Płużański: Chimczak – bestia z Rakowieckiej (FELIETON)

0
0
2
zdjęcie ilustracyjne
zdjęcie ilustracyjne / Internet

31 sierpnia 1945 r. funkcjonariusze UB aresztowali Kazimierza Moczarskiego, szefa Biura Informacji i Propagandy Komendy Głównej AK, następnie powojennej Delegatury Sił Zbrojnych na Kraj. W katowni bezpieki przy ul. Rakowieckiej 37 w Warszawie Moczarski był torturowany. 49 metod śledczych stosował na nim jeden z największych sadystów mokotowskiego więzienia - Eugeniusz Chimczak. Ten oprawca był także głównym śledczym rtm Witolda Pileckiego i jego wywiadowców. Dziś jest jedną z kluczowych postaci filmu „Raport Pileckiego”, który właśnie wchodzi do kin.

Kazimierz Moczarski wszystkie te okrucieństwa ujawnił w słynnej książce „Rozmowy z katem” – zapisie jego rozmów z Juergenem Stroopem, niemieckim katem getta warszawskiego. Eugeniusz Chimczak, komunistyczny kat Moczarskiego, znęcał się też nad wieloma innymi więźniami Rakowieckiej. Rtm Witold Pilecki przed śmiercią 25 maja 1948 r. wypowiedział słynne słowa: „Mnie tu wykończyli. Oświęcim przy tym to była igraszka”. To przede wszystkim „zasługa” Chimczaka.

Eugeniusz Chimczak, urodzony w 1921 r., ukończył Centralną Szkołę Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego w Łodzi. Najpierw był śledczym UB w Tomaszowie Lubelskim, za „zasługi” przeniesiony do warszawskiej centrali, gdzie dochrapał się stopnia pułkownika. W bezpiece „służył” aż do… 1984 r. Do końca życia (zmarł w 2012 r.) mieszkał niedaleko miejsca pracy – ul. Madalińskiego sąsiaduje z Rakowiecką.
Temida III RP okazała się wobec niego, jak i wielu innych czerwonych zbrodniarzy, wyjątkowo łaskawa – nigdy nie trafił do więzienia. Katowanie polskich bohaterów nazywał „ciężką pracą”. Przesłuchiwany po 1989 r. przez prokuratora Chimczak żalił się, że przesłuchiwał od rana (8-9) do godzin popołudniowych (15-16), potem miał trzy-cztery godziny przerwy (aresztowani nie mieli takiego luksusu) i znowu, do 24.
Przygotowując książkę „Bestie” ujawniłem rolę innego funkcjonariusza UB z Rakowieckiej - Mariana Krawczyńskiego w sprawie rtm. Witolda Pileckiego. Dostałem wówczas list od osoby, która znała tego ubeka: „Spotykałem go podczas urodzin mojej koleżanki, jego wnuczki (gdy byliśmy dziećmi). Wiem, że ona go bardzo kochała, zawsze zwracała się do niego »dziadziuś«. Ostatnio rozmawiałem z nim w 2006 r. Opowiadał o podróżach służbowych do Turcji z lat 60.–70. Wtedy już wiedziałem, że miał do czynienia z »bezpieką«, choć wyraźnie tego nie sprecyzował. Mówił o »przedsiębiorstwie« jako pracodawcy”.
Marian Krawczyński, podpisany pod aktem oskarżenia wobec bohaterskiego rotmistrza, zmarł w 2009 r. Przed wojną skończył zawodówkę, po wojnie był pułkownikiem. Na Mokotowie pracował przez 1,5 roku, do 1948 r., w bezpiece do 1955 r.

W dalszej części listu przeczytałem: „Podczas jednego ze spotkań towarzyskich jego córka wspomniała o obecności Krawczyńskiego w sądach i z przekonaniem przekazywała jego słowa, że »może spać spokojnie«. Ponoć zarzekał się, że nie ma sobie nic do zarzucenia. Mówił, że zna okrutnego kata, który mieszka w bloku obok i że »tamten to świnia«. Domyślam się, że chodziło o Chimczaka”.
Mój Ojciec, Tadeusz Ludwik Płużański, wywiadowca rtm Witolda Pileckiego, tak zapamiętał Chimczaka z Rakowieckiej: „Metody miał szczególne. Kiedy bicie nie skutkowało, krzyczał: „My wiemy, że masz twardą d…, ale w celi obok jest twoja żona, z której wszystko wybijemy”.

Powtórzmy: dziś komunistyczna bestia – Eugeniusz Chimczak - jest jedną z kluczowych postaci filmu „Raport Pileckiego”, który właśnie wchodzi do kin.
Tadeusz Płużański

Źródło: TP

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną