Hanna Gronkiewicz-Waltz Herodem roku 2015

Internauci wybrali prezydent Warszawy Hannę Gronkiewicz-Waltz Herodem roku 2015 – poinformował Mariusz Dzierżawski z Fundacji Pro Prawo do Życia.
Jego zdaniem to trafny wybór, jako że w warszawskich szpitalach co roku aborterzy zabijają setki dzieci. - Pani Gronkiewicz-Waltz, chociaż promuje się jako osoba wierząca, w żaden sposób nie starała się ukrócić tego procederu. Zareagowała jednak szybko, kiedy profesor Chazan, dyrektor podległego prezydent Warszawy Szpitala Świętej Rodziny, odmówił współuczestnictwa w zabiciu niepełnosprawnego dziecka. Prokuratura ani Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej, mimo nagonki medialnej i długotrwałego śledztwa, nie dostrzegli uchybień w postępowaniu Profesora. Pani Gronkiewicz-Waltz nie zdobyła się nawet na słowo przepraszam – przypomniał.
To była naprawdę emocjonująca konkurencja, ponieważ pozostali kandydaci do tego niechlubnego tytułu pozostali nie tak znowu daleko w tyle. Niewiele mniej osób doszukało się bowiem podobieństwa do Heroda kolejnych nominatów: reklamującego się przy pomocy symboli religijnych prywatnego szpitala Pro-Familia z Rzeszowa, wykonującego aborcje niepełnosprawnych dzieci i prześladującego położną, która nie chciała brać udziału w tym procederze; polityków PO, Arłukowicza i Neumanna, którzy kierując Ministerstwem Zdrowia bronili interesów lobby aborcyjnego, w odróżnieniu jednak od HGW nie udawali pobożnych. Dlatego zapewne otrzymali mniej głosów.
Najmniej głosów otrzymał Marek Michalak, Rzecznik Praw Dziecka, który ma ustawowy obowiązek obrony dzieci, zwłaszcza chorych, w fazie prenatalnej, a który dał wielokrotnie pokaz obłudy.
- Doświadczenie państw, w których istnieją niezależne media pokazuje, że demaskowanie obłudników jest skuteczną metodą na pozbawienie ich wpływów. Dlatego nadal będziemy ją stosować – zapowiada Dzierżawski.
Julia Nowicka
WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Źródło: prawy.pl