Heksameron: KATECHEZA 6

0
0
0
/

A potem Bóg rzekł: «Niechaj zbiorą się wody spod nieba w jedno miejsce i niech się ukaże powierzchnia sucha!» A gdy tak się stało, Bóg nazwał tę suchą powierzchnię ziemią, a zbiorowisko wód nazwał morzem. Bóg widząc, że były dobre, rzekł:

 

 

 

«Niechaj ziemia wyda rośliny zielone: trawy dające nasiona, drzewa owocowe rodzące na ziemi według swego gatunku owoce, w których są nasiona». I stało się tak. Ziemia wydała rośliny zielone: trawę dającą nasienie według swego gatunku i drzewa rodzące owoce, w których było nasienie według ich gatunków. A Bóg widział, że były dobre.

 

I tak upłynął wieczór i poranek - dzień trzeci.


Ty – ziemia osuszona z wód śmierci – otrzymujesz wszystkie potrzebne Ci dary, wszystkie łaski od wód nad sklepieniem. Wody nad sklepieniem dają Ci łaski potrzebne właśnie Tobie, abyś żył, bo jest to woda pitna, woda życia.

 

Św. Ambroży w ‘Hexameronie’ zauważa coś bardzo ważnego w pewnym procesie, który jest trudny. Chodzi o proces nawrócenia, a pisze tak: „Pomyśl, że i teraz w błotnistych okolicach ziemia lęka się pługa tam, gdzie jest w niej zbyt wiele wilgoci.”

 

O co tu może chodzić?

 

Owa błotnista ziemia, w której jest jeszcze wciąż zbyt wiele wilgoci, to człowiek, który jest nasączony wodami śmierci. Te wody śmierci, zło, diabły podpowiadają mu, że powinien się bać Tego, który chce ją uprawiać. Dlatego ziemia ta boi się pługa – czyli Gospodarza, Rolnika.

 

Diabeł faktycznie wsącza taki kłamliwy lęk w ludzi, że Bóg chce im narzucić jakieś straszne rygory, że ich potępia, że i tak nie dadzą rady nic dobrego zrobić i tak nigdy nie zadowolą Boga.

 

Tymczasem jest zupełnie odwrotnie, bo jeśli chcesz znać logikę działania diabła, to poznaj dobrze najpierw swojego Boga, Boga Prawdziwego, Boga, który za Ciebie oddaje Syna na mękę, Boga który stworzył Cię do szczęścia. Wtedy odwróć sobie to wszystko w przeciwieństwo, a otrzymasz jasne intencje, z jakimi chce działać diabeł w Twoim życiu.

 

Wszystko, co stworzył Bóg jest dobrem, a wybór upadłych aniołów, ich decyzja o odejściu od Boga była i jest złem moralnym, a nie bierze się z dobra stworzenia, ale z ich decyzji.

 

Ty, odkrywając swój fundament, który masz w sobie, w swojej naturze, wychodząc z chaosu, akceptując swoje słabości, które są twoim dobrem, wchodzisz w relacje miłości z Bogiem i ludźmi.

 

Widzisz światło w tym wszystkim i pozwalasz, aby Bóg Ciebie uprawiał i zaczynasz dawać owoce, bo prawdziwie jesteś latoroślą! powoli… stopniowo...

Czy zastanawiałeś się kiedyś nad tym, jak chwali Bóg swoje stworzenie? Jak podziwia? Bo jeśli masz wątpliwości, czy podziwia, to przeczytaj wyraźnie powtarzające się to znamienne zdanie, opisujące reakcję Boga każdego dnia. Będzie to dla ciebie preludium do kulminacji, która nastąpi już za parę dni, w ostatniej katechezie!

 

Po pierwsze dla naszego wzroku ziemia była jeszcze ukryta pod wodami śmierci. My byśmy jej nie widzieli, ale Bóg wie wszystko. Co to znaczy?

 

Człowiek – to czasem ziemia ukryta pod wodami śmierci. Przypatrz się ludziom. Zobacz jak ich postrzegasz? Na przykład leżącego pijanego włóczęgę, który strasznie śmierdzi, przeklina, wymiotuje i dalej wtłacza w siebie alkohol.

 

Jeśli czujesz tylko obrzydzenie, wstręt, odrazę… to znaczy, że patrzysz na niego tylko Twoimi ludzkimi oczekiwaniami, których ten człowiek nie spełnił.
W ten sposób nie widzisz ziemi, która jest pod powierzchnią wód śmierci. Dla Ciebie ta ziemia pod uprawę przez Boga jeszcze nie istnieje. Przeszkadzają Ci w Twoich oczach być może jakieś schematy myślenia.

 

Jeśli spojrzysz jednak oczami Boga, tak samo będziesz odczuwał smród, patrzenie będzie dla Ciebie trudne, ale zobaczysz w tym człowieku plan Boga, który chce z miłością wydobyć go spod wód śmierci, osuszyć i uprawiać, jeśli tylko ten człowiek mu na to pozwoli.

 

To jest patrzenie w prawdzie – to znaczy patrzenie Bożymi Oczami Nadziei, a nie oczami oczekiwań.

 

Tak potrafią patrzeć np. siostry albertynki, każdego dnia służące m. in. ludziom uzależnionym!

 

Bóg Ci to wszystko zapisał w dniu trzecim, abyś wiedział, że są rzeczy, których nie widzisz w ludziach, ale też w sobie samym. Ale On widzi!!! I niech przy nas będzie wielu tych, którzy i na nas będą patrzeć oczami Boga, to znaczy będą nas widzieć w Prawdzie Świętej Nadziei. Bez względu na wszystko.

 

Ty patrzysz poprzez własne oczekiwania, których niejednokrotnie nawet sam nie możesz spełnić i popadasz w rozpacz. Albo pozwalasz sobie być ocenianym przez oczekiwania ludzi i znów popadasz w rozpacz, bo zawsze są ludzie, których oczekiwań nie jesteś w stanie spełnić!

 

Ale wiesz co? Bóg nie patrzy na nikogo z taką logiką. On zawsze patrzy z miłością! On nie ma oczekiwań. On jest cały Nadzieją! Słyszysz? Twój Bóg nie ma oczekiwań! Twój Bóg ma Miłość do Ciebie! Twój Bóg pyta Ciebie, jakie Ty masz oczekiwania: „Co chcesz abym Ci uczynił?” Oto Mołość!

 

Jaki zachwyt jest pierwszym zachwytem? Prawdziwy zachwyt wcale nie jest w słowach o czymś, słowo jest często już jakąś interpretacją. Najszczerszym zachwytem jest spojrzenie!

 

Tak właśnie chwali Bóg Swoje stworzenie, czyli Ciebie! Zachwyca się Tobą!

 

W Księdze nie jest napisane, że Bóg ‘powiedział’ że było dobre, albo że rozważał, czy jest dobre, ale że ‘widział’, że było dobre!

 

Dlatego Św. Ambroży mówi np.: „I Bóg widział światło, że było dobre. Nie w znaczeniu, aby widział to, co było Mu nieznane, aby pochwalał to, czego by nie znał, czy nie widział, lecz dobre czyny mają to do siebie, że nie potrzebują aby ktoś je pochwalał z zewnątrz, ale same, gdy się je WIDZI świadczą o swojej dobroci. Więcej znaczy to, co ocenia się wzrokiem, niż to co pochwala się słowem. Oko opiera się bowiem na własnym doświadczeniu, a nie na cudzym uznaniu” Hex. s 58.

 

A zatem Bóg nie rozważa, czy Ty jesteś dobry, czy nie, albo co w Tobie jest dobre, a co nie!

 

Bóg widzi, że jesteś dobry i już! Może chcesz w końcu i Ty to zobaczyć? Zobaczyć jakim jesteś dobrem?

 

Choćbyś był na samym dnie, On widzi Ciebie zawsze jako swoją ukochaną ziemię, choćbyś był jeszcze cały zanurzony w wodach śmierci. Pozwól Mu te wody oddzielić, siebie z nich osuszyć i nawodnić Ciebie wodami życia, które wypływają prosto z Jego serca dla Ciebie.

 

On tego dla Ciebie naprawdę pragnie. A ty?

 

Otóż wody śmierci, wody które są pod sklepieniem, pod niebem, muszą posłusznie się usunąć. I muszą się usunąć, aby powstało życie.

 

Jeśli chcemy przeżywać życie w pełni, piękne i naprawdę autentyczne, wolne, a to jest możliwe, musimy zdać sobie sprawę z tego, że ziemia ma swoje ograniczenia, które pełnią ważną rolę.

 

Nasze ograniczenia są dwojakiego rodzaju:

 

Po pierwsze mamy w sobie takie ograniczenia, które są do zaakceptowania, ponieważ już są. Zastajemy je. To ograniczenia, które istnieją w naszym życiu. Nikt z nas nie może robić przecież wszystkiego.

