Obciążeni balastem polskości
Literacki tzw. salon pisarzy polskich znów daje wyraz pogardy polskości. Stowarzyszenie Przyjaciół Polskiej Akcji Humanitarnej wydało osobliwą książkę „NieObcy” firmowaną i promowaną przez „Gazetę Wyborczą”.
Jest to zbiór 21 opowiadań napisanych przez 21 autorów. Kogóż tam nie ma. Wśród autorów widnieją takie tuzy jak Andrzej Stasiuk, Hanna Krall, Małgorzata Szejnert, Olga Tokarczuk.
Książka powstała pośpiesznie, na potrzeby chwili jako wyraz miłości i tolerancji wobec uchodźców.
Miłość i tolerancja wobec obcych, a pogarda i nienawiść skierowana do Polski. Autorzy bycie Polakiem traktują jako dopust Boży. Cóż, jesteśmy skazani na egzystencję w tym ksenofobicznym, ciemnym kraju rządzonym przez tępych faszystów, którzy zamykają drzwi przed wszelkim współczuciem. Nie chcą iść śladami naszych bratnich Niemców i nie chcą się „ubogacać kulturowo”.
Zastanawia, co jeszcze ci geniusze intelektu robią tu w Polsce. Po co skazują się na takie katusze moralne i wstyd przed postępową Europą? Granice są otwarte. I nie potrzeba uprawiać jakiegoś swoistego masochizmu, aby wyrwać się z tej krainy ciemności, jaką widzą Polskę.
Andrzej Stasiuk z kiedyś obiecującego pisarza poszybował teraz w jakieś meandry publicystyki. Dochodzi do wniosku, że u nas wielbi się… Hitlera. W utworze „Wysoko” przyznaje wspaniałomyślnie, że kiedyś naród „pokonywał wszechświatowe potęgi, tyranów obalał, a teraz portkami trzęsie przed paroma tysiącami głodnych i biednych głównie. Z pochodniami chodzi i niejakiego Hitlera na pomoc wzywa mój naród, a przynajmniej jego część. (…) ci co gaciami trzęsą to zawsze Hitlera wzywają”. Nie mają innych autorytetów, ubolewa Stasiuk. Może pisarz jest w trakcie tworzenia makabry w rodzaju s.f., bo w rzeczywistości nie wiem, gdzie odnalazł wśród Polaków apologetów hitleryzmu.
Z kolei Halina Bortnowska w utworze „Szpaler” na kanwie wojennych wspomnień snuje analogie wypędzanych Polaków do Wrocławia w bydlęcych wagonach po klęsce Powstania Warszawskiego do marszy uchodźskich najeźdźców na Europę. W świetle nowych faktów rozgrywających się w państwach Europy Zachodniej, które otwierały szeroko ramiona na przyjęcie biednych uciekinierów, a obecnie spotykają się z aktami przemocy ze strony emigrantów, exodus uchodźców wygląda trochę inaczej. Dlatego literatura w formie nachalnych agitek ma krotki żywot.
Polacy w „dziełach” „NieObcego” to wredny neohitlerowski, antysemicki naród, który nie stroni od grabieży miejsc zajmowanych przez emigrantów. W opowiadaniu Pawła Huelle „Ucieczka do Egiptu” barak zamieszkany przez Czeczenów zostaje zniszczony przez koktajle Mołotowa. A robotnicy, uprzątając gruzowisko, konstatują: „nie ma złota jak po Żydkach.” Trudno kochać i identyfikować się z narodem, który jest hieną cmentarną zapatrzonym w faszystowskie hasła.
Tylko uciekać z takiego kraju, ale i tam dopadnie cię piętno bycia Polakiem. Sylwia Chutnik wysyła swoją bohaterkę do Londynu, która szukając pracy idzie do pubu. Ale zostaje odprawiona z kwitkiem. „Szukamy ludzi do pracy, ale nie Polaków. Polaków już tu mieliśmy. Kradli, pili. Nie myli się. Szukamy do pracy normalnych ludzi. Nie Polaków”.
Dla autorów tego dziełka nie jesteśmy normalnymi ludźmi. Dlatego nie mamy żadnego prawa krytykować uchodźców. Nam przysługuje jedynie status podludzi, od których co światlejsi powinni się dystansować. Mogą za radą bohatera z opowiadania Małgorzaty Rejmer udawać Niemców. „Wszyscy porządni, znani Polacy byli albo na spółkę z inną nacją, albo się przekabacili i podmienili w sobie tożsamość na gładką, lepszą, zagraniczną. Ciężko być Polakiem saute. Za granicą polskość zrzucało się jak przyciasny płaszcz, zsuwało jak znoszone kapcie. Polak, znaczy się papież i „Solidarność” oraz że pije. Wódkę pije, bo ciężko mu być z sobą na trzeźwo, a jak pije wódkę, to przeklina polską skórę, w której żyje, polskie szare niebo, polskie pola, gdzie dzięcielina pała na Litwie, ojczyźnie mojej”.
Taka lektura to kubeł zimnej wody. Na co dzień nie zdajemy sobie sprawy z ogromu pogardy, nienawiści, wstrętu do swojej ojczyzny, jaką noszą w sobie opluwacze Polski. Wielu z nich to „autorytety”, elity intelektualne, które maja wpływ na umysły większości z nas.
Żal mi ich. Współczuję ich zniewoleniu. Żyją i karmią się żółcią ohydy, pogardy. Są tak dogłębnie przesiąknięci wewnętrzną niewolą, że nie mają nawet sił, aby wyrwać się z tego zapyziałego grajdoła, jakim jest dla nich Polska i niczym bohater jednego z opowiadań, wyjechać do wiecznie zielonej Europy o przystrzyżonych trawnikach, zamkach i wodospadach. Z powodu tego samozniewolenia trzeba im tylko współczuć.
Iwona Galińska
WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Źródło: prawy.pl