Coś cicho o Herbercie (FELIETON)
Nie ulegał koniunkturom ani estetycznym, ani ideologicznym. Był artystą odważnym, bezkompromisowym, wewnętrznie wolnym. To ma swoją cenę, ale i wartość ponadczasową. - Zapaść semantyczna - mówił o języku polskim w ostatnich latach życia. Dzisiaj pewnie by nad nim zapłakał.
Uchodził za poetę moralistę i autora, który głęboko tkwi w tradycji kultury europejskiej, głosząc jej kult. Patrząc na dzisiejszych polskich „Europejczyków”, broniących w Brukseli jakoby europejskich wartości złapałby się za głowę. On, wielki patriota, żołnierz AK.
W okresie PRL, a więc w okresie dla Polaków szczególnym, krzepił duchowo, kontynuując tym samym tradycję XIX –wiecznych wieszczów. Najbardziej znany i niezwykle popularny wiersz Herberta „Przesłanie Pana Cogito”, stał się swoistym „hymnem” opozycji politycznej.
Pan Cogito to liryczny bohater wielu wierszy Herberta. Jego imię zaczerpniętę zostało z sentencji Kartezjusza „Cogito ergo sum”( myslę więc jestem). „Przesłanie Pana Cogito” to wiersz nakaz. Podmiot liryczny, mówi do siebie w trybie rozkazującym: „Idż (…)bądź wierny”. Poucza, że wierność wobec moralnych zasad i odwaga to największe wartości, którym winien służyć człowiek. Nie powinien on ulec ani przemocy i terrorowi, ani strachowi czy dumie. Taka postawa wymaga heroizmu, bo człowieka może za nią spotkać jedynie „chłosta śmiechu”, „zabójstwo na śmietniku” Pan Cogito mówi też o pogardzie wobec ludzi małych (szpiclów, katów, oprawców)., o tym aby nie przebaczać zdrady i zbrodni w nie swoim imieniu., kochać otaczający nas świat natury, oraz otaczać czcią i czerpać z tradycji i historii. „Przesłanie Pana Cogito” można nazwać dekalogiem o charakterze ponadczasowym i uniwersalnym.
Ciekawe, kogo by dziś wyzywał na pojedynek na ubitej ziemi i jakich by wyznaczył sekundantów, bo był niezmiennie surowym recenzentem współczesności. Żywo interesował się tym, co działo się w kraju i na świecie. Zawiodły jego nadzieje przemiany w Polsce po Okrągłym Stole. Mówił w wywiadzie: „ Wielu z nas sądziło, że po 1989 roku ,choć nie zbudujemy od razu raju na ziemi, to przynajmniej otrząśniemy się z dawnego kłamstwa. Nie było to możliwe, ponieważ ludzie nie stworzyli języka prawdy”. O tę prawdę i język ciągle toczy się walka. A otrząsanie z kłamstwa trwa tak długo, że wielu się tym zmęczyło. Na szczęście stworzony przez poetę bohater literacki Pan Cogito zostawił nam swoje przesłanie, o którym zanurzeni we współczesności dziś nie chcemy pamiętać. Ten bohater niezmiennie przypomina czym jest wierność, prawda, dawanie świadectwa, nieskazitelność moralna. I że trzeba iść przez życie w „postawie wyprostowanej” wśród tych co na kolanach, aby dawać świadectwo, choć człowiek jest istotą niedoskonałą.
Doświadczony przez los, jak całe pokolenie Kolumbów, odarty z rodzinnego Lwowa, dostrzegał i boleśnie przeżywał okrucieństwo czasu wojny i lat komunizmu. Jego Pan Cogito zdążył jednak część Polaków nauczyć heroicznej gotowości doświadczania do końca wszystkiego, co mu się przydarza, w taki sposób, by zachować twarz.
Gdy brylujący na salonach władzy Czesław Miłosz, pisał że w tamtych czasach można się było odzywać tylko „skrzekiem karłów”, nieuznający życiowych kompromisów Herbert odmówił uczestnictwa w wygodnym życiu konformistów. Pisał pod prąd, z prądem – jak twierdził- płyną tylko śmiecie”. W 1951 roku wystąpił ze względów politycznych i moralnych ze Związku Literatów Polskich. Był poetą niepokornym
Zmarły już prof. Zdzisław Najder, jego przyjaciel, uważał, że Herbert był bardzo pryncypialny, choć tym pryncypializmem nie wymachiwał.- To była naprawdę odmowa kłamania , a nie udawanie buntu. Wszystko wynikało z jego podstawowego wyboru moralnego – stwierdził Najder. I dodał: -Wszyscy jesteśmy jego dłużnikami.
Cwaniactwo i podwójna moralność, nawet jeśli się opłacają finansowo właściwie w każdym czasie, Herbertowi były odległe. W PRL długi czas pracował jako bibliotekarz, w sklepie, w spółdzielni pracy czy zakładach przemysłu torfowego. Nie wydawano jego utworów.
Pewnie dzisiaj przez dawnych opozycjonistów, którzy na klęczkach czytali jego wiersze, wskazując na Pana Cogito jak na wzorzec metra ,a potem poszli na kompromisy i zdradzili, będzie on uważany za frajera. Widać wyraźnie, że Herbert, którego nazwiskiem podczas karnawału Solidarności wymachiwali jak sztandarem, postawił im za wysoką poprzeczkę.
Alicja Dołowska
Źródło: AD