Aborcja nie jest ok - o obietnicy Tuska

0
0
1
Ciąża
Ciąża / Pixabay

Sukces wyborczy zależy w dużej mierze do tego ugrupowania, które potrafiło trafić do elektoratu kobiecego. Wie o tym doskonale Donald Tusk i jako cukierki wyborcze rozdaje kobietom zapowiedź wprowadzenia aborcji na życzenie.

Sprawa aborcji jest bardzo delikatnym tematem i niestety zawsze służyła jako atut w przepychankach politycznych. Cywilizacja śmierci z aborcją na życzenie i eutanazją towarzyszyła grupom lewicowym. Hasła „mój brzuch i mogę z nim robić co mi się podoba” były motywem licznych demonstracji. Wystarczy sobie przypomnieć falę wulgarnych wystąpień Strajku Kobiet z Martą Lempart na czele. Wyprowadziły na ulicę rozsierdzone kobiety, które zostały zmanipulowane wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego, który stwierdził niezgodność z konstytucją prawo do zabijania dzieci nienarodzonych z wadami genetycznymi. Nie pomogły tłumaczenia, że zdrowie kobiety zawsze pozostaje priorytetem i w razie jego zagrożenia ciąża może być przerwana, ale prawo do życia dostały dzieci, u których stwierdzono zespół Downa i inne schorzenia genetyczne. Pod hasłem nieograniczonego prawa do wolności Lempart wyprowadziła ludzi na ulicę, zapewniając, że będzie walczyć o aborcję na życzenie. To wtedy naczelnym hasłem stało się osiem gwiazdek skrywających hasło „wyp…ć PiS”.

 Nakręcono wówczas aparat nienawiści w stosunku do partii rządzącej. I na tej fali swoją kampanię buduje lider opozycji Donald Tusk. Obiecał kobietom, że przywróci prawo do aborcji na życzenie, bo przecież każdy może decydować o swoim losie, a ciąża to tylko płód, którego można się pozbyć. Macierzyństwo, zdaniem Tuska, to dla wielu kobiet udręka, która trwa blisko 20 lat., Więc po co rodzić dzieci, ograniczać swoją wolność, wyzbywać się łatwego życia tu i teraz, nie myśląc o przyszłości. I trudno od takich ludzi oczekiwać jakiejś refleksji nad tym, że kraj się wyludnia, ale z pobudek czysto egoistycznych dziwi brak perspektywicznego spojrzenia na własną przyszłość, gdy minie już młodość, zawodowe sukcesy i przyjdzie pustka samotnych dni późniejszych lat.

Tusk w razie wygranej swoją obietnicę spełni. Tego kobiety mogą być pewne. Nic go to nie będzie kosztowało. Zapowiedział, że dla tych, którzy są przeciwni aborcji na życzenie, zabraknie miejsca na listach wyborczych. Dlatego znany konserwatywny poseł PO Bogusław Sonik opuścił to ugrupowanie, nie znajdując dla siebie w nim miejsca.

W tym temacie paliwem dla Tuska okazała się głośna pod koniec lipca sprawa pani Joanny. Nie wiadomo czy była ona do końca zmanipulowana, a może pewne elementy były w niej prawdziwe. Wiadomo tylko, że ich bohaterka to krakowska aktorka, preformerka Joanna Parniewska, która kilka miesięcy temu dokonała aborcji, ale nie mogąc znieść tego faktu, zadzwoniła do swojej lekarki psychiatry po pomoc, mówiąc, że dokonała strasznej zbrodni i chce się teraz zabić. Lekarka rozmawiając z pacjentką, rozpoczęła procedurę, którą stosuje się w takich wypadkach, zadzwoniła po pogotowie, a ratownicy medyczni wezwali policję, obawiając się czy pani Joanna nie ma jeszcze przy sobie więcej pigułek poronnych kupionych przez internet. Okazało się, że kobieta była pijana, w bardzo złym stanie psychicznym. Nie chciała powiedzieć, jakie to były pigułki. Została przewieziona do szpitala i podana rewizji. Po trzech miesiącach ocknęła się i rozpętała aferę, że została brutalnie potraktowana przez nasłaną policję.

Natychmiast sprawa ta znalazła się na sztandarach Tuska, który na 3 października ogłosił marsz miliona serc, którego twarzą ma być Joanna Parniewska. Jak będzie 3 października nie wiadomo, bo już w sierpniu cała narracja Parniewskiej zaczęła się sypać. Grała swoją rolę życia, opowiadając w zaprzyjaźnionych mediach cała historię, z cynicznym, obrzydliwym opisem podpaski na której znalazła, jak określiła, swój żelek, tak nazwała poroniony płód. Po tym wystąpieniu sprawa Parniewskiej, która opowiadała przed kamerami kim nie jest, deklarując się jako dyrektorka muzeum, kochanka i to dobra, nagle przycichła.

Ale tak zmanipulowane zachowanie kobiety obnażyło inny wymiar tej historii, która się jednak wydarzyła. Parniewska performerka i działaczka proaborcyjna po przyjęciu pigułki wczesnoporonnej załamała się. Sama określiła w rozmowie z lekarką, że dokonał strasznego czynu, zbrodni i że nie może z tym żyć. Aborcja nie może być dla żadnej kobiety dobrem, które ją wyzwoli, ale jest największym złem, które pod różnymi postaciami i w różnym czasie da o sobie znać. Przypomnienie jej będzie powracało w różnych momentach życia i stanie się wiecznie odnawiającą się traumą. Może to być jedynie błysk przypomnienia tego czynu, może być refleksja nad swoją samotnością, pustka samotnych świąt, wyjazdów wakacyjnych, widok szczęśliwych rodzin, trzymających swoje pociechy w ramionach. To zło da o sobie znać wiele razy i będzie towarzyszyć do śmierci..

To chce zaoferować kobietom Tusk, aby do 12 tygodnia ciąży można było by ją usunąć w każdym gabinecie ginekologicznym. Powróciłyby wówczas czasy mrocznego PRLu, gdy młode kobiety mogły się bez problemu pozbyć tego kłopotu. Tylko jest zasadnicza różnica. Kobiety z tamtych czasów nie miały żadnej wiedzy, jak wygląda nienarodzone dziecko, które poddane jest aborcji. Nie wiedziały jeszcze, że dziecko się broni przed śmiercionośnymi narzędziami ginekologicznymi, że odczuwa ból. Teraz kobieta dokonując tego czynu, wie o tym wszystkim. I nigdy nie można im wmawiać, że aborcja jest ok, bo nią nie jest. A młode kobiety są jedynie zmanipulowane przez przeróżne organizacje proaborcyjne i cynicznych polityków. W imię wolności dokonuje się zniewolenia i to bardzo traumatycznego.

 

Tekst ukazał się w miesięczniku Moja Rodzina. Zachęcamy do prenumeraty.

Źródło: własne

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną