W Jasionce rolnicy obrzucili ministra Henryka Kowalczyka jajami. Takie incydenty zdarzały się nawet królowej angielskiej – tłumaczył potem Kowalczyk.
I narzekał, że jest obwiniany za decyzję Komisji Europejskiej o bezcłowym wwozie zboża z Ukrainy na teren europejskiej wspólnoty. Tak, za to też, choć przede wszystkim za spóźnione i nieadekwatne reakcje jego resortu na zalew ukraińskiego ziarna na polskim rynku ze szkodą dla naszych rolników. Do tej pory decyzje rządu Mateusza Morawieckiego w tej sprawie się ślimaczą a trzeba wręcz gasić pożar, bo Bruksela przedłużyła rozporządzeniem ten bezcłowy wwóz o następny rok.
Eurokraci chcą w ten sposób pomóc objętej działaniami wojennymi Ukrainie, ale dzieje się to ze szkodą dla polskich rolników, albowiem ukraińskie zboże z racji m.in. niższych tam kosztów pracy i nawozów jest sprzedawane po niższej cenie niż nasze, przez co następuje zjawisko klasycznego dumpingu. – Jak mamy konkurować?- pytają rolnicy.
Po to jest rząd, aby alarmował w tej sprawie Brukselę i wyegzekwował dla uderzonych po kieszeni rolników rekompensacyjne dopłaty. Niestety, wszystko co się wiąże z pomocą Ukrainie to są decyzje polityczne a my wciąż chcemy utrzymać w tej dziedzinie pozycję prymusa. Eurokraci popełnili błąd, gdyż nie przewidzieli następstw swojej decyzji i nie zabezpieczyli interesów obywateli mieszkających na terytorium UE, za których swoimi decyzjami w pierwszy rzędzie są odpowiedzialni.
Nie przewidzieli, czy ich oszukano? A może zostali skorumpowani, bo ostatnio o wysoko postawionych politykach w Brukseli dochodzą skandaliczne wieści o łapówkach zaś belgijska policja dokonuje zatrzymań i osadzeń osób, które z racji pełnionych stanowisk powinny być krystaliczne. To zboże miało iść przecież przez Polskę tranzytem, by dotrzeć do głodujących w Afryce i Azji. Tyle było o to krzyku na cały świat, że do wynegocjowania umowy zbożowej między Rosją a Ukrainą włączyła się aż ONZ. Nagłówki gazet alarmowały: „Bez zboża z Ukrainy Tunezja umrze!”, „Egipt umrze!”.Dobrze byłoby sprawdzić, ile tego zboża trafiło do głodujących krajów, a ile zostało na obszarze UE, bo przecież transport kosztuje. Czy taka kontrola jest wykonalna? Wątpię. Na handlu zbożem i bronią podczas wojen zawsze się dobrze zarabiało. Wystarczy poczytać „Lalkę” Prusa i historię fortuny Wokulskiego.
Dopiero dzisiaj obrzucony jajkami Kowalczyk zapowiada w sprawie ukraińskiego zboża „okrągły stół”, zaprasza do rozmów organizacje rolnicze i wszelkiej maści polityków. „Okrągły stół” to jednak przeciąganie w czasie rozwiązania problemu, bo spotkania Kowalczyka z reprezentacjami rolników ciągle trwają i kończą się bez oczekiwanych przez rolników decyzji. Dopłaty czekają na zgodę Komisji Europejskiej. Kowalczyk teraz dopiero mówi o ewentualności pobierania kaucji za przewóz zboża przez Polskę, proponuje się plombowanie wagonów. A od czerwcowej decyzji Brukseli minęły miesiące.
Uważam ,że „okrągły stół” powinien mieć reprezentację międzynarodową. Każdy pojedynczy kraj w boju z błędami Brukseli będzie osłabiony. Konsekwencje bezcłowego zboża z Ukrainy są wspólnym kłopotem sąsiadujących z Ukrainą: Polski, Czech, Bułgarii, Słowacji, Rumunii i Węgier. Polska ucierpiała najbardziej. Import zbóż wzrósł 50-krotnie!
Na pytanie czy chciałby zastopować pomoc dla ukraińskich rolników, szef AgroUnii Michał Kołodziejczyk wali argumentami po oczach. - Są 93 agroholdingi, które uprawiają na Ukrainie taki obszar, jaki ma cała Polska. To jest kapitał międzynarodowy. Jeśli ktoś myśli, że pomagamy rolnikowi na Ukrainie, to jest w błędzie – twierdzi Kołodziejczak.
Na Ukrainie nowe prawo gruntowe 1 lipca 2021 roku zniosło moratorium na sprzedaż ziemi. Zażądał tego Międzynarodowy Fundusz Walutowy z siedzibą w Waszyngtonie w zamian za kolejny pakiet pożyczek. Od tego czasu prawie jedna trzecia ukraińskich gruntów rolnych jest w rękach amerykańskich.
Właścicielami są znane amerykańskie firmy Cargill, DuPont i Monsanto. Zatem trzy amerykańskie firmy wykupiły na Ukrainie więcej użytecznych gruntów rolnych niż mają ich Włochy.
Podczas czerwcowej wizyty w Polsce w ubiegłym roku prezydent Biden zapowiedział budowę silosów na granicy Ukrainy z Polską. - Gdzie te silosy ? – pytają rolnicy, bo jak dotąd to nasze są zapchane. Robimy za jeleni- skarżą się polscy rolnicy. I mają rację.
Alicja Dołowska