 

Tę prawdę o sobie człowiek odrzucił na początku stworzenia, a było to ograniczenie w rozumieniu wszystkiego: owoc drzewa poznania dobra i zła…

 

Nie mamy zdolności zrozumienia wszystkiego, umieszczenia wszystkiego w swojej głowie. Adam i Ewa odrzucili ten limit i to zrodziło ogromne cierpienie. Nie chcieli pogodzić się z pięknem swojej natury.

 

Ograniczenia w życiu są zawsze. Nie jesteśmy piękni tak, jakbyśmy chcieli, nie jesteśmy silni tak, jakbyśmy chcieli. Życie mówi nam wielokrotnie NIE!

 

Jak więc reagować wobec tych ograniczeń? Wobec naszych granic, których nie możemy pokonać?

 

Jak na to reagujemy? Otóż zazwyczaj pierwszą rzeczą jest złość! Złość wobec ograniczeń, które stawia nam życie, staje się dewastująca, niszcząca we wszystkich sferach. To zły bunt, infantylny.

 

Tak się dzieje, kiedy ograniczenia nie są akceptowane, a wtedy pojawia się frustracja. Nie godzimy się na własne życie, na wygląd, na umiejętności, ciągle męczy nas poczucie jakiegoś w nas niedostatku.

 

Inną postawą wobec ograniczeń jest ich wypieranie z myślenia. Zagłuszanie naszych braków różnymi bodźcami typu: karmienie się ciągłe serialami, zakupy i zaspokajanie zachcianek, przemeblowywanie mieszkania, ciągłe remonty, czy chociażby zmiany tzw. partnerów życiowych, albo pasje, które wymykają się spod kontroli i wiele innych działań, podejmowanych po to, aby nie myśleć o swoich ograniczeniach.

 

Ale za takie usuwanie prawdy trzeba zawsze zapłacić i to słono. Ucieczka nic nie daje, bo problem zostaje w nas i postępuje…

 

Cóż więc robić? A może by po prostu zapytać, po co w ogóle są ograniczenia?

 

Jeśli moje ograniczenia są i do tego są czymś, na co nie mam wpływu, nie mogę ich zmienić, to niech się stanie dla mnie jasne, że one są dobrem! I mają swój określony cel!

 

Do czegoś mają mnie doprowadzić. Są rzeczywistością. Po prostu są, tak samo istotne jak to, że istnieję!

 

A ograniczenia są przede wszystkim po to, abym nawiązał relację z Bogiem. Gdybym nie był w żaden sposób ograniczony, nie szukałbym relacji. Bóg stworzył nas takimi po to właśnie, abyśmy szukali relacji, abyśmy wychodzili do Miłości!

 

Abyśmy zgłaszali swoje pytania Bogu Stwórcy, cały swój bunt, zwłaszcza bunt!!! Żeby ta relacja z Bogiem była prawdziwa, nawet wykrzyczana z naszej strony! Bóg się nie boi naszego krzyku, naszych pytań zrodzonych w szczerości, naszych pretensji, naszych żali!!!

 

Wielokrotnie w Piśmie Świętym ludzie rozmawiają z Bogiem autentycznie, w nieudawany sposób. A Jakub nawet się z Nim bił, dopóki nie otrzymał błogosławieństwa, choć kosztowało to go wywichnięciem stawu biodrowego!!!

 

To ‘NIE’, które Bóg wypowiedział nam w naszych ograniczeniach, jest ważne dla relacji. Zdać sobie sprawę, że to Bóg, On sam mnie ogranicza, dla mojego największego dobra!!! Bogu naprawdę za wszystko możemy dziękować! I to dokładnie za wszystko! Dzięki naszym ograniczeniom nawiązujemy z Bogiem relację autentyczną, prawdziwą!

 

Stanąć przed Bogiem i krzyczeć… krzyczeć!!!! I pytać krzykiem…

 

Zobacz Psalmy, jakież są pełne agresywności, a to jest postawa relacji: żądanie wyjaśnienia! I Bóg daje wyjaśnienie zawsze! I zawsze pokaże Ci Twoje własne dobro, które jest we wszystkich Twoich ograniczeniach. Bóg chce z Toba prawdziwej rozmowy. A Ty z Nim?

 

Nawet śmierć, która jest największym z ograniczeń, jest dla czegoś wspanialszego niż ona sama! Bo śmierć jest dla zmartwychwstania! To największe z ograniczeń niesie w sobie cel większy, i to nieskończenie większy: zmartwychwstanie i życie wieczne w Bogu!

