Jakie zagrożenie dla świata nieprawości budzi dobro, najlepiej widać na przykładzie św. Jana Pawła II. Ciągle jakieś zło sięga po to, aby brukać dobre imię Świętego, który nie żyje i sam się nie może bronić. Jak diabeł z pudełka ciągle wyskakują jakieś „fakty”, które mają na celu zdeprecjonować największy autorytet.
Co jakiś czas i niezmiennie otwiera się teczkę z napisem;”pedofilia” Nic nie udowodniono, jakoby papież krył hierarchów kościelnych mających grzechy pedofilskie. Potem ojczyzna Jana Pawła przystąpiła do ataku i ustami dziennikarzy TVN wysuwali absurdalne oskarżenia dotyczące jeszcze czasów, gdy Karol Wojtyła był metropolitą krakowskim. Te „rewelacje” oparte zostały na teczkach esbeckich. Teraz znów w Watykanie doszło do szargania dobrego imienia Karola Wojtyły.
12 marca w talk-show „DiMartedi” na antenie włoskiej telewizji LA7 padł obrzydliwy zarzut pod adresem św. Jana Pawła II. Gość audycji Paolo Orlandi, brat zaginionej bez wieści w 1983r. 15-letniej swej siostry Emanueli, powołał się na człowieka związanego z rzymskim światem przestępczym, mającym kontakty z gangiem Banda della Magliana. Świadek z taśmy opowiadał, że ponad 40 lat temu do Watykanu miały być przewożone dziewczęta w celu molestowania seksualnego, a Jan Paweł doskonale o tym wiedział. Jedną z dziewczyn miała być właśnie Emanuela. Dowiedzieliśmy się również, że papież pod osłoną nocy wymykał się z Watykanu i z dwoma wysoko postawionymi duchownymi w przebraniu cywilnym krążył po mieście. W rzymskiej legendzie pokutuje przekonanie, że papieże od wieków nocą opuszczali swe apartamenty, aby upijać się w tawernach dzielnicy Zatybrze. Teraz ta legenda miała posłużyć jako jeden z dowodów oskarżenia o związki pedofilskie.
Dalej padają oskarżenia wysuwane przez gangstera Enrico De Pedisa, jako by dziewczyna została zamordowana na polecenie ówczesnego sekretarza stanu Stolicy Apostolskiej kard. Agostino Casorolego za pośrednictwem dwóch kapelanów więziennych. Morderstwo to miało zatuszować winę Jana Pawła II.
Po tych niecnych oskarżeniach, Watykan przez trzy dni milczał. Glos publicznie zabrał w obronie papieża kard. Stanisław Dziwisz. Nazwał oskarżenia szalonymi i opartymi na niesprawdzonych informacjach pochodzących z niepewnych źródeł. Dopiero po wypowiedzi kard. Dziwisza nastąpiła reakcja Watykanu. Dyrektor watykańskiej dykasterii ds. komunikacji Andrea Tornielli opublikował w „L`Osservatore Romano” tekst, który dyskwalifikował wartość przekazu telewizji LA7. 16 kwietnia w niedzielę, podczas modlitwy Regina Coeli w Rzymie w obronie Jana Pawła II wypowiedział się papież Franciszek. Powiedział: „Mając pewność, że wyrażam odczucia wiernych z całego świata, kieruję wdzięczną myśl ku pamięci św. Jana Pawła II, który w tych dniach stał się celem obraźliwych i bezpodstawnych domysłów”.
Wielu włoskich publicystów wyraziło także poparcie dla św. Jana Pawła II. 18 kwietnia Paolo Orlandi zabrał głos w telewizji LA7 i powiedział, że nie miał zamiaru oskarżać papieża, odtworzył jedynie nagranie stanowiące część śledztwa w sprawie zaginięcia jego siostry.
Dlaczego jednak Paolo Orlandi rozpowszechnił taką informację? Odpowiedzi można szukać w serialu Netfliksa pt .”Dziewczyna z Watykanu. Zaginięcie Emanueli Orlandi”. To w tym filmie Paolo Orlandi jest narratorem wydarzeń. Zarówno on jak i cała rodzina są zdruzgotani brakiem wyników śledztwa w tej sprawie. Zwłaszcza on nie może się uwolnić od poczucia winy. Otóż rano w tym feralnym dniu Emanuela poprosiła brata, aby zawiózł ją do szkoły muzycznej. Odmówił i powiedział, że mu się nie chce. Ona po ciętej ripoście trzasnęła drzwiami. To było ich ostatnie spotkanie. Dziewczyna już nie wróciła do domu, a on został z poczuciem winy. Być może gdyby wówczas ją odwiózł, Emanuela by do dzisiaj żyła.
Czteroodcinkowy serial jest zbudowany na sprzecznych wątkach, fałszywych tropach, błędach faktograficznych. Niemal wszystko oparte jest na fantazjach i spekulacjach. Warto przytoczyć jeden fakt. Dziennikarz zajmujący się tym śledztwem dostał od anonimowego informatora dokument z archiwów watykańskich, dotyczący zaginionej dziewczyny. Wynika z tego, że Emanuela została porwana na polecenie urzędników watykańskich i wywieziona do Londynu. Tam była przetrzymywana w katolickim pensjonacie dla dziewcząt. Tam też zmarła w 1997 r. , a jej ciało przewieziono do Rzymu i potajemnie pochowano na cmentarzu teutońskim na terenie Watykanu.
Szkopuł w tym, że dokument nie jest pisany na papierze firmowym. Nie ma żadnej numeracji, nie ma pieczątki ani podpisu. Każdy mógłby coś takiego napisać. I jeszcze jedno – autor listu kard. Lorenzo Antonetti nigdy by się nie zwrócił do adresatów w formule: „Wasza Czcigodna Ekscelencja”. Wszyscy w kurii wiedzą, że taki zwrot nie istnieje, a używa się jedynie zwrotu: „Jego Ekscelencja”.
Watykan jednak zgodził się na otwarcie wskazanego grobowca na cmentarzu Teutońskim. Nie było w nim ciała Emanueli. W serialu jest mnóstwo nieprawdziwych historii.
A wszelkie bicie piany na temat oskarżeń Jana Pawła II jest od jakiegoś czasu niezwykle popularne. Po prostu niekwestionowany autorytet św. Jana Pawła bardzo uwiera pewne gremia, które na wszelkie możliwe sposoby próbują przypiąć jakąś brudną łatę Karolowi Wojtyle.
Iwona Galińska
Jan Paweł II/fot. Piotr Drabik, Flickr.com