Feministki walczą teraz o "równe traktowanie sutków" i "cyckową rewolucję"

0
0
0
/

Maja Staśko, lewicowa aktywistka i feministka, zaczęła ostatnio wrzucać na Facebooka swoje zdjęcia, na których jest bez stanika. Uważa, że jest to element walki o "równe traktowanie sutków".

Jak napisała Staśko na Facebooku:

"Deska, płaska, ktoś ci ukradł piersi – czytam o sobie codziennie. Gdy mam stanik: po co ci stanik, gdy nie masz piersi? Gdy nie mam: szczujesz sutami. Nie ma dobrego rozwiązania. Mamy się wstydzić, że mamy piersi – niezależnie od tego, jakie są i w co je ubierzemy.
Dlatego dołączam do akcji #topfreedompl, w której walczymy o równe traktowanie sutków!
Cycki i sutki mamy wszyscy – kobiety, mężczyźni, osoby niebinarne. A jednak tylko sutki wyglądające jak kobiece muszą być zakrywane. Zakaz pokazywania sutków jest jak przymuszanie do noszenia burki. Dotyczy tak samo nastolatki, transpłciowego brata, jak i matki, która nie może karmić w przestrzeni publicznej, bo sutki nagle nie służą podnieceniu mężczyzn, tylko przeżyciu dziecka. A to trzeba ukryć.
Gdy cycek ma stracić seksualną wartość, nagle życie dziecka staje się jakoś mało istotne. Taki to polski „pro-life”.
Konieczność zakrywania sutków przez kobiety to zwyczajna hipokryzja. Cały internet jak szeryf poszukuje przejawów hipokryzji u influencerów, a tak oczywisty przejaw hipokryzji całego systemu, który dotyka nas wszystkich – przechodzi bez słowa. Gdzie nagłówki: „Patriarchat wykazuje OBRZYDLIWĄ HIPOKRYZJĘ w podejściu do sutków!”. W świecie, gdzie ciągle walczy się z cenzurą i woła się o wolności – cenzura sutków nie wzbudza powszechnego sprzeciwu. Gdzie protesty ze skandowaniem „De-mo-kra-cja” w imieniu wolności wszystkich sutków?".
Staśko dodała też:
"Zupełnie jakby fakt, że połowa kraju ma nielegalny kawałek ciała, podczas gdy druga połowa spokojnie się z nim obnosi, był bagatelą. Jeśli trzy osoby idą po mieście z odsłoniętymi sutkami, tylko jedna z nich – ta z piersiami utożsamianymi z kobietą – otrzyma mandat.
Moje ciało nie jest nielegalne. Nie jest zaproszeniem do komentowania go. Nie chcę słyszeć „pokaż cycuszki” – bo sama decyduję, kiedy pokazuję cycki, a kiedy zasłaniam, jak każdy inny człowiek, który – gdy gorąco – może po prostu zdjąć koszulkę, bo się w niej gotuje.
Marzy mi świat, gdzie swobodnie chodzę bez koszulki, podlewam kwiaty, robię zakupy na targu, rozmawiam z sąsiadem, który nie gapi mi się na cycki, tylko pyta, jak mi mija dzień.
I tak zrobimy. Czas na cyckową rewolucję!".
Feministka nie bierze w ogóle pod uwagę stuleci rozwoju kultury, ale też samej natury człowieka. Męskie sutki nie budzą takich emocji jak kobiece. Poprzez podkreślanie własnej seksualności feministki się uprzedmiotowiają.

Źródło: Facebook

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną