"Jesteśmy w stanie wojny". Netanjahu po ataku Hamasu

Izrael został zaatakowany z zaskoczenia przez Hamas wczesnym rankiem w sobotę w jednej z najpoważniejszych eskalacji od lat między Izraelem a islamistyczną grupą bojowników. Premier Izraela Benjamin Netanjahu powiedział, że kraj jest "w stanie wojny".

Zmasowany atak był połączeniem ostrzału rakietowego wystrzelonego ze Strefy Gazy w kierunku Izraela i dziesiątek ciężko uzbrojonych strzelców atakujących południe kraju ze Strefy Gazy.

"Jesteśmy w stanie wojny i wygramy" - powiedział Netanjahu w wiadomości do Izraelczyków.

Po sobotnim spotkaniu gabinetu bezpieczeństwa w izraelskiej kwaterze głównej w Tel Awiwie, minister obrony Izraela Yoav Gallant ostrzegł, że Hamas "popełnił poważny błąd", donosi Associated Press.

Izraelskie służby ratunkowe poinformowały, że w ataku, który uderzył w miasta na południu i w centrum kraju we wczesnych godzinach porannych w sobotę, zginęła jedna osoba, a 15 zostało rannych.

Liczba ofiar śmiertelnych prawdopodobnie wzrośnie, ponieważ zdjęcia i filmy w mediach społecznościowych sugerują, że kilku cywilów mogło zostać rannych lub zabitych podczas ataku na południowe izraelskie miasto Sderot, przy granicy ze Strefą Gazy. Obrazy te wydają się pokazywać umundurowanych palestyńskich strzelców otwierających ogień do cywilów i pojazdów cywilnych na ulicach.

"Hamas (...), który stoi za tym atakiem, poniesie konsekwencje i odpowiedzialność za te wydarzenia" - podały siły zbrojne w oświadczeniu.

Wśród doniesień o powszechnej infiltracji bojowników Hamasu, minister obrony Izraela Yoav Gallant ogłosił, że dał zielone światło dla powołania rezerwistów do służby czynnej. Siły obronne bliskowschodniego kraju są w dużej mierze zależne od 465 000 kwalifikujących się żołnierzy pracujących w niepełnym wymiarze godzin, a liczba powołanych będzie zależeć od rozwoju sytuacji, powiedział Gallant.