 

A zatem jeśli te ograniczenia mają cel bardzo określony, a jest to dla naszego dobra i szczęścia, to musimy doceniać własne ograniczenia!
Oczywiście mówimy o czymś bardzo wielkim, wzniosłym, przez co trudnym…

 

Zmienić zdanie o własnych ograniczeniach jest nieodzowne. Spojrzeć na nie z innej perspektywy. Odkryć przestrzeń dla miłości, ufności, zawierzenie w jakimś konkretnym ograniczeniu, które pokazuje mi prawdziwą drogę do wolności!

 

Bo człowiek wzrasta niezwykle właśnie nie w tym, co może robić, ale dzięki temu, czego czynić nie jest w stanie. Rozumiesz to?

 

Pewnie że jest to trudne, ale jeśli wciąż jeszcze czytasz te katechezy, to znaczy że pragniesz tego, co piękne, a zazwyczaj jest tak, że im coś jest trudniejsze, tym jest ważniejsze i piękniejsze.

 

A zatem, pierwsze ograniczenia to te, które są nam narzucone, w pewnym sensie są trudniejsze do zaakceptowania. Drugie to te, które sami musimy sobie nadać. Chodzi o ‘NIE’, które my sami musimy wypowiedzieć sobie… Są rzeczy w naszym życiu, które musimy ograniczać, stawiać sobie limity, bo jeśli nie, pochłoną nas…

 

„Wszystko mi wolno, ale nie wszystko przynosi korzyść. Wszystko mi wolno, ale ja niczemu nie oddam się w niewolę” 1 Kor, 6, 12

 

Postawić granice pewnym odruchom, potrzebom, oczekiwaniom, wymaganiom… jeśli tego nie zrobimy, zniszczymy własne życie, oddając się w niewolę, a życie w niewoli jest prawdziwie udręką.

 

To postawienie sobie ograniczeń jest w 3 fundamentalnych radach ewangelicznych. Rady ewangeliczne nie są tylko dla osób konsekrowanych, ale dla każdego chrześcijanina, dla każdego człowieka, który chce mieć wspaniałe życie w prawdziwej wolności!

 

Posłuszeństwo, czystość i ubóstwo trzy wielkie ‘NIE’, które musimy sobie postawić, jeżeli chcemy być osobami autentycznymi.

 

Jeżeli nie umiemy być ubodzy, to znaczy że nieustannie marnujemy czas, skupiając się na zdobywaniu, czy utrzymywaniu rzeczy, a to oznacza, że nie my je posiadamy, ale że rzeczy posiadają nas. Nieustanne myślenie o rzeczach wypełnia przestrzeń i trzyma nas w chaosie, w niewoli.

 

Jeśli nie umiemy być posłuszni, to znaczy, że nie chcemy słyszeć głosu Boga i wpadamy w nierealny obraz rzeczywistości, nie słuchając prawdziwych natchnień. Wtedy szybko wpadamy w niewolę, chaos, bałagan. Tym czasem posłuszny to ten, który słyszy i słucha Boga.

 

Jeżeli nie umiemy być czyści, nie umiemy narzucić granic naszemu uczuciowemu ja, będziemy bardzo trudni dla siebie i innych w sferze uczuciowej. Potrzebujemy ‘NIE’ czystości, żeby być dobrymi przyjaciółmi, braćmi, ojcami, kapłanami, małżonkami, ojcami i matkami…

 

Czystość, ubóstwo, posłuszeństwo – to są ograniczenia, ale dzięki dbaniu o nie w sobie, odkrywasz, ile jest w Tobie przestrzeni, której dotąd nie widziałeś! Odkrywasz jaką wspaniałą jesteś ziemią, która w swej naturze jest prawdziwie przeznaczona do szczęśliwej uprawy, bo te 3 ograniczenia w Tobie są dokładnie tym samym, co w stworzeniu świata opisane zostało jako zebranie wód śmierci w jedno miejsce! Wody śmierci boją się czystości, ubóstwa i posłuszeństwa!

 

Gdy jesteś ubogi, posłuszny i czysty, wody śmierci są po za granicami ziemi, którą jesteś. One się zbierają w jedno miejsce, niejednokrotnie są przy Tobie, ale nie niszczą Cię!

 

Bardzo niemodne są dziś słowa: ubóstwo, posłuszeństwo i czystość. Kojarzą się z jakimś brakiem wolności, tym czasem jest dokładnie odwrotnie! To właśnie bogactwa, nieposłuszeństwo i nieczystości zniewalają! Diabeł, który nam nieustannie odwraca sensy, wtłoczył w ateistyczne, czy wręcz antyteistyczne społeczeństwa, odwrócone przeczucia co do tych niesamowitych trzech dróg prawdziwej wolności: ubóstwa, posłuszeństwa i czystości!

 

Te właśnie ograniczenia, jeśli zapragniemy je sobie zadać, i te zewnętrzne, jeśli je po prostu poznamy prawdziwie i zaakceptujemy, spowodują w nas porządek, a w ten sposób, jako osoby uporządkowane, zaskoczeni zostaniemy przestrzenią, jaką w sobie mamy!

 

A jeśli jest przestrzeń, suchy ląd, to jest autentyczna gotowość, do przyjęcia wód łask, do nakarmienia się wodami życia, a co za tym idzie do rodzenia życia, jak czytamy w Psalmie 145: „Oczy wszystkich zwracają się ku Tobie, * a Ty karmisz ich we właściwym czasie. Ty otwierasz swą rękę * i karmisz do syta wszystko, co żyje.”

 

Tak zaczyna się wspaniała przygoda przystrajania ziemi, którą jesteśmy. Przestrzeń ziemi, jest w naturalnej gotowości do przyjęcia łask od wód życia, jest gotowa do przyjęcia nasion, które kiełkują i przyniosą niebawem owoce, zgodne co do swego gatunku: a więc prawdziwe! To rodzenie z ziemi, którą jesteśmy my, jest naszą rzeczywistą KREATYWNOŚCIĄ.

 

Owoce, które zaczynasz wydawać, nie są jakiekolwiek, ale dokładnie zgodne ze swoim gatunkiem. Co to znaczy? - Chodzi o to, że Twoja płodność, to znaczy ta niesamowita kreatywność, którą odkrywasz oraz przestrzeń, która ujawniła się dzięki rozeznanym przez Ciebie ograniczeniom, jest indywidualna i charakterystyczna tylko dla Ciebie. Ty w planie Bożym jesteś całkowicie niepowtarzalny i niezastępowalny!

 

Jesteś powołany do życia i to do bardzo szczegółowego życia, zgodnego z Twoim indywidualnym gatunkiem. Co za piękno! Bóg stwarza każdego według jego gatunku. To Twoja niepowtarzalna tożsamość, Twoja niepowtarzalna misja! Twoje powołanie.

 

W Liście do Efezjan św. Paweł pisze: „Zachęcam was ja, więzień w Panu, abyście postępowali w sposób godny powołania, jakim zostaliście wezwani…”

Ważne jest abyś zapytał siebie: jaki jest ten Twój gatunek? Czym jest to Twoje niepowtarzalne piękno?

 

Świat nie chce ludzi kreatywnych. Dzieci i dorośli zachęcani do naśladowania idoli, co bezpośrednio ma prowadzić ich do grzechu idolatrii, co niesie w sobie niewolę. Ci, którzy dają się na to złapać, nie realizują życia według swojego gatunku, ale wbrew prawdzie o sobie. To zawsze jest nieszczęściem.

 

A tymczasem Ty jesteś niepowtarzalny, a Bóg nie kocha wszystkich, Bóg kocha każdego! Dlatego są dzieła, które tylko Ty możesz robić i nikt inny! Jesteś ważny, a Twoja misja jest doniosła.

 

Bóg przed założeniem świata przeznaczył każdemu człowiekowi specjalną przestrzeń w Mistycznym Ciele Jezusa Chrystusa. Jeśli jakiś człowiek odmawia Bogu i nie chce wejść w tą świętą przestrzeń, Bóg nigdy nie wypełnia jej innym człowiekiem! Dla Boga każdy człowiek jest niezastąpiony!

 

Twoja kreatywność, Twoje rodzenie, jest charakterystyczne tylko i wyłącznie dla Ciebie! Nikt nie potrafi rodzić tego, co Ty, bo jesteś wg Twojego gatunku jedyny i niepowtarzalny. Tu trzeba się przyjrzeć pięknu roślin, które są zawsze doskonale posłuszne swemu powołaniu, z ziarna pszenicy posłusznie wyrasta pszenica, z jabłoni – jabłoń, z gorczycy – gorczyca! A z Ciebie?

 

Nie powinniśmy sami sobie wymyślać jakiegoś gatunku, czyli powołania i na siłę je forsować w sobie, ale całkiem inaczej! Nasze powołanie – nasz gatunek już w nas jest! I to bardzo szczegółowy! Jeśli ktoś jest powołany do małżeństwa, to nie tylko jest powołany do małżeństwa w ogóle, ale do małżeństwa z konkretną osobą! To samo z pracą, talentami… jakimkolwiek ludzkim działaniem, dobrze rozeznanym w błogosławieństwie własnych ograniczeń!

 

Katarzyna Chrzan

 

WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.

Źródło: prawy.pl

Najnowsze
Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną