Płużański: Zlikwidować „szubienice” (FELIETON)

1
0
3
zdjęcie ilustracyjne
zdjęcie ilustracyjne / Tadeusz Płużański

W Olsztynie wciąż stoi sowiecki obiekt propagandowy, nazywany potocznie „szubienicami”. To wielki pomnik ku czci Armii Czerwonej. Wielki, ale też artystycznie wątpliwy, choć autorem jest słynny rzeźbiarz, ale też „Budowniczy Polski Ludowej” (m.in. członek Ogólnokrajowego Komitetu Obchodu 70-lecia urodzin Józefa Stalina) Xawery Dunikowski. Szczęśliwie wrastają szanse na usunięcie monumentu.

Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie właśnie oddalił skargę gminy Olsztyn na decyzję Ministra Kultury, który wcześniej utrzymał w mocy decyzję wojewody warmińsko-mazurskiego nakazującą usunięcie „szubienic”.
Ale to nie jedyna olsztyńska pamiątka po sowietach. Nieopodal „szubienic” straszy komunistyczny patron ulicy - Dąbrowszczacy. To ochotnicy XIII Brygady Międzynarodowej im. Jarosława Dąbrowskiego, którzy podczas wojny domowej 1936-1939 chcieli budować w Hiszpanii „totalitarne stalinowskie państwo” i służyli „zbrodniczej ideologii komunistycznej” – według określeń IPN.
Już raz uratował ich sąd, podzielając opinię działaczy Partii Razem, że w tej komunistycznej brygadzie walczyli nie tylko komuniści, a właściwie komuniści stanowili mniejszość. Większością mieli być – zdaniem sędzi Katarzyny Matczak – ochotnicy o najróżniejszych poglądach politycznych: socjaliści, związkowcy, robotnicy, nawet działacze sanacyjni (?!). Czyli żadni komuniści, tylko demokraci i postępowcy. A zatem liczba komunistów okazała się niewystarczająca do dekomunizacji ulicy. Zandbergowo-sądowy sojusz zablokował tym samym zmianę Dąbrowszczaków na Erwina Kruka, mazurskiego poetę i działacza Solidarności.

Miasta, które same, dobrowolnie, się nie zdekomunizują, mogą podzielić los Koszalina. Tam 39-latek za pomocą koparki obalił ostatnio „Pomnik Zwycięskiej Armii Radzieckiej” (sowiecki żołnierz przytulał dziewczynkę, która trzymała w ręku symbol pokoju – gołąbka).
W 2019 r. podobny los spotkał pomnik tow. Zygmunta Berlinga w Warszawie – o jego odbudowę bezskutecznie apelował tow. Włodzimierz Czarzasty. Berling, zwerbowany przez NKWD w obozie w Starobielsku, przyjął obywatelstwo ZSRS, współtworzył deklarację lojalności wobec Stalina, a potem zatwierdzał wyroki śmierci na żołnierzach przeciwnych sowietyzacji Polski.
Los Berlinga zapewne podzieli rzeszowski monument wdzięczności Armii Czerwonej. Bo choć prezydent miasta Tadeusz Ferenc bronił go jak niepodległości, a jego następca Konrad Fijołek robił uniki, wygląda na to, że Społeczny Komitet Zniesienia Pomnika postawi na swoim.
Podobnie miejscowa komuna broni „Pomnika Wdzięczności, Męczeństwa i Braterstwa Broni” w Żywcu. Obok polskiego żołnierza trzymającego tarczę z orłem dumnie stoi tam sowiet z pepeszą. W latach 90. XX wieku monumentu nie rozebrano z powodu… gniazdowania na jego szczycie bocianów. I wymowy pomnika nie zmieniło późniejsze dodanie niewielkiej tabliczki z napisem: „Poległym za wolną i sprawiedliwą Polskę w latach 1939-1945”.
I jeszcze dla (anty)przykładu miasto w zachodniopomorskim. W Łobzie napis na tablicy głosi: „Żołnierzom polskim i radzieckim poległym w walce o wyzwolenie i przywrócenie Ziemi Łobeskiej do Macierzy”. Do Macierzy – Rosji, a przynajmniej do muzeum komunizmu powinien trafić ten i pozostałe komunistyczne monumenty.

Tadeusz Płużański

Źródło: TP

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną