Ministerstwo rolnictwa nie słucha protestujących rolników, a powinno. Polskę zalewa zboże z Ukrainy

0
0
0
/

Ministerstwo rolnictwa wydaje się nadal głuche na apele organizacji rolniczych i głosy ekspertów. Resort wicepremiera Kowalczyka wielokrotnie zawiódł już oczekiwania krajowych producentów zbóż, obiecując wzrost cen wypracowanych plonów. Niskie ceny to jednak nie wszystko, niektórzy alarmują bowiem o braku zainteresowania polskim zbożem.

Ministerstwo rolnictwa kontra rolnicy

 

Pierwsze protesty odbyły się już w grudniu. Rolnicy wystąpili przeciwko rządowej polityce w Grajewie, Nagłowicach i w Hrubieszowie. Powodem była wciąż nierozwiązana kwestia (wbrew zapowiedziom) napływu ukraińskich plonów do Polski.

 

  Zboże ukraińskie obwinia się o spadek cen i niemożność sprzedaży. Problemem jest wysoka nadpodaż zbóż, która wynika z rekordowych tegorocznych zbiorów ponad 35 mln ton wskazuje były prezes państwowej spółki Elewarr dr Daniel Alain Korona w rozmowie z portalem propolski.pl.

 

Ekspert wyjaśnia, że zboże zza wschodniej granicy jest bardzo problematyczne na wielu płaszczyznach, lecz sam kryzys na rynku to kwestia o wiele bardziej skomplikowana.

 

Zboże ukraińskie jest tylko jednym z elementów tej nadpodaży, ale elementem, który pogłębia dramat. Z kolei nasze spożycie krajowe to zaledwie ok. 25-27 mln ton. Równocześnie siadł eksport, gdyż nasze zboże jest wciąż za drogie w stosunku do rosyjskiego czy ukraińskiego. Pominę już kwestie logistyczne. Dodatkowo ceny ogólnoświatowe spadały, powodując spadek cen także w Polsce, a tym samym i wyczekiwanie kupujących, spodziewających się jeszcze niższych cen tłumaczy dr Korona.

 

Skoro zboże z Ukrainy jest elementem drugorzędnym, to czy daje to ministerstwu prawo do „przeczekania” problemu kosztem polskich rolników? Dr Daniel Alain Korona wymienia także inne czynniki, które pogłębiają dół, w jakim znaleźli się rodzimi producenci.

 

Unia Europejska podcina rządowi skrzydła?

 

A może rząd wcale nie chce wzbić się w powietrze? W ocenie Korony resort ministra Henryka Kowalczyka tłumaczy swoją bierność wyższością przepisów unijnych nad polskimi. Były prezes Elewarru uważa jednak, że nie usprawiedliwia to władzy, która zwleka i działa opieszale.

 

Ministerstwo Rolnictwa co prawda zgłosiło Komisji fakt zdestabilizowania rynku przez zboże ukraińskie, ale – jak ujawnił komisarz Janusz Wojciechowski – uczyniło to teraz, podczas gdy problem występuje od wielu miesięcy. Zatem prawdopodobnie dopiero od 4 czerwca w świetle rozporządzenia unijnego zostaną przywrócone cła, ale tylko na pszenicę, gdyż zgodnie z układem stowarzyszeniowym pomiędzy Unią Europejską a Ukrainą kukurydza i rzepak będą nadal zwolnione. Przepisy unijne znacznie nas ograniczają i ubezwłasnowolniają w zakresie ochrony naszego rynku. To przewrotna część naszej przynależności do UE, o której zazwyczaj media rządowe czy opozycyjne nie wspominają. Widać tylko pieniądze, które niby otrzymujemy, ale nie pokazuje się co w zamian zwraca uwagę dr Daniel Alain Korona.

 

Nieodpowiedzialność władzy objawia się również na płaszczyźnie braku kontroli fitosanitarnej importowanego zboża przeznaczanego na cele konsumpcyjne lub paszowe.

 

– Kontroli podlega jedynie to przeznaczone na siew. Ministerstwo powołuje się na przepisy unijne, ale z całym szacunkiem – chodzi o zdrowie naszych obywateli, a zatem nieważne, co mówi Unia. Mamy prawo wprowadzać kontrole importowanego zboża na granicy, co by opóźniało, a tym samym zmniejszyło import. Ale być może mamy do czynienia z pewnymi nieporozumieniami, w związku z faktem, że różne zboża podlegają kontroli różnych instytucji – mówi specjalista w wywiadzie dla portalu propolski.pl.

 

Korona chce uratować sytuację

 

W ubiegłym tygodniu doszło do spotkania byłego prezesa Elewarru z ministerstwem. Dr Daniel Alain Korona oraz Związek Zawodowy Rolnictwa „Korona”, z którym współpracuje, zaproponowali Kowalczykowi, by ten m.in. zwiększył rezerwy strategicznych zbóż.

 

–  Rezerwy strategiczne są na wyższym poziomie niż w czasach rządów PSL, ale wciąż pozostają niskie. RARS mógłby zwiększyć poziom, kupując zboże od Elewarru, a ten z kolei miałby środki na skup od rolników. Po drugie, tzw. dopłaty eksportowe do zbóż, z tym że eksportem musiałyby się zająć firmy państwowe, takie jak Elewarr, po to aby przypadkowo nie finansować eksportu ukraińskiego zboża. To zdynamizowałoby rynek, stworzyłoby stosowny popyt i podtrzymałoby ceny skupowe – wskazuje Korona w wywiadzie.

 

Minister Kowalczyk pozytywnie przychylił się do propozycji Korony, obiecując postawienie tematu dopłat eksportowych na forum Rady Ministrów Rolnictwa Unii Europejskiej. To odbędzie się 30 stycznia. Dr Daniel Alain Korona studzi jednak entuzjazm:

 

– Niestety w oficjalnych wystąpieniach już pominięto te propozycje, a zatem nie wiemy, czy zobowiązania zostaną dotrzymane. Dlaczego dopłaty eksportowe? Bo rosyjska czy ukraińska pszenica jest sprzedawana znacznie niżej niż polska czy europejska, i stąd propozycja wsparcia eksportu. Alternatywą są jeszcze niższe ceny w celu wzmożenia procesów eksportowych. Sytuacja na rynku zbóż i rzepaku jest bardzo trudna. Na razie czekamy na oficjalną odpowiedź ws. zgłoszonych postulatów przez ZZR KORONA. Mam nadzieję, że tym razem będzie to odpowiedź merytoryczna, a nie kilkunastostronicowe odpowiedzi o wszystkim – czyli rozmywające temat – z których nic nie wynika, jak to ministerstwo ma w swoim zwyczaju – mówi były szef Elewarru.

 

 

 

Źródło: propolski.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną