Wokizm – szaleństwo ”poprawności” (FELIETON)

1
0
0
zdjęcie ilustracyjne
zdjęcie ilustracyjne / https://ifamnews.com/de/sport-wird-zum-vehikel-der-ideologischen-indoktrination

Na szczęście wokizm jak dotąd psuje tylko amerykańską kulturę, ale już szeroką falą rozlewa się po Europie. Zaatakował Wielką Brytanię, dotarł nad Sekwanę i u nas też znajduje zwolenników.

Słowo woke – obudzony, pochodzące z afroamerykańskiej odmiany angielszczyzny już  w latach 30. ub. wieku oznaczało „przebudzoną” świadomość braku sprawiedliwości społecznej i rasizmu. W ciągu ostatnich lat to pojęcie poszerzyło znaczeniowo swój zakres, zagarniając kolejne obszary,  i tak narodziła się kultura „woke”, która  zyskuje na popularności.

Wokizm ideowo oznacza szczególne wyczulenie na uprzedzenia i dyskryminację pod względem rasowym, religijnym, wiekowym i wszelkich odmienności, z seksualnymi włącznie. Niesie też postulat dokonania w tej mierze błyskawicznych reform społecznych. Pojęcie to wiąże się z kulturą unieważnienia.

Wokizm staje się coraz bardziej wojowniczy  i – paradoksalnie - dyskryminujący i zastraszający. Narzucając normy, wymusza  określone poglądy i postawy pod groźbą zniszczenia karier czy biznesów. Jeśli nie jesteś wystarczająco „woke” jako artysta, osoba publiczna czy w miejscu pracy to w Ameryce i Wielkiej Brytanii, możesz mieć poważne kłopoty.  Jak przekazała brytyjska gazeta „Dailly Express, nauczyciel matematyki w szkole średniej w Oksfordzie Joshua Sutcliffe został pozbawiony prawa wykonywania zawodu po tym, gdy użył niewłaściwych zaimków w stosunku do transseksualnych uczniów i upierał się, że są tylko dwie płcie biologiczne.

Dochodzi do idiotyzmów, bo teraz z ostrożności  zaczyna się pod kątem poprawności politycznej cenzurować książki i filmy, żeby nie uraziły kogokolwiek . Nie kupicie już nowego wydania książki Agathy Christie  „Dziesięciu małych murzynków”, bo słowo murzyn jest w stosunku do czarnoskórych obraźliwe. Nie jest ważne, że istnieje dziedzina wiedzy taka jak historia literatury i dzieła literackie powinno się rozpatrywać w kontekście historycznym danej epoki, inaczej zakłamuje się o niej prawdę. Nie bierze się już pod uwagę czasu powstania prac. Wydawcy kierują  je już  tylko wtedy do czytelnika, gdy całość dzieła zostanie wygładzona i przeniesiona w słownej poprawności do naszych czasów.  Podważa to wiarygodność. 

W Anglii cenzuruje się książki  Jane Austin sprzed 200 lat, bo mają „moc destrukcyjną”, mogą obrażać kobiety i nie spodobać się feministkom .  A znane wydawnictwo Ravensburger, wycofało ze sprzedaży książkę Karola Maya o przygodach Indianina – „Młody wódz Winnetou”.

W pierwszej powieści detektywistycznej Aghaty Christie z 1920 roku „Tajemnicza historia w Styles”, Herkules Poirot zwraca uwagę, że postać jest „Żydem”, ale słowo to nie pojawia się już w nowej wersji. A młoda kobieta mająca „cygański styl” teraz jest dla ostrożności  po prostu „młodą kobietą”. Wokizm odcisnął ślad na nowej wersji animowanej klasyki Disneya „Mała Syrenka”.  Alan Menken, nagrodzony dwoma Oskarami w 1989 roku autor piosenek do tego filmu, musiał przerobić teksty dwóch kultowych piosenek, żeby dziś nie wzbudzać kontrowersji i nie narażać dystrybucji na bojkot i ewentualne straty. Te piosenki 34 lata temu nikogo nie oskarżały, miały zabawny, psotny charakter. Jednak  potem dostał baty od krytyków, zarzucających mu napisanie ody do agresji. Chodziło m.in. o to, że morska wiedźma Ursula miała w piosence niezręczny pogląd na ludzi, konkretnie na kobiety, bo w oryginalnej wersji wspominała, że „ kiedy kobieta wie, jak trzymać język za zębami, jest zawsze o wiele bardziej czarująca”. Pewne niedługo pojawi się zarzut, że już samo określenie „wiedźma” jest obraźliwie i trzeba je zastąpić innym słowem.

 

Zatem wokizm, choć w założeniu miał skłaniać społeczeństwo do zachowań tolerancyjnych, w efekcie w wielu przypadkach bojowo je wymusza, stając się karykaturą samego siebie. „Wymazywnie  kultury” z powodów etycznych jest dopuszczaniem do głosu fałszu o minionej rzeczywistości.  I u nas jakiś czas temu pojawiły się głosy, aby wyeliminować z listy lektur szkolnych „Lalkę” Bolesława Prusa, bo jest antysemicka. Poradziłam, aby krytycy Prusa sięgnęli do „Zemsty” Aleksandra Fredry, bo tam kleks został nazwany przez Dyndalskiego podczas pisania listu  „żydem”. Tak się wówczas na kleks w przenośni mówiło.

Złośliwcy  teraz czekają na krytyczne przepisywanie Biblii.

Alicja Dołowska

 

 

 

Źródło: AD

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną