Szalona Spurkini zachwycona „wegańską postawą” berlińskich uczelni (FELIETON)

0
0
0
/

Ze stołówek czterech berlińskich uczelni wyższych ma zniknąć aż 96 procent mięsnych potraw. Wszelkiej maści wursty (czyli kiełbasy), sznycle i inne pragermańskie dania zostaną zastąpione przez pseudo mięso, pokroju burgerów sojowych, kotletów sojowych, kurczaków sojowych i innego tofu o wyglądzie, konsystencji i zapachu (a pewnie też smaku, choć nigdy nie zamierzam próbować psiego gów...). Cóż Berlin jako stolica od zawsze był bardziej lewacki, zielony (pseudoekologiczny) i bardziej czerwony (komunistyczny), niż reszta tego lewackiego kraju starych nazistów i młodych ekonazikomuchów. Wśród osób, które prawie posikały się ze szczęścia z tego powodu jest niejaka Szalona Sylwia w zielonym burkini, czyli w spurkini.

Angielski, skrajnie lewacki „Guardian” (który kiedyś był organem prasowym Komunistycznej Partii Anglii) ogłosił z zachwytem, że „uniwersyteckie menu w czterech berlińskich uczelniach zmieni się nie do poznania i będzie oferować 68 procent opcji wegańskich, 28 procent wegetariańskich, 2 procent rybnych. A mięso? Nie-weganom zostanie tylko jedna opcja w karcie, ale tylko od wtorku do piątku”. Co więcej gazeta o opinię zapytała niejaką reprezentującą Studierendenwerk, czyli organizację zajmującą się rozwiązywaniem problemów studenckich aktywistkę Danielę Kummle.

 

„Nowa koncepcja menu jest odpowiedzią na wielokrotne prośby o to, by dania w stołówkach były bardziej dostosowane do zmian klimatu. (…) Warto przypomnieć, że Wolny Uniwersytet Berlina już w 2010 roku uruchomił Veggie No. 1, stołówkę sprzedającą wyłącznie jedzenie wegetariańskie. Dziewięć lat później do uczelni dołączyła Veggie No. 2., gdzie również mięso zostało zakazane. (…) Wielki sukces bezmięsnych kantyn jasno pokazał, że zachowania żywieniowe studentów się zmieniają”. - powiedziała aktywistka.

 

Ekologika logika nie tyka

 

Oczywiście największym celem tego szaleństwa jest zmiana nawyków żywieniowych całych społeczeństw. Tak, żeby żarli trawę i byli tym zachwyceni. Ponieważ „robią to dla klimatu” i „nikogo nie krzywdzą (w domyśle zwierząt)”. Ekolodzy twierdzą, że: „emisje dwutlenku węgla (CO2) wytwarzane przez przemysł mięsny znacząco przyczyniają się do globalnego ocieplenia”. Świrnięta ideologia jest w ostrym natarciu, szczególnie wśród młodych, którzy łykają ideologię zmian klimatycznych, jak pelikan rybę. Już w 2019 roku z przeprowadzonej ankiety wynika, że 13,5 proc. studentów z Berlina przestrzega diety wegańskiej, a 33 procent – wegetariańskiej. I jest to trend postępujący.

 

Burkini w spurkini

 

„W takich sytuacjach zazdroszczę Niemkom(com). To początek prawdziwej rewolucji. Ze stołówek 4 berlińskich uczelni od nowego roku akademickiego znikają dania mięsne i zastąpią je potrawy wegańskie. Kiedy Polska do tego dojrzeje”? – napisała Sylwia Spurek. Cóż im coś bardziej chore i odjechane tym większy zachwyt ze strony osobników niezrównoważonych, do których z całą pewnością można zaliczyć pewną euro(p)oślicę. Na szczęście w Polsce w dalszym ciągu jest to margines. Głośny i coraz bardziej wpływowy, ale jednak nadal margines. W przeciwieństwie do Niemiec, gdzie tak zwani Zieloni (a każdy powinien wiedzieć, że zielony to niedojrzały czerwony) mają kilkunastoprocentowe poparcie, poważną reprezentację parlamentarną i są w rządzie federalnym.

 

Piotr Stępień

 

 

Źródło: Piotr Stępień

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną