeśli, czy pracodawcy będą z niego korzystali. Wynik testu to w końcu nadal dane medyczne, chronione przez RODO.
Ponadto na najbliższy czas rząd znowu będzie terroryzował dzieci i rodziców tzw. nauką zdalną - Zdecydowaliśmy się, żeby w dniach 20.12-23.12 i okolice Święta Trzech Króli będzie nauka zdalna, która zakończy się 9.01. 10 stycznia będzie powrót do stacjonarnego trybu – ogłosił minister pandemii Adam Niedzielski.
Ponadto od przyszłej środy wprowadzane zostają kolejne restrykcje. Transport zbiorowy będzie mógł być obłożony jedynie w 75 proc.. Z kolei lokale restauracyjne, bary i hotele mogą mieć obłożenie jedynie w 30 proc.. Taki sam limit wyznaczono dla kin, teatrów, obiektów sportowych i rekreacyjncyh. W każdym z przypadków przedsiębiorca może przyjąć ponad limit osoby niezaszprycowane, co de facto oznacza rządową segregację sanitarną.
Współdomownicy osób, które otrzymają pozytywny wynik testu na koronawirusa, będą musiały obowiązkowo poddać się testowi. Co wybitnie śmieszne, dotyczy to także osób posiadających paszporty covidowe.
Dyskoteki, kluby oraz miejsca przeznaczone do tańców mają być wedle roszczeń rządu zamknięte. 31 grudnia i 1 stycznia zaś ma obowiązywać ograniczenie liczby klientów do 100 osób, niezależnie od powierzchni. Tutaj także wprowadzono segregację sanitarną, gdyż do liczby tej nie trzeba wliczać osób zaszprycowanych.
Ponadto wszystkie osoby wracające do Polski spoza strefy Schengen będą zmuszane poddać się testowi na obecność koronawirusa.
Należy zauważyć, że według covidiańskiej propagandy, obecnie mamy szczyt tzw. fali zachorowań. Nic nowego, bo jeszcze zanim zaczęła się Wielka Histeria, początek i połowa grudnia były okresami, gdy ludzie chorowali, a niejeden szpital był przepełniony. Logicznym następstwem tej sytuacji jest spadek wszelkich zachorowań w ciągu najdalej kilku tygodni.
Tymczasem rząd wprowadza restrykcje, które – jak sam niedawno przyznawał przez niejednego ze swoich przedstawicieli – nie mają żadnego wpływu na hamowanie czy rozprzestrzenianie się koronawirusa. Po co? Ano zapewne po to, by pochwalić się, że dzięki temu, iż zakazano ludziom pójścia do kina i zjedzenia popcornu, zmalała liczba pozytywnych wyników na koronawirusa, zwanych powszechnie „zakażeniami”. Sądzę jednak, że już tylko najgłupsi dadzą wiarę w taką gadkę.
A co do obostrzeń, także wątpię, by były one wcielone w życie. Ludzie bowiem już powszechnie wiedzą, że sądy stają po stronie przedsiębiorców i klientów, czyli w tym przypadku działają zgodnie z obowiązującym prawem. Współczuję trochę tym, którzy nie wierzą w Wielką Histerię, ale przyjęli preparat „dla świętego spokoju”. Patrząc na nowy terror pod kątem testowania na kwarantannie, wymarzonego spokoju nie otrzymali i nie otrzymają, póki trwać będzie Wielka Histeria.
Dominik Cwikła
Autorem jest dziennikarzem i publicystą, założycielem portalu kontrrewolucja.net. Profile autora w mediach społecznościowych: Facebook, Twitter, YouTube
Źródło: rmf24.pl / twitter.com / prawy.pl