Zamordowała męża zostanie powieszona (FELIETON)
Pani ze zdjęcia to niejaka Ramandeep Kaur Mann. Gdyby ktoś nie wiedział to jest 38-letnia obywatelka brytyjska pochodzenia indyjskiego zamieszkała na stałe w Derby w Wielkiej Brytanii. Która za swoje dokonania dostała w Indiach czapę, czyli karę śmierci przez powieszenie, chociaż za to samo w Małej sorry Wielkiej Brytanii dostałaby od 3 do 8 lat, ewentualnie dożywocie z z prawem ubiegania się o zwolnienie warunkowe po 2 latach. Jednak Indie to nie upadły Albion i tak postanowienie sądu jest jasne – 38-latka zostanie powieszona.
I to jak najbardziej słusznie, ponieważ dopuściła się mężobójstwa. Jak podaje brytyjski szmatławiec „Daily Mail”: „Ramandeep Kaur Mann została uznana za winną zamordowania 34-letniego męża, Sukhjita Singha, podczas wakacyjnego pobytu w domu jego matki w Indiach w 2016 roku”. Otóż Sukhjita Singha – pochodzący z Derby ojciec dwójki dzieci (z wyżej wymienioną formą życia) w dniu 2 września 2016 roku został znaleziony w łóżku z rozbitą głową i poderżniętym gardłem. Z czego przyczyną śmierci było wykrwawienie, a nie rozbicie głowy.
Syn widział wszystko
W trakcie procesu okazało się, że 9-letni wówczas syn zamordowanego i skazanej wszystko widział. I zeznał, że podczas morderstwa spał w łóżku obok ojca. Obudził się, kiedy matka dusiła męża poduszką, a później poderżnęła mu gardło. Pomagał jej kochanek Gurpreet Singh, który był „przyjacielem” zamordowanego z dzieciństwa. Ramandeep Gurpreet uderzył przyjaciela młotkiem w głowę, a Ramandeep przydusiła go poduszką i poderżnęła mu gardło. Proces trwał długie siedem lat, jednak w końcu 38-letnia Ramandeep Kaur Mann została uznana za winną zamordowania męża, a sąd skazał ją na śmierć przez powieszenie. Jej kochanek Gurpreet Singh także został uznany za winnego i skazany na karę dożywotniego pozbawienia wolności z grzywną w zawrotnej wysokości 10 tysięcy rupii, czyli około 507 zł. Wiem, że taki wyrok w europejskim kodeksie karnym byłby nie do pomyślenia.
Na zimno zaplanowane zabójstwo
Para była małżeństwem od 2005 roku i miała dwójkę dzieci. Jednak na okrągło się kłócili, mąż odmówił Ramandeep rozwodu. Dlatego postanowiła się go pozbyć definitywnie. W dniu morderstwa zabójczyni podała całej rodzinie środki nasenne. Zaprawiła nimi curry, który przygotowała. Jednak nie wiedziała, że jej starszy syn nie tknął potrawy. Przez co się obudził i przez co został naocznym świadkiem morderstwa. Gdy mąż zasnął kobieta wpuściła do domu swojego kochanka Gurpreeta. A ciąg dalszy już znamy.
Zeznania syna
Brukowiec „Daily Mail” zacytował słowa uczestniczącego w procesie prawnika: „Najstarszy syn małżeństwa powiedział sądowi, że spał z ojcem, gdy jego matka stłumiła męża poduszką. Następnie Gurpreet uderzył pana Singha młotkiem w głowę. Później wyjął nóż z kieszeni i podał go Ramandeep, która poderżnęła mężowi gardło”. Pewnie gdyby nie zeznania syna to morderczyni by się wywinęła, a tak czeka ją należna sprawiedliwość.
Czapa bez apelacji
Zgodnie z wyrokiem indyjskiego sądu Ramandeep Kaur Mann uznana została za winą zbrodni zabójstwa, skazana na karę śmieci i na swoje powieszenie. Werdykt skomentowała matka zamordowanego, a teściowa skazanej która przyznała, że odczuła ulgę: „Odpowiedzi na moje modlitwy zostały spełnione. Dostałam to, czego oczekiwałam od sądu. Domagałam się kary śmierci dla Ramandeep”.
Wycie feministek
Oczywiście ten wyrok nie mógł pozostać bez echa, szczególnie wśród brytyjskich feministek – które uważają karę za okrutną i sadystyczną wobec biednej, prawie że niewinnej kobieciny. Podnoszą, że wspólnik dostał „tylko” dożywocie, zapominając o tym, że to nie on poderżnął facetowi gardło, tylko walnął go młotkiem w głowę i przetrzymywał kiedy żona sprawiała swojego ślubnego, jak prosiaka. Cóż typowa „logika” feminizmu. Dlatego dobrze, że morderczyni nie zdołała uciec z powrotem do Wielkiej Brytanii, ponieważ czasami istnieje jakaś elementarna sprawiedliwość, lecz trudno jej szukać w Europie.
Tutaj morderczyni o ile w ogóle poszłaby siedzieć, to na kilka latek. Wstawiłyby się za nią rozliczne samicze organizacje gnojenia samców. Twierdząc, że miała takie prawo, skoro stary nie chciał jej dać rozwodu, przez co chamsko stał na jej drodze do szczęścia i samorozwoju. Na szczęście Indie to nie Europa, ani Wielka Brytania.
Zdzisław Markowski
Źródło: Redakcja