Gorzkie zwycięstwo (FELIETON)
Wprawdzie PiS zdobył pierwsze miejsce w wyborach, ale różnica między nim a KO jest niewielka, dochodzą do tego wszystkie inne partie, które tworzą wspólny blok. Wynik jest taki: PiS zwyciężył, ale nie może rządzić. Podobno taka sytuacja była widoczna w partii już od września.
PiS-owi spadało poparcie. Motywy prowadzenia kampanii też były błędne. Zbyt skupiono się na Tusku i na negatywnej wokół niego kampanii. Wbrew zdrowemu rozsądkowi zaszkodziła także afera wizowa. To wlaśnie po jej ujawnieniu, PiS-owi poparcie zaczęło spadać. Wydawało się, że nie jest to żadna afera, bo dotyczy jedynie niecałych 300 wniosków wizowych, a nie jak głosiła opozycja 250 tys., ale nieustanny atak na PiS, który lał się w każdym studiu telewizyjnym i rozdmuchiwał tę aferę do olbrzymich rozmiarów, robił swoje. Najśmieszniejsze, że atak ten był inspirowany przez PO, partię, która ma za kołnierzem morze afer i to znacznie groźniejszych niż ta, a społeczeństwo uwierzyło, że PiS nie jest bez skazy. Tylko, że bez skazy nie jest żadna partia. Każda popełnia błędy, a na jej wynik pracują dokonania, które są bardzo dobre dla Polski.
U ludzi tak to nie działa. PiS dał się wpuścić w pułapkę przepychanek z Tuskiem. Jemu ta strategia oparta na nienwiści do partii rządzącej dala rezultaty, a PiS pogrążyła. Wynik jest taki, że znaleźliśmy się w upiornej rzeczywistości. Rządzić Polską mają ludzie, którzy skupią się głównie na destabilizacji tego co jest. Zresztą ich rządy przerabialiśmy już osiem lat temu, gdy Polska biedniała z miesiąca na miesiąc. Hulały bezkarnie mafie vatowskie, na nic nie było pieniędzy. Bieda wśród rodzin wielodzietnych była ogromna, dzieci były odbierane matkom z powodu biedy, emeryci żyli w ubóstwie, mogąc liczyć na rewaloryzację swoich emerytur w wysokości kilku złotych. Teraz to wszystko wróci, bo apetyty wyposzczonych grup mafijnych są ogromne, a może je zaspokoić jedynie PO i spółka. Początkowo będą świadczenia zawieszane, aby nie drażnić społeczeństwa, ale w miarę sprawowania władzy, interesy się rozkręcą. Oni już tak mają, że muszą z rządzenia czerpać duże profity.
Trudno będzie patrzeć na destabilizację i demontaż państwa, zwłaszcza w tych trudnych, niespokojnych czasach. Wojna za miedzą trwa w najlepsze i nic nie wskazuje, aby miała się zakończyć. Rozgorzał krwawy konflikt na Bliskim Wschodzie. Czeka nas kolejna fala emigrantów, tym razem arabskich, związanych z Hamasem i Hejsbolachem. W grupie wojennych uciekinierów łatwo będzie ukryć się terrorystom islamskim. Nasze granice na wniosek UE będą stały otworem. Zostaną znacznie ograniczone zakupy broni, bo już dawno krytykowano tę rozrzutność. W ramach oszczędności wrócą likwidacje jednostek wojskowych, a z tarczę rakietową będziemy mieli na papierze, jako pomysł niemiecki. W ogóle polityka zagraniczna zbliży nas znów do Niemiec i UE, a osłabi nasze więzi z Amerykanami. Taka jest koncepcja obozu, który będzie nami rządził. Do tego trzeba dodać zapowiedzi przywódcy chińskiego, który w 2027 r. planuje atak na Tajwan. Wówczas ruszą się Stany Zjednoczone. Co to oznacza, nie należy tłumaczyć.
Czy możemy w ogóle mówić o jakiejś spójności poglądów tego obozu. Przecież to bezładny zlepek partii i partyjek, których pomysły na rządzenie są ze sobą sprzeczne. Trzeba pamiętać, że współrządzić będzie lewica ze swoimi hasłami antykościelnymi. Prawdopodobnie będzie się starała o ministerstwo edukacji. Już oni wyedukują nasze dzieci, jak potrzeba w duchu rewolucji gender. Polska do tej pory była ostatnim bastionem Europy, który oparł się cywilizacji śmierci. Teraz to się radykalnie zmieni. Bezpłatne in vitro, aborcja na życzenie, może dołączy do tego eutanazja, którą mają w swoim programie Zieloni. Nastąpi deprawacja dzieci, do szkół będą wpuszczani różni aktywiści, siejący zgorszenie seksualne. Wszystko to w myśl rewolucji kulturalnej Zachodu.
Na koniec sprawa, o której trzeba jasno powiedzieć. Jakaś część winy za porażkę spada na polski kler, który na temat wyborów nabrał wody w usta. Nie chcieli włączać się w politykę, ale zapomnieli, że polityka kształtuje życie narodu. Żyjemy tu i teraz, a życie wieczne jest dopiero przed nami. Kościół nie może uciekać od codziennych spraw wiernych. Warto przypomnieć sobie słowa św. Jana Pawła II: „Być może polityka bywa czasami czymś grzesznym. Być może zdarzają się też grzesznicy u władzy. Ale nie można ignorować politycznego wymiaru życia, szczególnie życia narodu”. Trzeba walczyć z cywilizacją śmierci, z walką z Dekalogiem, któremu obecni zwycięzcy mówią dziesięciokrotnie NIE. Na czym mamy opierać nasze życie, które bez solidnych fundamentów jest pozbawione sensu. Kler będzie się musiał teraz zmagać z walką z Kościołem. I tego nie uniknie. A mogło być inaczej. Nie oznacza to, że z ambony wskazuje się nawet konkretną partie na którą trzeba głosować, ale warto było wskazać gdzie czai się zło, a z czego wynika dobro. Może warto przypomnieć sobie sytuację z Włoch po wojnie z 1947 r. Wtedy na zwycięstwo parlamentarne duże szanse mieli komuniści. Dwa lata wcześniej Socjalistyczna Partia Jedności i Komunistyczna Partia Włoch uzyskały razem prawie 40 proc. głosów w demokratycznych wyborach. W 1948 r. prognozowano jeszcze większe ich zwycięstwo. I wtedy wkroczył Kościół. Z ambon wezwał publicznie i masowo, aby nie głosować na komunistów. I wskazał wyraźnie, która partia powinna rządzić – Chrześcijańskia Demokracja. Włosi wiedzieli, że trzeba kraj ustrzec od budowania życia tak jakby Boga nie było. W Italii komuniści zostali wówczas pokonani.
Teraz Kościół polski ma twardy orzech do zgryzienia. Walka z Kościołem dopiero się zacznie, bo takie jest przeslanie rządów lewicowo-liberalnych. I Kościół od tego nie ucieknie, będzie się musiał w to zaangażować. Chowanie głowy w piasku do niczego dobrego nie doprowadziło.
Iwona Galińska
Źródło: IG