Tak się dziwnie utarło, że młody, zdolny, wykształcony człowiek nie może być z obozu konserwatywnego. Tam na prawicy są przecież tylko niedouczone moherowe berety. Wszystko co młode, postępowe gromadzi w swych szeregach liberalno-lewicowy mainestream. Nie wiem dlaczego uzurpuje sobie wpływ na młodzieżówki. A wśród nich nie wszyscy są spod znaku błyskawicy, na wiecach wykrzykujących wulgarne hasła. Na szczęście wśród młodzieży są i inni, dla których ważne są wartości konserwatywne. Do nich należy student prawa na Uniwersytecie Warszawskim, Oskar Szafarowicz, który nie wstydzi się swoich poglądów. Jest działaczem młodzieżówki PiS i jednym z założycieli Okiem Młodych profilu na Tik Toku. Tam właśnie z grupą swoich przyjaciół komentuje wydarzenia polityczne i robi to w atrakcyjnej i zrozumiałej dla młodych formie.
Siły lewicowe poczuły się tym zagrożone, bo Tik Tok wydaje się być terenem wyłącznie zagospodarowanym przez lewicowo-liberalny establshment. I nagle ktoś młody wdarł się na ten teren ze swoimi patriotycznymi, konserwatywnymi poglądami. Stał się od razu celem ataku polityków takich jak Katarzyna Lubnauer i Anna Maria Żukowska oraz pewnej grupy dziennikarzy. Szafarowicz tak to komentował: „Przeszkadzamy im, bo jasno pokazujemy, że młody człowiek może mieć konserwatywne wartości i może poprzeć PiS. Po tym spadla na nas lawina hejtu. Sądzę, że trochę się przestraszyli, bo pokazaliśmy im, że mogą być różne i wolne głosy w internecie”.
Później atakowano go, gdy wygrał teleturniej TVP „Giganci historii” na temat Polski Sasów. Był zwycięzcą, który otrzymał 20 tys. nagrody. Po tym na TVP spadła fala hejtu za rzekomy nepotyzm Takie też zarzuty wysuwał Szafarawiczowi poseł PO Michał Szczerba, ale młody student przywołał go do porządku, proponując mu debatę na temat ”analogii między zaprzaństwem XVIII-wiecznej Polski a współczesnymi stronnictwami obozu niepodległości i zaprzedawania suwerenności”. Szczerba się nie odezwał.
Teraz Oskar Szafarowicz znów stał się celem nagonki i to w kręgach akademickich. A ma to związek ze sprawą posłanki PO Magdaleny Filis i afery pedofilskiej, której sprawcą był przyjaciel posłanki, terapeuta, stały gość w jej domu, a jego ofiarami stały się dzieci posłanki. Sprawa miała tragiczny finał – samobójcza śmierć syna posłanki. Rozpoczęła się nagonka na TVP, która tak jak i inne media upubliczniła ten fakt. Okazało się, że ta wiadomość wyszła od posła PO Piotra Borysa. Ale kampania na grobie młodego człowieka na czele z Tuskiem ruszyła pełną parą.
Zaatakowany został także Oskar Szafarowicz . Chodziło o jego twitta, usuniętego po śmierci chłopaka. ”Najbardziej wstrząsające jest to – pisał Szafarowicz – ze matka ofiar pedofila z PO (13-letniej poddanej pedofilii córki, 16-letniego syna, którego skazany kusił narkotykami) – znana POSŁANKA PO – milczy od ponad roku, stawiając karierę partyjną ponad dobrem dzieci. Zmuszona przez władze PO do milczenia”. Styl wypowiedzi był taki, jaki jest charakterystyczny dla internetowych influencerów, ale nie wolno nikomu zamykać ust.
„Będę interweniowała do władz uczelni o dyscyplinarne usunięcie Oskara z uczelni” napisała Daria Brzezicka studentka prawa na Uniwersytecie warszawskim. Dziewczyna jest aktywnym członkiem partii i rzeczniczką Unii Europejskich Demokratów. Administracja UW zapowiedziała, że rozpatrzy tę skargę.
Po tym wydarzeniu chłopak musi się zmierzyć z nową falą hejtu nawet przeciwko jego rodzinie. Szafarowicz odczytał oświadczenie przed budynkiem prawa UW. „Wszystko, co zdarzyło się w ciągu ostatnich dni, nosi znamiona zaplanowanej i z żelazną konsekwencją prowadzonej nagonki, a tragiczna śmierć śp. młodego człowieka stała się jedynie pretekstem do jej rozpoczęcia. Najbardziej ubolewam nad tym, że wzbierająca fala hejtu dotyka też moją rodzinę” i odczytał kilka nienawistnych wpisów. Adresatką jednej z nich była jego mama. „zajmij się swoim synem, PiS-owskim śmieciem”.
Festiwal nienawiści trwa, a dzieje się to wszystko w murach uczelni, która ma kształcić i wychowywać młode pokolenie. Przypominają się czasy komunizmu, gdy zamykano usta młodym ludziom, relegowano ich z uczelni. Do rektoratu wpłynął także agresywny w swej wymowie list od byłych uczniów warszawskiego liceum im. Stefana Batorego, którego uczniem był Szafarowicz.
Sprawę komentuje socjolog i publicysta dr Krzysztof Karnkowski: „Swoboda wypowiedzi, a często nawet badań naukowych bywa na polskich uczelniach towarem deficytowym. Znane mi są , jeśli nie całe wydziały, to co najmniej katedry, gdzie lepiej nie ujawniać poglądów spoza liberalno-lewicowego mainstreaumu. Ostracyzm, blokowanie publikacji i różne inne formy obrzydzania życia były i są tu na porządku dziennym. W ostatnich latach widać, że ten wymóg jednomyślności rozszerza się również na środowisko studenckie”. Dlatego takie jednostki jak Oskar Szafarowicz nie mają łatwego życia na uczelni.
Maria Górzna