Strategia Tuska (FELIETON)
Toczy się ostra walka między partiami politycznymi w gorącym czasie przedwyborczym. Liczą się właściwie dwie strony – Zjednoczona Prawica z Jarosławem Kaczyńskim i Platforma Obywatelska z Donaldem Tuskiem. Inne ugrupowania tracą na rzecz PO. Konfederacja zyskuje na tych układach „podbierając” zwolenników Platformie.
Tusk od swojego przyjazdu dwoi się i troi, aby coraz brutalniej grać na emocjach swoich zwolenników. Partia która nie ma żadnego programu, nic nie może swoim wyborcom zaoferować oprócz dzikiej fali nienawiści wobec PiS. To właśnie Tusk nabawił się paranoi na temat tego ugrupowania, a ściślej mówiąc wobec Kaczyńskiego. Z obsesyjnych przemówieniach wiecowych szkaluje tylko PiS na różne sposoby, używając do tego najbardziej knajackiego języka. Obliczono, że na wiecu w Poznaniu słowo PiS i Kaczyński padło 30 razy. Jest to już chorobliwa obsesja. Dziwi tylko reakcja zebranej publiczności, którzy na każdy przejaw agresji wobec przeciwnika rechocą się i biją brawa. Nic ich nie obchodzi z czym PO idzie na wybory, co ma im do zaoferowania, jak ich życie potoczy się, gdy Tusk przejmie władzę. Zachowują się jak ogłupiali bezmózgowcy, dla których jedyną radością życia jest przyłożenie PiS-owi tu i teraz.
A to nie koniec eskalacji nienawiści, która w miarę przybliżania się wyborów nabiera tempa. Aż strach pomyśleć z czym będziemy musieli się zmierzyć na jesieni, oby tylko nie doszło do morderstw politycznych, zamieszek ulicznych. Sądząc z działań PO, Tusk do tego zmierza. A ma do pomocy sztab pomagierów celebrytów, którzy zawsze metodą Lisa postraszą komorami gazowymi, albo teraz zdaniem Najsztuba, czekają na obumarcie Kaczyńskiego.
Typowa cecha tchórza, który kuli się przed silniejszym , a wymachuje szabelką gdy nic to jego nie kosztuje. Wczoraj miała miejsce emisja drugiego odcinka „Resetu” w TVP info. Patrzyliśmy z przerażeniem na polskiego premiera, który wobec „cara” Rosji zachowuje się potulnie jak baranek. Siedzi na brzeżku fotela, gotów natychmiast podnieść się na żądanie „cara”. Putin siedzi rozparty wygodnie w fotelu. Tusk zaraz po wygranych wyborach, w swą pierwszą wizytę udał się do Moskwy, tak jak dawniej bywało, po dyrektywy. Towarzyszył mu Radosław Sikorski. A najważniejszą postacią tej delegacji był Zbigniew Rzońca długoletni esbek, pracujący dla Rosji. Z ust Putina padła wówczas, niby żartem, propozycja rozbioru Ukrainy, którą zestresowany Tusk przemilczał. Propozycja była konkretna z podziałami terytorialnymi. Notatka sporządzona po tym wydarzeniu nie mówi o tym ani słowa. Zredagował ją Rzońca po 13 dniach od zakończenia wizyty. Żaden mąż stanu po takich słowach o aneksji niepodległego państwa jakim jest Ukraina, nie pominąłby tego milczeniem, ale po powrocie do Polski głosiłby o tym całej Europie. A tu cisza, uszy po sobie i grzeczny uśmiech.
Poruszano również problem budowy amerykańskiej tarczy antyrakietowej. Putin wyraźnie powiedział, że się na to nie zgadza i jako odwet wystawi w naszym kierunku swoje rakiety.
Po przyjeździe do Polski rząd Tuska zrezygnował z budowy tarczy, a na konferencji składał relację o dobrych wynikach rozmów. Sprawiał wrażenie zadowolonego z wizyty, która jego zdaniem, przebiegała w dobrej atmosferze. W notatce wprawdzie czytamy, że były kontrowersje i dyskusje, ale na tym koniec. Słowa o rozbiorze Ukrainy padły dopiero po raz pierwszy w książce Sikorskiego.
Aż strach pomyśleć, co by się działo, gdyby naszym przywódcą był nadal Donald Tusk, idealny jako premier dla ościennych naszych państw, który pod ich presją zrobi wszystko, aby ich zadowolić.
Lata jego przewodniczenia Radzie Europejskiej to stracony czas. Tuskowe działania ograniczały się do symbolicznego już podawania marynarki przewodniczącemu KE i zapewnianiu, że Polskę czekają wysokie kary za politykę imigracyjną, bo takie są standardy Unii.
Dzisiejszy Tusk to ten sam mały człowiek, który podczas obalania rządu Jana Olszewskiego liczył glosy, to ten sam polityk, który w przebraniu Europejczyka stosuje standardy wschodnich dyktatorów, okraszając je dosadnym językiem.
Warto się zastanowić, dlaczego taka fala nienawiści, agresji wychodzi z szeregów PO? Życzenie śmierci, pogarda i nienawiść wobec Jarosława Kaczyńskiego. Na marsach pięści zaciśnięte w górze z wezwaniem do ataku, zacięte twarze, wykrzywione nienawiścią, torsy przybrane w koszulki z ośmioma gwiazdkami. A na pytania dziennikarzy, dlaczego idą w marszu, spluwają pod nogi i cedzą przez zęby” „J…ć PiS”.
Na szczęście wyborów nie wygrywa się marszami, które oferuje swoim zwolennikom Tusk w kolejnych miastach. Wszędzie sytuacja jest taka sama: plugawe transparenty życzące śmierci drugiej stronie, a na podium ich przywódca, który zapluwa się, odmieniając przez przypadki słowo PiS.
Czy takiej chcemy Polski – rozmytej w strukturach europejskich, płaszczącej się przed silniejszymi, a dla swoich rodaków będących w opozycji, domagającej się ich unicestwienia. Tylko tyle i aż tyle ma do zaoferowania Donald Tusk.
Iwona Galińska
Źródło: IG