13 kwietnia 1923 roku francuski dowódca Ferdynand Foch został mianowany marszałkiem Polski. Buławę marszałkowską otrzymał z rąk ówczesnego ministra spraw wojskowych gen. Kazimierza Sosnkowskiego.
Polska ma jeszcze dwóch przedwojennych marszałków: Józefa Piłsudskiego i Edwarda Śmigłego-Rydza. Ale jest jeszcze trzech powojennych: Konstanty (Konstantin) Rokossowski, Michał Rola-Żymierski i Marian Spychalski. Pierwszy, urodzony jako Polak – potem bohater i marszałek Związku Sowieckiego, za zasługi pochowany przy murze Kremla. I dwaj kolejni polscy zdrajcy, pachołki Rosji, dumnie spoczywający do dziś w Alei Zasłużonych Powązek Wojskowych w Warszawie.
Marszałkami Polski zostali nie z wyboru Polaków, ale z nadania Moskwy. Za życia na szczytach władzy (choć Rola-Żymierski – właściwie Łyżwiński – siedział przed wojną za korupcję, a Spychalski po wojnie za „odchylenie prawicowo-nacjonalistyczne”). „Brudne imię Żymierskiego utrwali się w historii, jak utrwaliły się imiona targowiczan…” – pisała w maju 1945 r. Delegatura Sił Zbrojnych na Kraj. Niestety, wszyscy po śmierci zostali nagrodzeni pochówkiem na Powązkach.
Do dziś ta nekropolia chwały polskiego oręża pozostaje zbezczeszczona przez komunistów. Bo prócz żołnierzy AK, wojny 1920 r. i 1939 r., powstańców listopadowych, styczniowych, bezczelnie położyli się tu po wojnie zdrajcy polskiej sprawy: komuniści. Kaci obok, a nawet nad ofiarami.
Wzięli sobie także Aleję Zasłużonych, gdzie prócz Roli-Żymierskiego i Spychalskiego straszą inni degeneraci, jak Gomułka, Świerczewski czy prezydent-morderca Bierut.
Przypomnę nazwiska innych bolszewickich niegodziwców, którzy nigdy nie powinni byli trafić na ten szczególny polski cmentarz.
Komunistyczni generałowie, w tym: Berling, Oliwa, Urbanowicz, Jaroszewicz (także premier PRL), Jóźwiak (wiceszef bezpieki, twórca i pierwszy komendant MO), Kieniewicz (dowódca KBW), Zawadzki (przewodniczący Rady Państwa), Jabłoński (kolejny przewodniczący Rady Państwa), Muś (kolejny dowódca KBW), Ochab (kolejny KPP-owiec), Szlachcic (szef MSW).
Do tego szefowie bezpieki: Radkiewicz, Romkowski, Mietkowski, Ptasiński, Świetlik.
Niżsi rangą ubecy: Fejgin, Łyszkowski, Stróżyński, Umer.
Krwawi sędziowie: Badecki, Frenkiel, Garnowski, Hochberg, Karczmarz, Kryże, Ochnio.
Krwawi prokuratorzy: Zarakowski, Holder, Ligięza.
Komunistyczne morderczynie: Brystiger i Graff.
W ostatnich latach Powązki zanieczyścili kolejni komuniści: Jaruzelski i Siwicki. A także Czapla i Sawczuk (szefowie Głównego Zarządu Politycznego WP), Molczyk, wiceszef wojsk Układu Warszawskiego, który chciał zlikwidować Solidarność siłą. Pietrzak – w grudniu 1970 r. współdecydował o strzelaniu do robotników. Obok „kat Trójmiasta” Kociołek. I poprzednik Urbana – Starewicz, szef komunistycznej propagandy w latach 1948-1954.
1 sierpnia 2016 r., w kolejną rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego, mauzoleum mordercy Bieruta zostało potraktowane czerwonym napisem „kat”. Podobnie grób Roli-Żymierskiego. Upiekło się tylko Spychalskiemu. Aby do takiego „szargania autorytetów” nigdy więcej nie doszło, oczyśćmy Powązki z komunistów. A trzech komunistycznych marszałków zdegradujmy.
Tadeusz Płużański