Dlaczego Andżelika Kerber nie gra dla Polski

0
0
0
/

Nowa zwyciężczyni Australian Open Andżelika Kerber to prawdziwa sensacja. Tenisistka jest obywatelką Niemiec, ale ma dwa paszporty: polski i niemiecki. Urodziła się w Polsce i się do niej przyznaje. Dzisiaj wszyscy, którzy ją hejtują i wyzywają od volksdeutscha powinni sobie zdać sprawę z jednego – chciała grać dla Polski, ale przy takich "działaczach", jacy są w Polskim Związku Tenisowym nie miała na to szans.

 


Trudna droga do finału

 

To nie był dla Andżeliki Kerber łatwy turniej. Australian Open rozpoczęła od meczu z Japonką Misaki Doi . Zdołała w nim obronić dwie piłki meczowe i wygrać. Wśród pokonanych przez nią na Australian Open znalazła się między innymi Wiktoria Azarenko. A w wielkim finale spotkała się z samą Sereną Williams. Rakietę numer jeden, liderkę światowego rankingu, która w półfinale pokonała Agnieszkę Radwańską. I Kerber z nią wygrała. Co dodajmy nigdy (łącznie siedmiokrotnie nie udało się Agnieszce Radawańskiej). Niestety paradoksalnie sukces Kerber nie jest to sukces polskiego tenisa, a zawdzięczamy to naszym wspaniałym działaczom sportowym.

 

Mogła grać dla Polski

 

- Wnuczka prosiła, żeby przedstawić dla niej ofertę i w tym czasie odmawiała reprezentowania Niemiec w Pucharze Federacji. Cały czas miała nadzieję na występy dla Polski. Niestety nic konkretnego nie otrzymała i po tym czasie zdecydowała się grać dla naszych zachodnich sąsiadów – opowiadał mediom dziadek Andżeliki Kerber Janusz Rzeźnik.

 

To że dzisiaj ona mówi, że - Będę grać dla Niemiec, ale serce mam w Polsce. Mam paszporty obydwu państw. Po długotrwałych debatach wyszło na to, że dopiero po czteroletniej karencji mogłabym teraz reprezentować barwy Polski. – to może brzmi to bardzo gorzko Andżelika. Zwyciężczyni Australian Open ma rodzinę w podpoznańskim Puszczykowie, w którym jest zameldowana. Co więcej, jak mówi dyrektor Akademii Tenisowej Andżeliki Kerber w Puszczykowie Henryk Gawlak - Bardzo często media przedstawiają Andżelikę jako Niemkę polskiego pochodzenia, a to nieprawda. Ona ma polski paszport, w Polsce płaci podatki, jej rodzice są Polakami. Jest klasyfikowana na liście Polskiego Związku Tenisowego.

 

Sportowcy na eksport i hejtem w swoich

 

Polscy sportowcy to zgoła niczym budowlańcy i opiekunki dla dzieci jeden z najlepszych produktów eksportowych. Wielu z nich nigdy by nie zaistniało, innych układy i układziki w polskim sporcie mało nie wykończyły psychicznie. Inna słynna tenisistka, Caroline Woźniacki też wolałby grać pod polskim, a nie duńskim sztandarem, ale też się nie dało.

 

Tenisistka urodziła się w Danii, ale jest córką pary sportowców pochodzących z Podlasia. Co więcej wrócili oni do kraju i mieszkają w Białej Podlaskiej.

 

Łukasz Podolski wolałby grać dla reprezentacji Polski w piłce nożnej, a takiej szansy nigdy nie dostał. Ten chłopak z Gliwic prosił o możliwość szansy sprawdzenia w kadrze Polski, jednak jej nie dostał. Efekt – jest dzisiaj jednym z najlepszych zawodników Bundesligi i kadry Niemiec. Podolski chciał grać dla Polski, dlaczego nie gra? Warto zapytać PZPN. Łukasz gra dla Niemców z dwóch powodów - odrzucenia przez PZPN i ze względów czysto sportowych.

 

W zasadzie sportowców można podzielić na tych którzy mieszkając za za granicą i walczą pod polską flagą jak: Gołota, Adamek, Szpilka, czy Fonfara, tych którzy przyznają do polskości, jak Wozniacki, Kerber, czy Podolski oraz takich którzy mają to gdzieś – jak Mirosław Klose, czy Dariusz Michalczewski, który całą zawodową karierę przewalczył pod flagą Niemiec i dopiero ostatnią walkę przegrał pod polskim sztandarem i wrócił, żeby nas teraz pouczać w kwestii praw mniejszości seksualnych, czy imigrantów. Kiedy Artur Szpilka mówi o nim volksdeutsch ma sporo racji. Ciekawe, że o ile fala ściekowego hejtu leje się na pierwszą i drugą grupę sportowców, to tych, którzy w pełni świadomie wypinają się na swoją polskość ten hejt omija.

 

Andżelika Kerber płaci tutaj podatki. To powinno zamknąć usta wielu hejterom, chociaż nie zamknie. Warto przypomnieć, że "sztukmistrz z Londynu" czyli były minister finansów Jacek Vincent Rostowski nie miał ani polskiego obywatelstwa, ani tu nie płacił podatków, ani nie miał PESEL-u i NIP-u. I jakoś hejtu na niego nie wylewano. Cóż, był żyjącym z naszych podatków politykiem, zamiast pracującą na siebie sportsmenką.

 

Michał Miłosz

 

WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.

Źródło: prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną